Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Sodomia i gomoria czyli wspomnienia ze studium wojskowego UW

38 902  
10   35  

Fragment genialnego artykułu z Polityki. Ja w wojsku nie miałem okazji być (na szczęścia była amnestia dla mojego rocznika), ale może Ty, w trakcie czytania, przypomnisz sobie różne historie ze swojego przeszkolenia wojskowego?

W Anglii, kto jest absolwentem jakiej uczelni, poznaje się po krawacie. W Polsce, gdy ktoś rzuci nazwisko Omelan, Kuźma, Kucejko, wiadomo, że studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Nazwiska oficerów studium wojskowego – jak i samo studium – przeszły do legendy.

(...)

Absolwenci każdego rocznika UW od lat 50. po 80. twierdzą, że słyszeli na własne uszy opowieść płk. Omelana o tym, jak został dowódcą plutonu: „ Działo się to w czasie działań II wojny światowej. Pewnego razu siedzimy sobie w okopie pod kulami. Wtem dowódca mówi mi: Omelan, wyjrzyjcie no, sprawdźcie, co tam dzieje się na przedpolu. To ja mu na to: Sami sobie, obywatelu plutonowy, wyjrzyjcie. No i on wyjrzał. W ten sposób zostałem dowódcą plutonu ”

(...)

Inna kultowa postać studium UW płk Matuszczyk (zwalisty, o tubalnym głosie, mocno zaciągający) używał w charakterze przecinków słów „niestety” oraz „poniekąd”. Omawiając typy różnych min przeciwczołgowych zamurował kiedyś słuchaczy frazą: „Miny te są na wyposażeniu armii Wielkiej, niestety, Brytanii i Związku, poniekąd, Radzieckiego ”.

(...)

Kapral Szymuś, szef kompanii na obozie letnim w Muszakach, nadużywał zaimka „mi” („Zapiąć mi rozporek”, „trzymać mi krok”, „umyć mi nogi” ).

(...)

Kontakty z kadrą oficerską były kopalnią wiedzy o polszczyźnie. – W niepojęty sposób płk Omelan – wspomina Antoni Libera, literat – tworzył na poczekaniu małe dzieła. Np. ten dadaistyczny wiersz, wspomnienie z czasów wojny, prawdziwa etiuda składająca się z sześciu równoważników zdań, brzmiała tak: „Lece, pędze, granat. Padam, macam, są”. Chodziło o jądra.

(...)

Kpt. Kucejko wrył się w pamięć pokoleń plugawym nazewnictwem części broni, którym poprzydzielał nazwy organów płciowych. Z lubością roztrząsał, jak to zamek wchodzi do komory. Gdy dokuczały mu hemoroidy i ogarniała antyinteligencka melancholia, syczał: „Wy, wy, studenci, studenci, kulturtregery”. Pewnego razu wszedł do sali, na stole położył dziennik, na dzienniku czapkę, obowiązkowo orzełkiem w kierunku sali i zobaczył na stole niedopałek. „Czyj to pet? ”– zagrzmiał. Cisza. „Po raz ostatni pytam... ”. Głos z sali: „Niczyj, obywatelu kapitanie. Może pan palić”.

(...)

Kpt. Kucejko był też autorem słynnej odpowiedzi na pytanie: czy kolba karabinu może być zrobiona z drzewa genealogicznego? „Tak, pod warunkiem, że będzie ono dostatecznie twarde”.

(...)

Tymczasem płk Kot został dowódcą VI kompanii, którą wkrótce nazwano wojskiem Czesia; znaleźli się tu poloniści, slawiści, angliści, filozofowie, studenci PWST, a więc poeci, pisarze i późniejsi dziennikarze, tłumacze, aktorzy, reżyserzy i temu podobne tałatajstwo. Kot upatrzył sobie w tłumie, jak się spodziewał, wzorowo ostrzyżonego żołnierza. „No, zdejmijcie czapkę” – zachęcał – „pokażcie kolegom”. Ogolony jednak ociągał się. „Toż mówię: czapkę zdejm! ”. Pod czapką, nad dokładnie wygolonym karkiem i potylicą kolega miał misternie upięte pukle. „Banda Szwejków – pieklił się Kot. – Już ja was doprowadzę do wyglądu zewnętrznego”.

(...)

Legendarny mjr Kuźma niemal na początku szkolenia wojska Czesia wykonał swój popisowy numer. Wszedł do sali wykładowej i bez zbędnych wstępów zapytał: „Kto w kiblu napisał major Kuźma jest chuj? Nie ma odważnego celem przyznania się? To ja wam zrobię niespodziewankę. Pierwsza niespodziewanka – wyjąć kartki. Druga niespodziewanka – wyjąć ołówki. Trzecia niespodziewanka – napisać major Kuźma jest... Czwarta niespodziewanka – zebrać kartki. Ja to oddam do grafomana i będzie wiadomym, któż to tak popisał się”.

(...)

Pokolenia studentów pamiętają też opowieści płk. Fałata (niski, siwy, łysawy, poczciwa rumiana twarz i niebieskie oczy, spokojny, jak na wojskowego łagodny, lubiany, trochę zaciągał). Starał się on wpoić przekonanie, że z każdej sytuacji frontowej jest jakieś wyjście: „Leżę kiedyś w śniegu i prowadzę ogień ciągły. Nagle pepeszka zacięła się. Nu, na szczęście – rumiana twarz pułkownika rozpromienia się – zabiło kolegę koło mnie. Wziąłem więc jego pepeszkę i dalej prowadzę ogień ciągły”.

(...)

Niektóre proste lub złożone zdania wojskowych wychowawców po wieczne czasy pozostaną w zbiorowej pamięci pokoleń. Np. te autorstwa płk. Matuszczyka: „Już Leonardo da Vinci – wielki mistrz rekonesansu... ” oraz jego liryczne westchnienie: „Idzie jesień, liście na dozorze żółkną”. Albo płk. Omelana: „Ej, wy dwaj, coście za jeden? ” oraz jego frazę z frontowych wspomnień: „Jedziemy sobie drogą Goeringa – szosa prosta jak strzała wiła się między drzewami”. Nie przeminie pamięć o majorze Święchu i jego ciepłych, ludzkich słowach: „Żołnierze, ja od was nie wymagam nic więcej, jak tylko niezbędnego maksimum”. Niezapomniana też będzie poezja zdania wypowiedzianego przez płk. Adama Międzybrodzkiego (zwanego też Międzypułkownikiem): „Na współczesnym teatrze wojny pierwsze skrzypce grają czołgi”.

(...)

Całość można przeczytać w Polityce nr 15/2004 albo w jej wydaniu internetowym.
Autorem tekstu jest Wojciech Markiewicz.


Oglądany: 38902x | Komentarzy: 35 | Okejek: 10 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało