Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Czy na Ziemi mieszkali ludzie-giganci? Są przesłanki, by tak sądzić

208 947  
432   55  
Jednym z najsłynniejszych olbrzymów, jacy mieli stąpać po Ziemi, był Goliat - choć jego wzrost po dziś dzień pozostaje zagadką. Archeologia znajduje jednak dowody na to, że ludzie bywali jeszcze więksi!

Postać Goliata pojawia się w różnych źródłach - i różnie też ukazywany jest w nich jego wzrost. Według Biblii Goliat miał mieć ok. 3 metrów - sześć łokci i jedną piędź. Inne źródła, na przykład rękopisy z Qumran, mówią o czterech łokciach i piędzi, co równałoby się 2 metrom 6 centymetrom. W tym momencie Goliat przestaje uchodzić za olbrzyma. Był, owszem, bardzo wysoki (zwłaszcza wziąwszy pod uwagę fakt, że przeciętny człowiek także był niższy niż współcześnie), jednak do rekordów stąd daleko.


Najwyższy znany człowiek, zmarły w 1940 roku Robert Wadlow, mierzył 272 cm. Z ponad 200 kilogramami wagi dożył zaledwie 22 lat. Zmarł w wyniku zakażenia, do którego doprowadziła nieprawidłowo zamontowana szyna wspierająca nogi, umożliwiająca mu poruszanie. Kości same w sobie nie były w stanie utrzymać tak wysokiej osoby. Jak więc mogli radzić sobie jeszcze wyżsi, żyjący na dodatek w czasach, kiedy o takich ingerencjach medycznych nie było w ogóle mowy? Nad tym pytaniem w najlepsze głowią się archeolodzy.

Wisconsin - ojczyzna gigantów?



4 maja 1912 roku New York Times ogłosił, że w Lake Delavan w Wisconsin, nad jeziorem o tej samej nazwie, znaleziono ziemny grobowiec, a w nim 18 szkieletów wyróżniających się zdecydowanie ponadprzeciętnym rozmiarem. Inaczej miały też wyglądać czaszki odkrytych osobników - oprócz ludzkich, wykazywały też szereg cech posiadanych przez małpy, były jednak znacznie większe.
Ten sam New York Times w opublikowanym 20 lat wcześniej artykule był bardziej szczegółowy, podając, że naukowcy ze Smithsonian Institute podczas badań grobowców w pozostałościach starożytnego miasta Aztalan (znajdującego się w pobliżu Madison w Wisconsin) także trafili na interesujące odkrycie. Ich uwagę zwrócił szkielet kobiety, którą pochowano pod przykryciem „pasów” z muszli. Niektóre pochodziły z odległej Zatoki Meksykańskiej - i musiały być cenne. Dlatego zmarłą określono mianem „Księżniczki Aztalan”.



Ale na tym nie skończyły się odkrycia w Aztalan - wyciekła informacja, że naukowcy znaleźli na terenie starożytnego miasta jeszcze trzy dodatkowe grobowce, a w nich szczątki postaci znacznie większych niż i tak okazała wzrostem „Księżniczka”.

8 lat później i 200 kilometrów dalej na północ dokonano kolejnego odkrycia - o czym po raz kolejny zawiadamiał New York Times. Wykopany w Maple Creek szkielet miał 9 stóp wysokości, co odpowiada 2,7 metra, i dużą, zdecydowanie większą od przeciętnych czaszkę.

Czy na terenie dzisiejszego Wisconsin faktycznie żyły plemiona gigantów? Kim byli „ludzie”, których szkielety znaleziono… o ile faktycznie je znaleziono?

Znamienny jest fakt, że powielane przez media doniesienia o odkryciach nie pociągnęły za sobą publikacji wniosków z badań. Znaleziska miały zostać poddane szczegółowym analizom - ich wyniki nie trafiły jednak do opinii publicznej. Może to wskazywać na dwa scenariusze - albo komuś zależało na ich ukryciu, albo w rzeczywistości wcale nie było co ukrywać… ani badać.

Ekwador - cmentarzysko gigantów

Rok 1964. Ojciec Carlos Vaca, duchowny zaprzyjaźniony z lokalną społecznością, pomaga w jednym ze szpitali w Ekwadorze. Jako człowiek uczynny i wykształcony zdobywa sympatię miejscowych, którzy zwracają się do niego z coraz to nowymi problemami… i odkryciami. Jedno z nich okazało się szczególnie interesujące.


Na pobliskim wzgórzu odnaleziono przypominające ludzkie kości, wyróżniające się szczególnym rozmiarem. Wydobyto je, a część ksiądz Vaca zabrał ze sobą do domu. Tam pozostały do czasu śmierci duchownego - ale wieść o odkryciu zdołała przedostać się przez ocean. Ponadwymiarowe kości zwróciły uwagę Klausa Dony, Austriaka mianującego się „poszukiwaczem artefaktów”. Zdołał on sprowadzić wybrane eksponaty z Ekwadoru do Europy. Celem było umieszczenie ich na wystawie poświęconej niewyjaśnionym zagadkom - a także dokładne zbadanie.

W przywiezionych szczątkach zabrakło czaszki - ale znalazła się między innymi cała kość piszczelowa. Jak twierdzi Klaus Dona, naukowcy orzekli, że wygląda ona na ludzką. Na podstawie jej rozmiaru wywnioskowano, że cała postać mogła mieć… nawet osiem metrów wzrostu! Naturalnie w tej sytuacji podjęto się próby zbadania DNA - nie znaleziono jednak żadnych jego śladów, co skłoniło Austriaka do… oszacowania wieku szczątków na co najmniej 10 tysięcy lat.

Środkowy palec Egiptu

Egipt to źródło fascynujących odkryć archeologicznych - tych potwierdzonych i tych… na których dokładne zbadanie przyjdzie nam jeszcze poczekać. Do tej drugiej grupy zalicza się „wielki palec”, którego fotografia, niemłoda już, obiegła internet w marcu 2012 roku, zaczynając od stron niemieckich tabloidów. Mający 38 cm długości zmumifikowany palec wygląda równie ludzko, co przerażająco.


Fotografię miał wykonać w 1988 roku Gregor Sporri, który zapłacił za tę możliwość 300 dolarów osobie podającej się za członka rodu „hien cmentarnych”, rozgrzebujących świeże pochówki w poszukiwaniu kosztowności. Jednym ze zdobytych w ten sposób eksponatów miał być wielki palec - na potwierdzenie autentyczności którego właściciel przedstawił certyfikat i zdjęcie rentgenowskie zdobyte jeszcze w latach 60.

Sporri powrócił do Egiptu w 2009 roku w nadziei na odszukanie mężczyzny i jego kolekcji eksponatów, ale wyprawa zakończyła się niepowodzeniem. Być może złodziej wystraszył się nadmiernego zainteresowania - a może uznał, że dokładniejsze badania dadzą niepomyślne wnioski.

Pytanie - czy możliwe jest, aby 38-centymetrowy palec naprawdę należał do człowieka? Choć naukowcy nie mieli okazji zbadać samego eksponatu, to jednak wielu nie wyklucza takiej ewentualności. O egipskich olbrzymach donosił już bowiem Józef Flawiusz, żyjący w I wieku n.e. historyk pomieszkujący w Rzymie. Pisał wtedy: „Olbrzymy były. Znacznie większe, w innym kształcie niż normalni ludzie. Odrażający samym wyglądem!”.

*

Fakt, że większość doniesień o rzekomych olbrzymach zamieszkujących Ziemię pochodzi sprzed co najmniej kilkudziesięciu lat, może wydawać się podejrzany. Nauka rozwinięta w znacznie mniejszym stopniu niż obecnie uniemożliwiała dokładne przeanalizowanie potencjalnych dowodów, co otwierało większe pole do popisu dla chcących zarobić fałszerzy czy marzących o sławie mitomanów. Jednak prawdziwa, współczesna nauka także stoi przed związanymi z obecnością olbrzymów dylematami.

Olbrzymy z Kaukazu

W 2008 roku pojawiły się doniesienia o jaskini olbrzymów, przypadkowo odkrytej w gruzińskiej części Kaukazu. Lokalny pasterz zawędrował któregoś razu do nieznanej wcześniej groty - a to, co ujrzał wewnątrz, zrobiło na nim ogromne wrażenie. Informacja o dwóch wielkich szkieletach „siedzących” przy stole dotarła do świata naukowego - i natychmiast przyciągnęła badaczy.


Pasterz zaprowadził naukowców do jaskini, która zdążyła się już częściowo zawalić. Czyżby „zbieg okoliczności”, plasujący nowe odkrycie w tej samej kategorii co niepotwierdzone doniesienia sprzed lat? Niekoniecznie. Naukowcy przystąpili do odkopywania zawalonej jaskini i spod zwałów ziemi i kamieni wydobyli szczątki, o których mówił pasterz.

Przyglądał się im dr Abesalom Vekua, uznany i szanowany gruziński paleontolog, który wydawał się potwierdzać niezwykłość znaleziska. Stwierdził między innymi, że gdyby udało się potwierdzić, że to ludzkie kości - a wszystko na to wskazywało - to osobnik, do którego należały, musiałby mieć od 2,5 do nawet 3 metrów wzrostu! Nieszczęśliwy splot wydarzeń sprawił, że dr Vekua zmarł w 2014 roku, nie ukończywszy badań i nie opublikowawszy wniosków. Kości zaginęły z kolei w zbiorach jednego z muzeów - co stanowi wodę na młyn zwolenników teorii spiskowych przekonanych, że naukowiec został zamordowany.


Na szczęście nie musi to oznaczać końca badań - kolejne prace w gruzińskim stanowisku już zostały zapowiedziane. Planuje się całkowicie odkopać zasypaną grotę i wydobyć spod gruzu jeszcze więcej ukrytych tajemnic. Być może kolejne szczątki będą w stanie dostarczyć więcej informacji o intrygujących olbrzymach.

Na tropie wielkiej stopy

Nie yeti, ale prawdziwa wielka stopa. Wielka i ludzka, należałoby dodać. Co jakiś czas udaje się odkryć kolejne budzące zdumienie odciski - jak „odcisk Goliata” znaleziony w Mpaluzi w RPA. Ślad czegoś, co wygląda zupełnie jak ludzka stopa, mierzy 120 cm długości. Naukowcy dość rozbieżnie szacują jego wiek - od 200 milionów do nawet 3 miliardów lat.


Inny, 1,5-metrowy odcisk wypatrzono na szczycie jednego z klifów w San Jose w Kalifornii, inny - jeszcze większy - nieco dalej na podmiejskiej farmie. Powiedzmy, że tej trójki nie należy traktować przesadnie poważnie, niemniej jednak w innych miejscach badania trwają w najlepsze. Póki co najbardziej obiecujące wydają się te w Gruzji - ale czy przyniosą jednoznaczną odpowiedź? Czy potwierdzą historyczne istnienie naprawdę wielkich ludzi, czy raczej nakażą raz jeszcze wstrzymać się z wysnuwaniem wniosków? To się dopiero okaże.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
47

Oglądany: 208947x | Komentarzy: 55 | Okejek: 432 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało