Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Muzułmańscy terroryści, którym dżihad zdecydowanie nie wyszedł

72 132  
302   38  
Nie ma nic przyjemniejszego niż widzieć porażkę kogoś, kto ma móżdżek wielkości mirabelki, jest muzułmańskim terrorystą i planuje zrobić komuś bardzo dużą krzywdę.

Bomba w kangurze

Pamiętacie tę bajkę o kojocie, który chcąc złapać strusia chwyta się różnych, zazwyczaj autodestrukcyjnych, metod? Wyobraźcie sobie, że pewien radykalny islamista - Sevdet Ramadan Besim, któremu przyszło żyć w Australii, uznał tę kreskówkę za świetny materiał szkoleniowy i postanowił przeprowadzić zamach terrorystyczny, jakiego nie powstydziłby się wspomniany kojot.



Na idealny moment swojej krwawej operacji wybrał Anzac Day – narodowe święto, podczas którego ulice Melbourne zapełnione są ludźmi. Zamiast, jak przystało na wzorowego terrorystę, grzecznie wysadzić się w powietrze i pójść na spotkanie z niebiańskimi dziewicami, Besim zapragnął popisać się ułańską kreatywnością. Wpadł na pomysł, aby złapać kangura, upchnąć mu do torby dziesiątki kilogramów ładunków wybuchowych, przemalować mu futerko na barwy flagi państwa islamskiego i wypuścić wprost w stronę kordonu policyjnego zabezpieczającego imprezę.



Kangury to wyjątkowo silne zwierzęta. Wkurwione potrafią zrobić człowiekowi krzywdę. Bardzo chcielibyśmy wam powiedzieć, że ambitny zamachowiec dostał od dzikiego torbacza upiorny łomot. Niestety to nie kangur obił mu maskę, ale sami stróże prawa, którzy w porę namierzyli Besima i zapobiegli wdrożeniu jego szalonego planu w życie.

Terroryści na tacy

Pamiętacie ten czerstwy żart? - „Jak pozbyć się komarów? Zabić jednego i czekać, aż reszta przyleci na pogrzeb”. Hue, hue, hue… Komary takie głupie nie są, natomiast już niektórzy muzułmańscy terroryści - i owszem. W 2009 roku pewien poświęcony „świętej wojnie” talibański męczennik przypadkiem wysadził się w powietrze. Kamizelka obwieszona materiałami wybuchowymi wybuchła, zanim nieszczęśnik zdążył dotrzeć do celu i krzyknąć „Allahu Akbar!”.
Mimo że jedyną ofiarą zamachu był sam jego organizator, kumple denata docenili to poświęcenie i lojalnie stawili się na pogrzebie swojego kompana. W ten sposób amerykańscy żołnierze oszczędzili sobie roboty i zgarnęli sześciu poszukiwanych terrorystów.



Człowiek-poligraf

W 2000 roku terroryści Al-kaidy dokonali udanego ataku na amerykański okręt USS Cole. Zginęło wówczas 17 żołnierzy, a 39 zostało rannych. Na szczęście funkcjonariusze FBI i NCIS szybko dopadli wszystkich sprawców zamachu, w tym i jemeńskiego dżihadystę - Jamala al-Badawiego.
Jamal trafił na przesłuchanie. Wyciąganiem z niego informacji zajął się pracownik NCIS Ken Reuwer oraz agent FBI - Ali Soufan. Ten ostatni, z racji swojego libańskiego pochodzenia, płynnie posługiwał się językiem arabskim i to on zadawał al-Badawiemu pytania. Tymczasem Reuwer swoje sugestie zapisywał na kartce i podawał ją Aliemu.



Ali widząc, że terrorysta zainteresowany jest tajemniczym świstkiem papieru, w końcu zaspokoił ciekawość Jamala: „Mój kolega jest niczym człowiek-poligraf. To specjalista od ludzkiego zachowania. Podaje mi tę kartkę za każdym razem, gdy widzi, że kłamiesz”. Zamachowiec wyraźnie się przejął tą wiadomością. Odtąd za każdym razem, gdy usiłował wcisnąć agentom kit, zasłaniał się lub odwracał głowę, aby Reuwer nie mógł złapać go na kłamstwie. Takie zachowanie Jamala znacznie ułatwiło agentom robotę. Ostatecznie terrorysta przyznał się do przeprowadzenia zamachu, a przy okazji wykrakał sporo cennych informacji na temat Al-kaidy.

Pan mi nagra ten dżihad na DVD

Jakiś czas temu ekipa ukrywających się w USA islamistów planowała atak na bazę wojskową Fort Dix w New Jersey. Chłopaki udali się do punktu z artykułami RTV i nabyli cyfrową kamerę. Za jej pomocą zarejestrowali swoje ćwiczenia z zakresu obsługi broni palnej. Dorzucili też groźby kierowane pod adresem znienawidzonych Amerykanów. Następnie zanieśli kamerę do sklepu i poprosili, aby jeden z pracowników zrzucił nagranie na płytę DVD.



Nie trzeba być detektywem czy funkcjonariuszem FBI, aby zorientować się, że grupa wymachujących kałaszami pojebów krzyczących o pragnieniu wyrządzenia krzywdy wujkowi Samowi może być związana z terroryzmem. Te przypuszczenia potwierdzili policjanci, którzy szybko przyskrzynili niedoszłych zamachowców.

Bombowy system edukacji

Cała nadzieja w młodzieży! Ktoś ją musi nauczyć przydatnych w życiu umiejętności. Na przykład konstruowania bomby, która pośle do piachu dziesiątki niewiernych. Tym kimś był wysokiej klasy specjalista od ładunków wybuchowych, który zatrudnił się w roli nauczyciela szkolącego młodych terrorystów z zakresu robienia efektownego bum. Podczas zajęć praktycznych coś jednak poszło nie tak i bomba, którą do kupy składał belfer, postanowiła eksplodować, zdmuchując z powierzchni ziemi zarówno niekompetentnego nauczyciela, jak i jego 21 uczniów – potencjalnych zamachowców.



Ten zamach urywa dupę!

Poznajcie Abdullaha Hassana Taliego al-Asiria – 23 letniego zamachowca, który to postanowił zamordować księcia koronnego Arabii Saudyjskiej, Muhammada ibn Najifa, w samobójczym, bombowym ataku. Problemem było jednak przemycenie ładunku wybuchowego, tak aby nikt nie nabrał podejrzeń co do intencji młodego Abdullaha.



Z pomocną radą przyszli jego kumple z Al-kaidy, którzy zasugerowali, aby ten schował sobie ładunek w zad. Zamachowiec tak też uczynił. Po długim, bolesnym pobycie w toalecie jakimś cudem udało mu się wepchnąć bombę do tyłka. Tak przygotowany młodzieniec poszedł na umówione spotkanie z księciem. Wszedł do jego gabinetu, uścisnął mu dłoń i odpalił ładunek. Sprawa jednak nie poszła tak, jakby Abdullah sobie tego życzył. Bomba, owszem, wybuchła, jednakże ciało terrorysty zaabsorbowało większość eksplozji. W efekcie samobójczy męczennik wybuchł niczym pomidor nafaszerowany petardą piccolo, rozbryzgując się na paćkę w gabinecie swojej niedoszłej ofiary. Księciu włos z głowy nie spadł, a jedynym negatywnym efektem całego zajścia był spory bałagan, który po sobie zostawił nieszczęsny Abdullah.

Ups! To nie ta głowa

W 2013 roku oddział wkurwionych terrorystów z Syrii pojmał wroga służącego znienawidzonemu przez nich Assadowi. Bez głębszego wnikania w personalia jeńca, żołnierze państwa islamskiego pozbawili go głowy. Materiał video, na którym brodaci „bohaterowie” machają urżniętym łbem, wykrzykując slogany o dżihadzie, walce z niewiernymi i swoim umiłowaniu do kozich zadków, obiegł Internet wzdłuż i wszerz. Dotarł też do bojowników Al-kaidy, którzy rozpoznali w urżniętej głowie jednego ze swych bardziej zasłużonych w boju dowódców - Mohammeda Faresa Marousha.



Gdy żołnierze państwa islamskiego zorientowali się, że strzelili sobie samobója, czym prędzej nakręcili kolejny film, w którym to desperacko tłumaczyli, że mord ten był jak najbardziej zamierzony, albowiem Maroush okazał się zdrajcą islamu, a do tego lubił młodych chłopców, więc emm… no, tego…

To tylko wierzchołek góry lodowej. Wśród dżihadystów nie brakuje mało rozgarniętych spryciarzy, którzy giną w niekiedy bardzo oryginalny sposób i co najważniejsze - bez powodowania uszczerbku na zdrowiu wśród innych ludzi. Pewnie jeszcze nieraz wam o nich opowiemy. Niech im ziemia ciężką będzie.
3

Oglądany: 72132x | Komentarzy: 38 | Okejek: 302 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.03

27.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało