Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Słynni bohaterowie, których filmowcy bardzo chcieli uśmiercić

86 144  
283   53  
Droga od scenariusza do gotowego filmu jest długa i wyboista. Czasem twórcy ostatecznego obrazu muszą stoczyć batalię ze scenarzystami i producentami, aby nanieść swoje korekty. Zazwyczaj są to detale, ale bywa i tak, że sprawa dotyczy życia lub śmierci jednego z najważniejszych bohaterów.

Dopiero po latach okazuje się, że zmiana losu skazanej na zagładę postaci była znakomitym pomysłem.
Przed wami lista ocalonych przed „szafotem” znanych i lubianych herosów, którzy odcisnęli solidne piętno na współczesnej popkulturze.

Han Solo

Dzielny zawadiaka, cyniczny przemytnik i szczęśliwy posiadacz bodaj najszybszego szrotu w całej galaktyce miał zostać ubity gdzieś w połowie „Powrotu Jedi”. Tak to sobie wyobrażał scenarzysta Lawrence Kasdan.


Pomysł pewnie i by został wykorzystany w filmie, gdyby nie stanowczy sprzeciw samego George’a Lucasa. Co zadecydowało o pozostawieniu Hana przy życiu? Ano czysty biznes – Lucas słusznie obawiał się, że uśmiercenie granej przez Harrisona Forda postaci źle odbije się na sprzedaży… gwiezdnowojennych zabawek.


Ian Malcolm

Charyzmatyczny mądrala z „Parku Jurajskiego” został zmasakrowany przez tyranozaura. Tak to w każdym razie wyglądało w książce, na podstawie której film został oparty. Steven Spielberg, zatrudniając do tej roli Jeffa Goldbluma, doskonale wiedział, że jego bohater przypadnie do gustu widzom, więc zabicie go pod koniec seansu byłoby strzałem w stopę – przekreślałoby to udział Malcolma w ewentualnych sequelach.


Reżyser zwrócił się więc do autora książki, a także współscenarzysty filmu – Michaela Crichtona – z prośbą o uratowanie tej postaci przed pożarciem. I faktycznie, filmowy Ian nie zginął w wyniku spotkania z prehistoryczna bestią i pojawił się w drugiej części „Parku Jurajskiego” oraz w pierwowzorze, czyli kolejnej książce Crichtona. Pisarz wskrzesił zjedzonego bohatera dzięki ingerencji „uzdolnionych kostarykańskich chirurgów”.

Martin Riggs

Grany przez Mela „Ne lubię Żydów” Gibsona bohater miał pojawić się w drugiej części „Zabójczej broni” i ostatecznie zakończyć serię na tym właśnie filmie. Riggs, zgodnie z wizją scenarzysty Shane’a Blacka, ginął od kuli wystrzelonej z pistoletu jednego z bandziorów.


Wśród fanów filmu krąży legenda mówiąca, że scena śmierci głównego bohatera została nawet nakręcona. Prawda jednak jest taka, że pierwotna wersja scenariusza (nosił on nazwę „Play dirty”) nigdy nie została wykorzystana, a Black opuścił ten projekt, ustępując miejsce innemu pisarzowi, który ani myślał uśmiercać kluczową postać tej produkcji.

Rocky Balboa

Z życiem planował się też pożegnać słynny bokser grany przez Stallone’a. Według pierwszych szkiców scenariusza, bohater miał zginąć podczas ulicznej bójki pod koniec piątej części filmu. Aktor uznał jednak, że byłoby to wyjątkowo słabe pożegnanie z postacią, która zapewniła mu sławę i zaszczytne miejsce wśród czołowych mięśniaków Hollywood. Zdecydowano się więc oszczędzić Balboę i pozwolić mu dożyć sędziwego wieku.


John Rambo

A skoro mowa o Sylvestrze S., to od razu trzeba przypomnieć, że także i inna kultowa postać, w której rolę wcielił się Sly, miała kopnąć w kalendarz. Gdyby tak się faktycznie stało, to seria filmów o Johnie Rambo skończyłaby się na pierwszej części. Scenariusz tej produkcji oparty był na książce, w której żywot bohatera kończy się dość marnie.


Stallone czuł jednak, że ekranizacja będzie wielkim hitem i już wtedy brał pod uwagę ewentualną kontynuację. Decyzję o zmianie zakończenia filmu podjęto już po nakręceniu sceny śmierci Rambo i właściwie w ostatniej chwili udało się przekonać twórców do aktu łaski. Niepokorny mięśniak przeżył i pojawił się jeszcze w trzech częściach serii. Tymczasem po sieci hula oryginalne zakończenie pierwszej odsłony przygód zaszczutego weterana. Szukajcie, a znajdziecie.

Dewey Riley

Król horrorów – Wes Craven – chciał powierzyć rolę szeryfa Rileya komuś młodszemu i bardziej zabawnemu niż David Arquette, jednak to właśnie ten aktor najbardziej mu pasował do… okrutnej sceny śmierci, która go czekała. Policjant miał zostać brutalnie porąbany za pomocą potężnego topora.


Scenę tę nakręcono i grupa szczęśliwców mogła ją zobaczyć podczas testowych seansów „Krzyku”. Widzowie jednak z miejsca polubili tę postać i zdecydowanie nie przypadło im do gustu to, co z sympatycznym szeryfem postanowił zrobić Craven. Ostatecznie zmieniono więc zakończenie filmu i Riley dostał szansę na udział w kolejnych częściach.

Ellen Ripley

Gdyby Ridley Scott nie został w porę powstrzymany przez producentów, to nigdy nie doczekalibyśmy powstania jednej z najlepszych serii kosmicznych horrorów w historii kina. W oryginalnej wersji scenariusza, którą reżyser planował przenieść na ekran, główna bohaterka zostaje zaatakowana przez obcego, który dość szybko wychodzi z tej konfrontacji obronną ręką i bezpardonowo odgryza Ellen głowę.


W finałowej scenie filmu ksenomorf, naśladując głos swojej ofiary, nagrywa ostatni zapis w dzienniku pokładowym Nostromo... Producenci uznali, że takie zakończenie jest zbyt mroczne i brutalne. Zaczęli więc naciskać na Scotta, aby ten rozważył zmianę scenariusza. Reżyser niechętnie uległ ich namowom i zamiast Ellen, śmierć dopadła obcego.

Źródła: 1, 2, 3, 4
1

Oglądany: 86144x | Komentarzy: 53 | Okejek: 283 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało