Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 brutalnych, fizjologicznych ciekawostek o ukrzyżowaniu

111 439  
382   97  
Na przestrzeni dziejów człowiek wymyślił wiele ciekawych sposobów pozbawiania bliźniego życia. Wśród nich ukrzyżowanie jest nieszczególnie praktycznym, ale z pewnością widowiskowym...

#1.

W jaki sposób ukrzyżowany umiera, co sprawia, że nie wisi w nieskończoność przybity jak obrazek do ściany? Uduszenie. Ciężar wiszącego ciała pozbawionego podparcia uniemożliwia pracę przepony. Początkowo człowiek wspiera się na rękach i nogach, by ułatwić oddychanie. Z czasem jednak (mogą to być godziny lub nawet dni) mięśnie męczą się na tyle, że organizm ukrzyżowanego poddaje się i przestaje oddychać.

#2.


Nie zawsze kat miał ochotę czekać aż na ukrzyżowanego napatrzą się przechodnie, a on sam zostanie bohaterem milionów. W tych pozostałych przypadkach można było przyspieszyć to, co nieuniknione - ciężkim tłuczkiem łamano skazanemu kości udowe. W efekcie nie mógł on podeprzeć się nogami i dusił się znacznie szybciej. Pomijając dodatkową okoliczność, jaką stanowi fakt, że według naukowców ból łamanej kości udowej to najgorszy ból, jakiego człowiek jest w stanie doświadczyć.

#3.


Na tym nie koniec "przyjemności". Ukrzyżowanemu kat przybijał dłonie do poprzecznej belki krzyża, celując w taki sposób, by trafić w główne nerwy. Już samo wbicie gwoździa (a ówczesne gwoździe nie miały nic wspólnego ze stosowanymi obecnie!) jest bolesne, jednak to dopiero początek tortury. Przy każdym najdrobniejszym ruchu, metal podrażnia odsłonięte nerwy, potęgując "doznania".

#4.


Ukrzyżowanie zwykle poprzedzała chłosta - ale nie było to bynajmniej kilka wychowawczych razów wierzbową gałązką po gołym tyłku. Wykorzystywano rózgę z dziewięcioma osobnymi zakończeniami, każdym zwieńczonym metalowym haczykiem. Przykutego do drewnianego bloku więźnia chłostano narzędziem, rozrywając skórę i mięśnie do żywego mięsa, wywołując ogromny ból, szok, ale też dbając o to, by go nie zabić. Na to dopiero miał przyjść moment.

#5.


Wydawałoby się, że przy tym wszystkim konieczność zaniesienia na górę własnego krzyża to już najmniejszy problem... Nic z tych rzeczy. Starożytny krzyż to nie mebel z Ikei, zapakowany w elegancki kartonik, a kawał najzwyklejszego drewna, ciężkiego i pełnego drzazg. Niesienie krzyża na rozoranych chłostą plecach powiększało rany, a każdy najdrobniejszy ruch oznaczał nową falę niewyobrażalnego bólu.

#6.


Z technicznego punktu widzenia: pionowa część krzyża osadzana jest w ziemi wcześniej, skazany niesie na plecach poprzeczną belkę. Po dotarciu do celu, kat przybija dłonie ofiary do belki poprzecznej i dopiero ją (już z przytroczonym wisielcem) dobija do pionowego elementu, tworząc krzyż. Ponieważ stopy skazanego nie są jeszcze przybite do krzyża, przez pewien czas wisi on na samych ramionach, które wyrywają się ze stawów, rozciągając o co najmniej 15 cm ponad ich naturalne możliwości.

#7.


I nawet w tym przypadku nie zapomniano o szczegółach. Nie przybijano nóg skazanego wyprostowanych, tylko zgięte pod kątem około 45 stopni. Powodowało to, że jeszcze trudniej było podpierać się nogami - i większe obciążenie spoczywało na ramionach. Spróbujcie stanąć pod ścianą z tak ugiętymi nogami, po pół minuty zrozumiecie w czym rzecz...

Czy można byłoby uczynić ukrzyżowanie jeszcze większą torturą? Chyba nie. Wygląda na to, że starożytni pomyśleli dosłownie o wszystkim.

Źródła: 1, 2, 3.
15

Oglądany: 111439x | Komentarzy: 97 | Okejek: 382 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało