Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki LXXXV - Orzesz, siejesz czy zbierasz?

31 103  
9   22  
Dzisiejsze Autentyki mają za zadanie zniwelować skutki: kradzieży godziny snu, świątecznego obżarstwa oraz wcześniejszego zamknięcia większości sklepów (w tym monopolowych). Na początek, w ramach działań prorodzinnych, będzie wierszyk, który śmiało możecie recytować, wypisywać lub śpiewać Tacie na każde Jego święto...


KONTROWERSYJNY ARTYSTA

 

Rok 1977 (chyba coś w tych okolicach), Kołobrzeg, wczasy pracownicze, i jakiś Kaowiec organizujący coś w rodzaju festiwalu wiersza i piosenki dla pociech pracowników spędzających upalny lipiec/sierpień (niepotrzebne skreślić).
Moja starsza siostra zaśpiewała piosenkę dostała brawa... (kupa dzieci tam coś śpiewała/gadała i wszyscy brawa dostawali sprawiedliwie w/g zasług) Kiedy ja zszedłem ze sceny wiwatom nie było końca niektórzy dorośli tarzali się ze śmiechu po piachu - wesołości nie było końca... Byłem dumny... Trochę mnie zmroziło gdy dostrzegłem stężałą minę mojego ojca... Ale kto by się przejmował "starym" gdy kariera na w scenie tak się ślicznie zaczęła - wygrałem główną nagrodę festiwalu - wielką dmuchaną piłkę (którą notabene skradziono mi jeszcze tej samej nocy).
Dopiero przypominając sobie ten fakt po wielu latach zrozumiałem w**rwienie mojego Tatusia... Wierszyk brzmiał tak:

„Na podwórzu jest kałuża
W tej kałuży coś się nurza
Hipopotam, powiadacie??
Nieeeeeee... To Tata po wypłacie”

by forever

* * * * *

WIOSENNE PORZĄDKI


Kumpela przed wyjściem do pracy mówi do swojego męża:

- Zrobiłbyś trochę porządków dzisiaj skoro masz wolny dzień...

- Dobra...

Wraca do domu a tu jeszcze gorzej niż było... Doszło trochę brudnych garów, brudnych skarpet na podłodze... itp. Z lekka rozdrażniona mówi do męża:

- Mówiłeś, że dzisiaj zrobisz trochę porządków!

- Noo... Przecież zrobiłem!

- Tia?? A gdzie niby ??!!

- Na dysku...

by Misiek666


* * * * *

KAMIKADZE SĄ WŚRÓD NAS

Oto zdarzenie jakie przytrafiło mnie się dnia wczorajszego. Leżę sobie na łóżeczku z moją lubą, przychodzi moje małe 7-dmio letnie i pyta mnie się:

- Gdzie jest Diablo?
A ja niewiele myśląc odpowiadam:

- Nie widzisz, że leży koło mnie?

I mam teraz ciche dni w domu.

by 987monter

* * * * *

NAJCZĘŚCIEJ REKLAMOWANY FILM

Sytuacja sprzed chwili. Siedzę sobie przed kompem, czytam KM i nagle wpada szwagier - nauczyciel. Zdyszany, bo leciał w te pędy abym mu ściągnął film.

- Jaki? - pytam.

On zaczyna nawijać, że właśnie widział reklamę w TV, że super fajny, że na motorach jeżdżą i takie tam. No to ja:

- Tytuł baranie podaj.

Chwilę pomyślał i palnął:

- Dokładnie nie pamiętam ale chyba „comming soon”.


by delfinium


* * * * *


WYKWALIFIKOWANA OBSŁUGA


Rzecz działa się jakoś parę dni temu. Akurat wróciłem do domu z uczelni po niezdanym egzaminie. Smutek, żal i przygnębienie. Jakoś tak koło godziny 20:00 włączył mi się studencki instynkt i postanowiłem kupić coś na lepsze samopoczucie. Niestety mieszkam na takim wypizdowie że o tej godzinie to asfalt zwijają, a prąd się chowa do elektrowni. Oczywiście żadnego sklepu w promieniu 5 km nima. Na szczęście stoją w miarę blisko domu dwie stacje benzynowe. I tak pełen entuzjazmu poszedłem na stacje. Kiedy znalazłem się na miejscu, podszedłem do lady i nawiązałem taki oto dialog z panią sprzedawczynią:

J - Ja

P - Pani sprzedawczyni

 

P - W czym mogę pomóc?
J - Tak, chciałbym coś na rozstrojone, poszarpane nerwy.
P - Na nerwy ? Tak, to mamy Ibuprom, Panadol, Apap...
J - Nie, nie. Ja jestem studentem i...
P - To mamy Prezydencką, Alaskę i Luksusową...

Po udanym zakupie powyższego produktu rozluźniającego wróciłem do domu, chwaląc w duchu wykwalifikowanych pracowników stacji. 

by Phobos

* * * * *

TRZEŹWE SPOJRZENIE

Wczoraj siedzę spokojnie w nocy na dyżurze. Postanowiłem zadzwonić do swojej kobiety. Dryndam. Dyskutujemy. Zaczynam prawić jej komplementy ("tęsknie za Tobą", "brakuje mi Ciebie", "tęsknie za Twoim spojrzeniem, dotykiem" itd.)
Co słyszę po drugiej stronie słuchawki?
- ...Bartuś...
- Tak? (szepce miękkim, aksamitnym głosem)
- Piłeś coś?!?


by bartosz_k


* * * * *

WYKSZTAŁCONY

Jakiś czas temu, w środku upalnego miesiąca sierpnia, razem z psiapsiółką moją przeulubioną byłyśmy w dość ciekawej miejscowości nad jeziorem.
Wolny dzień, żar leje się z nieba, a my z ręcznikami w dłoni maszerujemy z plazy na plażę. Pech chciał, że musiałyśmy pójść kawałek alejką pomiędzy ośrodkami wypoczynkowymi.
Jeszcze większy pech sprawił, że na ławce mniej więcej w centrum owego przejścia, siedziało dwóch kolegów typu ABS, rosłe byki, szerokie karki, spaleni słońcem [solarium?] ok 25 lat, przerażający wyraz twarzy.
Uciekać nie było dokąd, poza tym stwarzali póki co tylko potencjalne zagrożenie. Środek dnia, nie róbmy siary, jakoś przejdziemy.
Idziemy, gadamy, zerkamy kątem oka... Minęłyśmy ławkę...
Większy z panów zrywa się z ławki i krzyczy swym basem:
- Dziewczyny!! Du ju spik dojcz?


by happy

* * * * *

PRZESTĘPCA (NIE)ZORGANIZOWANY

Otóż czytam sobie na JM cykl o „najgłupszych przestępcach”. Do czasu uważałem, że są to historyjki zabawne, lecz zmyślone. Ale, jak rzekłem, do czasu.

Z racji wykonywanego zawodu mam do czynienia z przestępcami. I jakiś czas temu do naszego sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko, nazwijmy go, Janowi Kowalskiemu. Prokurator oskarżył go o groźby karalne, kierowane przeciwko byłej żonie i jej aktualnemu „przyjacielowi”. Telefonicznie. Trzykrotnie w ciągu jednego dnia.

Ponieważ J. K. się nie przyznawał, prokurator w postępowaniu przygotowawczym zwrócił się do TP S.A. o wydruk rozmów przychodzących na telefon pokrzywdzonych w dniu, w którym groźby miały mieć miejsce. Otrzymał go - i rzeczywiście okazało się, że w podanych przez pokrzywdzonych godzinach trzykrotnie dzwoniono z tego samego nr telefonu, z sieci IDEA zresztą. Więc znów standardowo prokurator zwrócił się do IDEI o podanie danych abonenta.

I tu rozczarowanie - okazało się, że telefon był na kartę.

Mimo to akt oskarżenia skierowano w oparciu o zeznania pokrzywdzonych i posiadane wydruki.

Siedzę sobie na sali, słucham najpierw oskarżonego - uosobienie niewinności, który na dodatek składa do akt kopie 3 umów na posiadane przez siebie telefony komórkowe, każdy o innym numerze niż ten z którego dzwoniono.

Następnie jako świadkowie zeznają pokrzywdzeni, którzy twierdzą, że z całą pewnością dzwonił oskarżony, poznali go po głosie, zresztą groził im już wcześniej, itd. itp.

Zasadniczo mam więc słowo ich przeciwko słowu oskarżonego, a pozostają ze sobą w niewątpliwym konflikcie.

Wtedy, nie bardzo wierząc że to coś da, wydałem postanowienie o eksperymencie procesowym. Następnie zadzwoniłem ze swojej komórki na znajdujący się w aktach nr tel., z którego miano grozić pokrzywdzonym.

Włącza się poczta głosowa i co słyszę? Charakterystyczny, zachrypnięty głos oskarżonego mówiący: "Jan Kowalski. Nie mogę odebrać telefonu. Proszę zostawić wiadomość - oddzwonię".

Gdy podyktowałem to do protokołu, protokolantka naruszyła powagę sądu, płacząc ze śmiechu.

by Robert7000


* * * * *

WIELKANOCNY NASTRÓJ


Pracuję (właściwie to pracowałem) w Pradze przez ostanie 3,5 roku. Jest to dział informatyki więc łatwo sobie wyobrazić, że jest to po prostu w 99,99% męski dział.

Ja pracuję (jeszcze) w teamie UNIX a mój kolega w dziale wsparcia aplikacji Oracle Financial. Jego szefem jest kobieta, właściwie nic specjalnego z twarzy, ale balony ma takie jakie każdy facet tylko by sobie mógł wymarzyć, i zgrabna jest generalnie.

Żeby wprowadzić was w sytuację, nadmienię że podczas zeszłotygodniowej nieobecności ktoś na moim biurku postawił wazon z baziami i powieszonymi pisankami (z okazji zbliżających się świąt).

Pracujemy tutaj w takim biurze tak zwanym "otwartym" czyli 60-ciu chłopa w jednej dużej sali niepodzielonej nawet boksami.

Wtorkowy poranek, przychodzimy z moim kolegą do pracy, kładę na swoim biurku laptopa... W tym momencie szefowa Marka (mojego kolegi) podchodzi i mówi do mnie (tłumaczę dosłownie z czeskiego):

- Cześć. Ale masz śliczne jajka!

(Gdybyście sobie mogli wyobrazić te 60 chłopa odwalające klasycznego ROTFL’a spadając z krzeseł, i jej czerwoną twarz gdy zrozumiała co powiedziała)


by forever


* * * * *


ALE KONKRETNIE PROSZĘ...


Dzwoni do mnie kolega z pracy i pyta:

- Jak z raportami?? Zrobione??

Ja:

- A skąd, w polu jestem...

- Ale, że tak spytam: orzesz, siejesz czy może już zbierasz???


by Inga


* * * * *


POMYŁKA W DUBBINGU


Siedziałem dziś sobie ze znajomymi w nieciekawym pubie, gadka się nie kleiła, a w tle w canal+ żółtym chyba leciał sobie jakiś film. Bez dźwięku. Co spoglądaliśmy na ekran, to akurat jakaś pani z jakimś panem bliżej się zapoznawała. W pewnym momencie rzuca okiem na telewizor i zauważamy, że co prawda właśnie się całują, ale za moment bohaterowi opadają ręce w geście beznadziei. Sącząc piwerko przez słomkę znajomy rzucił rozleniwionym tonem:

- Chyba mu powiedziała, że właśnie ma te dni...

W tym momencie pani położyła się na plecach na ziemi zadzierając jednocześnie pod pachy sukienkę. Przy salwach śmiechu uzupełnił:

- No chyba jednak nie...


by irrelevant

* * * * *

ORZEŁ Z PISKLĘTAMI

Właściwie, to zasłyszane od mojego kuzyna i możliwe że coś przekręcę... ale co tam...
Kuzyn ma w pracy kumpla, który ma ponoć od pokoleń w DNA zapisany i kształtowany z każdym pokoleniem wyjątkowo wielki orli nochal. Jego wątła postura i ekstremalnie niska waga dodatkowo jego organ podkreślają. Jak się można domyślić - od urodzenia przylgnęła do niego ksywa ORZEŁ, tak jak to było w przypadku ojca, dziada itd.
Orzeł ma trójkę dzieci - wszystkie skóra zdjęta ze starego - znaczy każde ma kichawe jak mały cygan nogę. Z charakteru orzełki to jak mówią słowa starego kawału „Panie to nie dzieci, to istne sk...”. Mój kuzyn czasem to sprawdzał bo miał wątpliwą przyjemność czasem z nimi się przemieszczać. Orzeł ma jakiegoś małego pięcioosobowego starego szrota, w którym na tylniej kanapie na stałe są zamontowane 3 foteliki dla małych orzełków, w których ma za zadanie odbierać je z przedszkola czy tam szkoły. Orzeł jest kierowcą wyjątkowo ciapowatym i należącym do tych co jeżdżą 30 km/h lewym pasem i nawet L-ki i traktory na niego trąbią, a to za sprawą tego, że wzroku bynajmniej po ptasich przodkach nie odziedziczył, a okularów nie nosi, bo jak sam mówi „Orłowi nie wypada...”. Tyle tytułem wstępu.

No i razu pewnego jedzie sobie Orzeł z dzieciakami i na jakimś skrzyżowaniu okrutnie wymusił na czarnej beemce, z łysym karkiem w środku, która gdyby nie tuningowane hamulce brembo zrobiłaby z Orła, jego pociech i autka zawieszkę na lusterko.

Dla Orła to nie pierwszyzna, więc się tym nie przejął, ale ciągle na karku czuł oddech czarnego potwora, który o dziwo nie chciał go wyprzedzić. Dojechał na posesję, patrzy, a za nim beemka. Nic nie robi tylko siedzi, dzieciaki też czuły się nieswojo jakoś, więc tylko w tych swoich fotelikach cichutko „pipipi”.

Z limuzyny wytoczył się wreszcie kark z paskami na ubranku - wielki i straszny jak Kurgan z Nieśmiertelnego. Podchodzi do orlego wehikułu, położył wielką niczym plandeka łapę na dachu... Orzeł odkręcił szybkę, mając nadzieję, że dostanie tylko kilka wskazówek dotyczących swojej jazdy, ale Straszny Pan rzucił tylko okiem na niego, na tylne siedzenie, znowu na niego, znowu na tył i rzekł:

- Ech ku...a, masz ty szczęście, że te pisklęta z tobą lecą...
I odjechał.

by bobbyk



Jeżeli chcesz opowiedzieć jakąś ciekawą historię ze swojego życia, wystarczy, że wejdziesz na nasze forum "Kawałki mięsne", opiszesz wszystko, zaznaczając przy wątku taki znaczek: , a być może za tydzień Ty rozbawisz tysiące czytelników kolejnych autentyków!


Oglądany: 31103x | Komentarzy: 22 | Okejek: 9 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało