Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wesołe życie stomatologów V

24 454  
3   15  
Kliknij i powiedz AAAAA!Jakiś czas temu pracowałem w klinice stomatologicznej. Zajmowałem się komputerami generalnie, ale też wykonywałem różne przysługi insze, jako że szef wyznawał zasadę uniwersalności pracowników. Bywało różnie.

Byliśmy bardzo zainteresowani pacjentami z zagranicy - wiadomo, pieniążki dobre, cennik alternatywny, etc. Pewnego dnia telefon z Anglii. Facet ustala co i jak, umawia wizytę. Dwa dni później hot info - będzie tego a tego dnia, o tej i o tej godzinie, dojedzie sam, tylko trzeba go z dworca kolejowego odebrać. No więc, łapię za telefon, dzwonię.
- Jak pana rozpoznam ?
- Nie martw się, man, jeden taki będę.
Dany dzień, godzina X, jadę na dworzec, rozglądam się zastanawiając się co miał na myśli, no i rzeczywiście, jeden taki.
Ponad dwumetrowy murzyn, ubrany w tonacji różowo-ch*wej, z wielkim serduszkiem z cekinów na koszulce.

* * *

Innym znowuż razem, zebranie szefa z lekarzami i personelem pomocniczym. Szef zawołany myśliwy, dodam. Zebrania te w założeniu miały służyć obgadywaniu bieżących spraw kliniki, burzy mózgów i innym podobnym. No więc, wszyscy się produkują, a to przydałby się nowy fotel, a to rentgen coś nie halo, trzeba wezwać serwis chyba, a to inne głupstwa. Szef słucha, słucha, ale coś coraz bardziej się kręci na krześle. W końcu nie wytrzymał:
- Panie, panowie, ja to wszystko rozumiem, akceptuję, ale na litość boską - SZYBCIEJ, bo mi dziki spier*olą!

* * *

Wyjściem z kliniki były przeszklone drzwi. Dodatkowo obudowane były szkłem, tak że tworzył się mały przedsionek. Przyjechał do nas kiedyś nowobogacki byznesmen - super fura, skóra, komóra, no i generalnie gość. Od samego początku był wredny, a opóźnienie pięciominutowe wywołało u niego spazmy wściekłości ("Wiecie, ku*wa, ile ja tracę przez to czekanie ??? Do dupy z taką kliniką!") W końcu został podleczony, wyszedł z gabinetu, bluzgnął coś na do widzenia i zabrał się do wychodzenia. Siadłem do komputera użerać się z najnowszą poprawką do NFZ-owskiego programu, klikam, klikam, nagle ... BRZDĘK! JEBUDU!
Byznesmen leży na posadzce, szyba w przedsionku wybita, dziewczyny w recepcji pilnie szukają spadniętego długopisu (czytaj: rotflują). Otóż byznesmen wychodząc odwrócił się rzucając zjadliwym tekstem "Poprawcie organizację, bo żal dupę ściska", a następnie spróbował wyjść szklaną ścianą, ze skutkiem mizernym.

* * *

Koleżanka recepcjonistka była bardzo wesołą dziewczyną. Dostała razu pewnego ataku śmiechawki (nie było to rzadkie). Pacjent podchodzi do recepcji - S. rechota, uspokaja się lekko, w końcu mówi do pacjenta:
- "Przepraszam najmocniej".
I lekko podśmiewając się rejestruje go. W tym momencie ja wynurzam się cały spocony z miejsca pod biurkiem mniej-więcej pomiędzy jej nogami i nieświadom co czynię mówię:
- "No, skończyłem. Daj znać jakbyś mnie znowu potrzebowała".
Pacjent przeżył lekki szok sądząc po jego minie, dziewczyny z recepcji były wyłączone z obiegu na kilka minut, a ja, no ... długi jeszcze czas byłem nieświadomy dlaczego tyle radości wyniknęło z tego, że musiałem zacisnąć końcówkę kabla sieciowego pod biurkiem.

Oglądany: 24454x | Komentarzy: 15 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało