Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych XXX

19 092  
3   21  
Wybuchowa galeria wystarczy kliknąć...Burzliwych przeżyć dziecięcych ciąg dalszy. Dziś dowiemy się między innymi jak łatwo wysadzić w powietrze rosyjską bazę wojskową...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

PISTOLET

Było to w siódmej klasie szkoły podstawowej. Za pieniądze uciułane z kieszonkowego na "czarnym rynku" nabyłem straszak - coś przypominającego pistolet robiące wielki huk. Jak przystało na rasowego konesera tego typu militariów, po tygodniu użytkowania, postanowiłem zakonserwować mój nabytek.
Wyciągnąłem magazynek, naoliwiłem sprężynę, nasmarowałem mechanizm powodujący przesuwanie się magazynka. Nie mniej stwierdziłem że mechanizm powodujący przesuwanie magazynka nie funkcjonuje prawidłowo i należy go wyregulować. Założyłem magazynek, naciskam spust i jednocześnie patrzę w otwór, którym wypychana jest energia kinetyczna z łuski w postaci prochu. Pierwszy raz naciskam, obserwuje, Drugi raz naciskam, obserwuje.
Naciskam trzeci raz i jak nie pier**lnie mi w oczy. Ogłuszyło mnie, łzy napłynęły do oczu. ale twardy jestem i staram się ocenić sytuację. Mrugałem powiekami z prędkością światła i całą twarz miałem w kropeczkach. Matka jak mnie zobaczyła to zaraz coś zaczęła podejrzewać ale ja powiedziałem jej, że wpadłem w krzaki!!! (Siano miałem wtedy nie mózg). Dość że matka przespała się z moją na poczekaniu skleconą "bajką". Macierzyńska intuicja spowodowała, że następnego dnia wylądowałem w klinice okulistycznej. Teraz mam na jedno oczko -2.0 a na drugie -2.25. Ale widzę. 

by Chemik21

* * * * *

A OTO NAJMŁODSZY UCZESTNIK TRAUMY

Zdarzyło się to całkiem niedawno. Dziecię moje miało wówczas jakieś 1,5 roku. Ponieważ w domu było w huk roboty, przezornie zabrałam swoje maleństwo ze sobą do kuchni (co by nie nabroiło), gdzie gotowałam obiadek i miałam zamiar pozmywać naczynia. Posadziłam maleńkiego do fotelika i odwróciłam się do zlewu. Pół minuty później poczułam dziwny zapach (pewnie sąsiadka znowu przypaliła obiad - se myślę) Spojrzałam w jedną, potem w drugą stronę, gdzie pojawiły się nagle kłęby ciemnego dymu. Odwracam się do mojego dziecka, a na kuchence już płonie ścierka i rękawiczki kuchenne, a dzieciątko dorzuca fartuch do ognia. Efektem brawurowej zabawy była spalona szafka w kuchni, parę książek kucharskich i w.w. rzeczy oraz roześmiana buziunia mojego małego Lucyferka. Swoją drogą ciekawam, co będzie za parę lat.

by Jojomaster

* * * * *

KILKA TRAUM BOJOWNIKA BLIŻEJ NIEZIDENTYFIKOWANEGO

Jednym z ulubionych numerów moich i kumpli było kładzenie spłonek na tor tramwajowy, najlepiej kilku w niewielkich odstępach. Przejeżdżający po nich tramwaj wydawał odgłos karabinu maszynowego. Potem przeszliśmy do solidniejszych ładunków, czyli rurka (ze starej anteny tv, miękka i łatwa w obróbce) wypełniona nadmanganianem z cukrem. Tu huk był większy i zwykle powodował zatrzymanie tramwaju i badanie sytuacji przez motorniczego.


Kiedyś w trakcie produkcji tej wspaniałej substancji, ucierałem ją sobie w moździerzu (takim do do przerabiania na proszek, nie do strzelania,
przycisnąłem za mocno i całodzienna produkcja zapaliła się od tarcia. To była strata...


W okolicy kiedyś rozbierali starą kamienicę. Na placu robotnicy palili sobie ognisko ze starych futryn itp. W ramach eksperymentu wrzuciliśmy tam (prawie pustą - ale nie do końca) butelkę z gazem do zapalniczek, taką jak dezodorant. Huk było słychać na dobre 100 m, krater ponoć (generalnie to woleliśmy się tam nie pokazywać) prawie pół metra w głąb.


Nie zawsze wszystko szło dobrze. Na jednego Sylwestra wyprodukowałem sobie "bombę" w postaci słoiczka po jakimś kremie starszej, wypełnionego nadmanganianem z pyłem aluminiowym. Niestety lont zrobiony z patyczka oblepionego substancją z główek od zapałek palił się szybciej niż myślałem. Do dziś mi zostały okulary z wtopionymi w szkła odłamkami i wspomnienia spędzenia paru dni w szpitalu, ze skrobaniem rogówki włącznie. Fart wybitny że miałem na nosie pingle, gdyby nie to, chodziłbym dziś z białą laską... Pamiętajcie młodzi adepci pirotechniki, czas palenia się lontu jest niezwykle istotny i ma wielki wpływ na zdrowie.

by Anonimek

* * * * *

KOMAREK

Parę ślicznych lat temu kuzyn na wsi odrestaurował sobie komarka (taki motor, znaczy się - nie mylić z gryzącym paskudztwem) no ale problem był z linką od gazu więc wykombinowaliśmy , że aby cieszyć się z jazdy należy ową linkę trzymać w ręce i ciągnąc tym samym dodając gazu. No więc jako starszy chciałem pokazać jaki ze mnie He-man czy cuś i jeździłem tym komarkiem po polanie gdzie zwyczajowo pasły się krówki i inne cielaczki (teraz miały sjestę w oborze, więc ich nie było) Po kilku minutach takiego jeżdżenia zacięła mi się linka w ręce, spojrzałem na nią i znalazłem się nie wiem czemu w pozycji poziomej na trawniku z oczami skierowanymi ku chmurkom.
Wniosek 1: Kuzyn zapomniał mi powiedzieć, że na pastwisku pozostały tzw. pastuchy ( dla niewtajemniczonych ogrodzenie dla pasących się krów z drutów podpiętych do akumulatora).
Wniosek 2: Niechybnie zahaczyłem szyją o ten drut - głowa na szczęście pozostała na miejscu ( ślad pozostał jeszcze przez tydzień).
Wniosek 3: Na szczęście drut nie był podpięty pod akumulator bo bym pewnie jeszcze odwalił break dance’a na trawie. 

by AMrs13

* * * * *

WILCZE DOŁY

Miałem wtedy jakieś 8-9 lat. Mój tata pracował na lotnisku w środku lasu, do którego jedynym dojazdem była leśna, nieutwardzona droga. Wpadliśmy z siostrą na genialny pomysł, żeby wykopać dziurę w poprzek drogi, na całej jej szerokości. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. Był już wieczór i już prawie nikogo nie było na lotnisku oprócz nas. Oczywiście ostrzegliśmy rodziców, rodzice ostrzegli tych ludzi, co wyjeżdżali, jednak następnego dnia rano jeden gość spieszył się do pracy, szarżował po leśnej drodze. No i oczywiście wjechał w dziurę! Musiał wymienić amortyzatory w samochodzie.

by BB86

* * * * *

TAJEMNICZA KLAPKA

Mój rodziciel, będąc jeszcze w podstawówce, spotykał się czasami z jakimś gościem z klasy. W czasie jednej z wizyt  wypatrzył na ścianie ruchomą klapkę od wentylacji, otwieraną sznurkiem. Nie wiedząc, co to jest, poprosił kumpla o wyjaśnienia. Ten, chcąc się pochwalić, a nie znając przeznaczenia klapki, wymyślił, że pociągnięcie za sznurek natychmiast gasi ewentualny ogień w pokoju. Mój tata, wielce tym zafascynowany, zaproponował, aby wypróbować tajemnicze urządzenie. Na swoją zgubę, ale jednak: gościu się zgodził. Zaimprowizowali więc ognisko z papierów pod łóżkiem, a kiedy się ładnie rozchajcowało, któryś pociągnął za sznurek. Jednakże ogień nie zgasł, za to zaczął się intensywnie rozprzestrzeniać. Sytuację opanowała babcia kolesia, która, zwabiona krzykami, przytomnie przykryła ognisko kocem. Więcej się nie spotkali.

by Anonimek

* * * * *

ARMIA RADZIECKA Z TOBĄ OD DZIECKA

Rodziciel mój pacholęciem będąc mieszkał w pewnej wsi na Ziemiach Odzyskanych, gdzie stacjonowała dość znaczna jednostka wojsk Bratniego Narodu Radzieckiego. A że okres jego młodości (wczesnej bardzo) przypadał na lata 50, tak też za zabawki służyły pozostałości z czasów wojny. Wrak niemieckiego czołgu "Tygrys" na podwórzu, wrzucanie granatów do pieca w kuchni, ciąganie pocisków moździerzowych po "kocich łbach" itp. Jednak pewnego razu przeszedł on samego siebie. Było to cosik przed świętami, toteż wraz z kuzynem postanowili dekorować choinki w pobliskim lasku (w obrębie owej radzieckiej jednostki). To jakieś sreberko, łańcuszek i świeczki. Ale że świeczki paliły się słabo, więc dla lepszego efektu obłożyli je watą. Efekt był piorunujący. Od świeczek zajęło się kilkanaście drzewek. Po tym zdarzeniu ociec i kuzyn nie mogli siedzieć na d... przez dłuższy czas. Spytacie się dlaczego? Śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż w lasku tym znajdowała się radziecka baza paliwowa z kilkoma tysiącami litrów paliwa i gdyby nie szybka akcja gaśnicza czerwonoarmistów, chyba bym dziś tych słów nie pisał.

by Pasztet_oo7

A czy wy przeżyliście jakąś podobną historię? Jak wyglądało wasze burzliwe dzieciństwo? Co ostatnio zrobiliście Wy, czy Wasi tatusiowie? Podzielcie się ze mną swymi przeżyciami, a ja przekażę je całemu światu!


Oglądany: 19092x | Komentarzy: 21 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało