Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych XL

24 901  
3   41  
Tu to dopiero jazda jest...A dziś w odcinku spotkają się dwaj wielcy. Ulubieniec Marek i nieznany dotąd szerszemu gronu fanów nowicjusz LENNOX. Mam nadzieję, że na stałe zdobędzie wasze serca, bo jest serio rewelacyjny...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

BEREK!

W wieku zdaje się 12 lat ganialiśmy się po korytarzach szkoły. I tak się zdarzyło, że uciekałem przed moim oprawcą. Zbiegałem ze schodów do szatni i aby skrócić sobie czas ucieczki skoczyłem w połowie schodów. Z dziką radością obserwowałem minę kolegi patrząc się do tyłu. Kiedy głowę odwróciłem zobaczyłem sieć stalowych rur tuż przede mną. Po chwili widziałem je ponownie ale z innej perspektywy. Potem było ciemno. Usłyszałem głos:
- Nic ci nie jest?
- Chyba nie.
- Możesz wstać?
- Nie.
- To wstawaj.

by Mosad

* * * * *

KOLEJNY BEREK Z ROMANSEM W TLE...

Było to jeszcze w moich szczenięcych latach, kiedy pewnego dnia razem z kolegami (jakoś tak się składało, że koleżanek nie miałam za wiele) bawiliśmy się w najlepsze w ganianego. Oczywiście nie robiliśmy tego jak normalne dzieciaki na dworze tylko biegaliśmy w piwnicy. Przejęta tym, że ganiać miał właśnie kolega, który od jakiegoś czasu powiedzmy "wpadł mi w oko" niby to uciekałam ale im on bliżej tym ja wolniej... Nagle w pewnym momencie zgasło światło a ja nie wiedzieć czemu zaczęłam przyspieszać (pewnie aby jak najszybciej wydostać się na powierzchnię). Przekonana, że właśnie w tym momencie powinien być korytarzyk wiodący do upragnionego wyjścia skręciłam gwałtownie w prawo... I to był mój błąd... Zatrzymałam się na czymś czego zupełnie się nie dawało przebić głową. Krew się polała, twarz gorzej niż Gołota po walce, a ja nie bardzo wiedziałam co też mi wyrosło w miejscu gdzie powinny być schody. I nagle nastała jasność, okazało się, że upragnione wyjście jest tak z ok. 1,5 metra dalej. Jakby tego było mało odwracam twarz pooraną jak pole na wiosnę a za mną mój przystojny i interesujący kolega po prostu skręca się ze śmiechu...

by Anonimek

* * * * *

FILMY WYPACZAJĄ PSYCHIKĘ?

Małolatem będąc z gilem do pasa latającym. W czasach, kiedy każda szanująca się polska rodzina nie mogła się obejść bez odtwarzacza kaset VHS, wraz z kolegami wcielaliśmy w życie różne epizody obejrzane na nowo zakupionych videlcach.
Pewnego razu podczas kolejnej głupiej zabawy jeden z kolegów skoczył drugiemu leżącemu na rękę, tamten w płacz łzy jak grochy krzyk, że ręka złamana, ale boi się iść do domu, bo w skóre dostanie. Zebrał się sztab kryzysowy i począł debatować jak ulżyć towarzyszowi zabaw. No i uradziliśmy, że ową złamaną rękę trzeba nastawić, jak to na jakimś filmie było. Jak powiedzieliśmy tak i zrobiliśmy, kolega darł się jak szlachtowana świnia i tym razem strach przed laniem był chyba mniejszy bo kolega pędził do domu jak bolid formuły1. Jakie było nasze zdziwienie gdy następnego dnia kolega biegał już z ręką w gipsie.
Do dzisiaj nie wiem, w którym momencie ręka została złamana przed czy po nastawianiu.

by Mietek22
* * * * *

DZIEWCZĘCE POZNAWANIE ŚWIATA

Moja Kochana opowiedziała mi ostatnio tak historię.
Kiedy była dzieckiem mającym zaledwie kilka lat lubiła poznawać świat empirycznie, do granic bólu empirycznie. Otóż otrzymała polecenie odniesienia talerza do kuchni. Niby nic. Jednak w drodze do kuchni odezwała się skora do testów i destrukcji zarazem natura mojej Kochanej. Pomyślała sobie - "co się stanie, jeśli tak po prostu upadnę z talerzem na ziemię". Jak pomyślała tak zrobiła. Efekt przerósł jej najśmielsze oczekiwania. 3 szwy na brodzie i blizna do dziś. Ale przynajmniej już wie, co się dzieje, kiedy upada się z talerzem na ziemię.

by Futurysta

* * * * *

NIGDY NIE OKŁAMUJ DZIECKA!!!

Jak byłem mały to rodzice powiedzieli że jeżeli ktoś pije wódkę to nie rośnie. Miałem z siostrą małego kotka, a że chcieliśmy żeby kotek zawsze był mały i miły to systematycznie z premedytacją i wbrew jego woli poiliśmy go mleczkiem z dodatkami z barku. Nie udało się, kotek stał się kocurem alkoholikiem a mi i siostrze dostało się za wyprowadzanie alkoholu z barku taty. 

by Kamilff 

* * * * *

NASZ ULUBIENIEC MARECZEK I JEGO SIOSTRA!

Młodsza siostra Marka też miała swój udział w opowieściach Marka jako aktywny uczestnik jego zabaw. 

Marek przyszedł pewnego razu z podbitym okiem do szkoły. Co dziwne było, bo w sumie wcześniej spokojny chłopak z niego był. Zaciekawieni pytamy. No i tu Mareczek opowiada: 
Bardzo mu zależało żeby wstać dzisiaj wcześniej do szkoły , bo ta klasówka, która obowiązkowo trzeba zaliczyć... 
Zatem jako trochę śpioch, na wszelki wypadek oprócz budzika, nakazał siostrze obudzić się - Za wszelka cenę! 

A gdy nastał ranek, a Mareczek budzik zignorował, do akcji wkroczyła jego siostra.

Początkowo próbowała kulturalnie obudzić, szarpiąc lekko za ramie. Mareczek zaspany odmachnął się ręką i chyba ją uderzył czy odepchnął, bo przestała mu przeszkadzać.

I gdy już znów pogrążał się w słodkim śnie, a tu nagle: DONG! Błysk, gwiazdki przed oczyma.

Otwiera oczy a nad nim stoi perfidnie uśmiechnięta siostra z tłuczkiem do mięsa w ręku. 

Siostrę uratowały solidne drzwi łazienki, w której się zabarykadowała. Swoja droga ponoć nie przestawała chichotać stamtąd, nawet jak już prawie spóźniony wychodził z domu.

PS. Zdążył.

Innym razem kiedyś Marek (czasy filmów Rambo, Predator) zobaczywszy przez okno siostrę wracającą ze szkoły do domu wziął nóź i zaczaił się na nią przy drzwiach wejściowych chcąc sobie oczywiście pożartować i nastraszyć młodszą siostrę.
Schował się zatem za drzwiami, poczekał aż się otworzą, po czym wyskoczył z krwiożerczym okrzykiem, złapał od tylu za szyję, błysnął nożem... i wtedy się zorientował, że to prawie mdlejąca koleżanka siostry, która ją wpuściła jako pierwszą.
Za to siostra z najzupełniejszym spokojem i luzem weszła, zamknęła drzwi i mówi: 
-Nie przejmuj się, to tylko mój brat.

by aNDY-aND

* * * * *

NO I NASZA NOWA GWIAZDA MISTER LENNOX!!! BRAWA DLA PANA!

Zdajecie sobie sprawę, co może być jednym z najbardziej niebezpiecznych narzędzi używanych w gospodarstwie domowym? Jest nim niespodziewanie ... kapeć. Tak właśnie. Skórzany kapeć z twardą podeszwą jakich tysiące zalega w polskich mieszkaniach, dzięki legionowi bazarowych górali spod Koszalina.

I właśnie od takiego kapcia zaczyna się ta historia. Istna niekończąca się opowieść.

1:0

Pewnego dnia siedziałem sobie w fotelu, tępo wpatrując się w leżące pod moimi stopami kapcie. W tym samym momencie mój 16-letni bratys ćwiczył podciągnięcia na drążku przymocowanym na futrynie drzwi. Herbatnik niezły jest jak na swój wiek, więc postanowił przyszpanować i zaczął podciągać się na jednej ręce. I w tym momencie wpadł mi do głowy szatański pomysł. Błyskawicznie sięgnąłem po w.w kapcia po czym energicznie rzuciłem nim w rękę bratysa ściskającą drążek. Efekt był piorunujący. Głuchy krzyk i ... jebudu... bratys opadł bezwładnie całym ciężarem ciała na tyłek. Po fakcie, srodze rozbawiony krzyknąłem:
-Jeeeden do Zeeeeeeeera.

1:1

Byłem przekonany że brat zapomniał o tym jakby nie było głupim wyczynie i zostanie mi odpuszczone. Gdzieżby tam. Wieczorową porą zgłodniałem nieco, więc zasięgnąłem standardowo informacji krzycząc:
-Baaaartek!
-Coooo?
-Jest coś słodkiego?
-Jest ciasto.
-To przynieś mi.
-A wal się, sam se przynieś.
Gdy braciszek grzecznie mi odmówił, musiałem sam zwlec się z wyra i ruszyć w stronę kuchni po owe ciacho.
Mój brat tylko na to czekał. W tym miejscu chciałbym gorąco pogratulować mojemu tatusiowi za genialny pomysł umieszczenia lodówki zaraz obok wejścia do kuchni, a co za tym idzie głównej arterii komunikacyjnej mojego domu.
Gdy wchodziłem do kuchni nagle zgasło światło....
...jednak pomyliłem się. Światło wcale nie zgasło. Po prostu otrzymałem potężny cios w twarz drzwiami od lodówki które niespodziewanie otworzyły się na oścież idąc na kolizyjną z moją jakby nie było przystojną twarzą.
Gdy światło u mnie w czaszce na powrót się zapaliło, ujrzałem stojącą nade mną głupio uśmiechniętą mordę brata artykuującą pewne zdanie:
-Jeden do jednego braciszku.

To mogło oznaczać tylko jedno... WOJNĘ !!

2:1

Minęło kilka dni aż do pamiętnej soboty. Tamtego dnia była kolej brata na wypucowanie paneli w całym domu. Tak więc nalał do wiadra wody, wziął do ręki mopa, i zaczął "jechać". Ja z racji tego że uwielbiam przyglądać się ludowi pracującemu, przycupnąłem z boczka, żywo dopingując. Bierne przygadanie znudziło mi się bardzo szybko, więc postanowiłem dodać kolorytu temu dennemu widowisku. W rolę główną postanowiłem wcielić zgrabny podnóżek na kółkach leżący obok. Bratys posiadał osobliwą technikę konserwacji powierzchni płaskich. Mianowicie robił zgrabne kroczki do tyłu miotając mopem wszystko co przed nim. Gdy zbliżał się na moją długość cisnąłem podnóżkiem centralnie w jego nogi. Niestety wiadro wypełnione po brzegi wodą nie wytrzymało bliskiego spotkania z 60-kilową rufą bratysa, przez co uciekło w każdym możliwym kierunku. Mówiąc po polsku. Rozpieprzyło się w drobiazgi a woda zalała cały pokój. Oczywiście mój komentarz mógł być tylko jeden:
-Dwa do jednego mistrzu.

Co prawda, tatuś stwierdził że wygrałem bez walki przetarg na półroczną konserwację podłogi w całym domu, ale niech tam... Warto było.

2:2 z dogrywką

Kilka dni później korzystając z chwili relaksu i czytając gazetkę rozpostarłem się pięknie na foteliku. Braciszek nie byłby sobą gdyby nie wykorzystał mojego chwilowego uśpienia i rzucił mnie mocno słynnym kapciem w "sam środek terenu", po czym zaczął uciekać z pokoju krzycząc:
-Dwa do dwóch.
Gdy do moich receptorów dotarł przeszywający i niewyobrażalny ból począłem bezwładnie opadać na podłogę. Jednak w agonii zdołałem jeszcze chwycić narzędzie zbrodni i rzucić nim z całej pozostałej siły w oddalającego się prowodyra. Trafiłem szczęśliwie w sam środek tylnej części nogi bratysa. Dokładnie na połączeniu kości udowej z piszczelem. Braciszek złożył się do tyłu jak scyzoryk McGyvera. Dzieło zakończyłem cichym szeptem:
-Trzy do dwóch palancie.
Chwilę później na miejsce zbrodni dotarła rodzicielka zastając piękny widok dwóch sztuk żywca czekającego na dobicie.

I to koniec na dziś. A pomyślcie tylko co to będzie, gdy w jednej części spotkają się tata Waldka666, Mareczek i LENNOX? Świat tego nie przeżyje. Nie ma mowy! By tak jednak się stało - piszcie koniecznie klikajcie i piszcie! Niech nasza księga rośnie w siłę!


Oglądany: 24901x | Komentarzy: 41 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało