Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Nie całkiem poważnie o seksie - Dlaczego jestem tak cholernie dobry w łóżku?

185 618  
369   80  
To, czego nie wiemy o nas samych – tłumaczy nam ekspert.

To pilotażowy odcinek z serii poświęconej naszej seksualności. Nie jest to temat łatwy, dlatego postanowiłem omówić go z jednym z naszych bojowników, który jest specjalistą w tym zakresie. Marcin Langer, psycholog i badacz z wieloletnim stażem w terapii psychoanalitycznej, terapii przywiązania i terapii grupowej, obecnie zajmujący się pracą badawczą w obszarze dynamiki różnic płciowych, psychologii miłości oraz badań nad podstawami wiary w terapie alternatywne, teorie spiskowe i postmodernistyczne odrzucenie kategoryzacji rzeczywistości.

Piotr Iskra: Seks jest w naszym życiu szalenie istotny i warto o nim rozmawiać, bo sami często chowamy ten temat do szuflady. Ciekawym zjawiskiem natomiast jest to, że bardzo chętnie, szczególnie w internecie, komentujemy tematy związane z seksem i związkami, stawiając się w roli specjalisty, a w dodatku szukamy jakiegokolwiek punktu zaczepienia, byśmy mogli postawić się w opozycji do mówcy. Jeśli zerkniemy pod tekst, mówiący o tym, że kobiety trzeba szanować, to duża część komentarzy to coś w stylu:

Z babami trzeba krótko! Autor chu*

Jeśli natomiast trafimy na tekst o tym, że w związku trzeba wyznaczać mocne granice, to spotkamy się z głosami, mówiącymi o tym, że

Kobiety trzeba szanować, bardzo uważnie ich słuchać i odpowiadać ich potrzebom, nie można do nich podchodzić w ten sposób. Autor chu*

Za większością tych komentarzy będą szły obelgi związane z życiem seksualnym przedmówcy, jego darmowa psychoanaliza, a za tym wszystkim opis kontaktów seksualnych jego matki. Wszystko oczywiście w celu „zmasakrowania” przedstawionego punktu widzenia.

Stąd moje pytanie: Dlaczego tak jest? Dlaczego muszę "być tak cholernie dobry w łóżku"? Dlaczego tak bardzo chcemy pokazać, że nasze prywatne podejście do związków i seksu jest inne i zarazem tak bardzo dobre?

Marcin Langer: Weźmy poprawkę na typowy dla interakcji online “animusz”, częstsze obrzucanie się inwektywami, wyrażanie radykalniejszych opinii niż te naprawdę przez nas podzielane czy po prostu tzw. trolling (przekręcanie prawdziwych informacji, obrzucanie błotem, kłamanie, w celu wywołania reakcji emocjonalnej interlokutora)[1]. OK, po tej poprawce, będącej de facto typowym naukowym wentylem bezpieczeństwa od którego “w businessie” rozpoczynamy większość artykułów, możemy przejść do sedna. Powiedziałem to, rzeczywistość jest skomplikowana i “wiele rzeczy wywołuje wiele innych rzeczy”, mogę więc zająć się konkretami z bliskiej mi perspektywy psychologii ewolucyjnej.

P.I.: Myślę, że temat jest o wiele szerszy niż sam internet. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że w dowolnej chwili (nawet teraz), gdzieś na świecie siedzi przy piwie kilku nastolatków przechwalających się ilością swoich partnerek seksualnych, a cała niezręczność sytuacji polega na tym, że każdy z nich tak naprawdę jest prawiczkiem. My się po prostu uwielbiamy reklamować.

M.L.: Reklamować będąc w grupie mężczyzn? Ależ oczywiście, bo w (prawie) każdej sytuacji staramy się ustalić hierarchię dominacji. To leży w naszej męskiej naturze i jest podstawą doboru płciowego. My tworzymy hierarchię, a kobiety wybierają topowych facetów na jej szczycie. Częstym błędem jest przeświadczenie, że porządek dziobania (tzw. „pecking order” – kura znajdująca się niżej w hierarchii jest częściej dziobana) wśród mężczyzn określa brutalna siła czy też czysta, zwierzęca agresja. W takich drabinach zależności na samym szczycie znajduje się najsilniejszy samiec, rządzący twardą ręką przez krótki okres – nawet u szympansów, bez tworzenia koalicji i dobrego traktowania pozostałych samców (i samic, które nota bene tworzą własne struktury hierarchiczne). “Podwładni” szybko zawiązują sojusz i dosłownie rozrywają “tyrana” na strzępy. (Nawiasem mówiąc jeśli ktoś czytał “Wilka Morskiego” Jacka Londona, pewnie nieraz przyszło mu do głowy, dlaczego marynarze nie spiknęli się i nie zaciukali okrutnego kapitana? Szympansy mądrzejsze od ludzi? Aż tak boimy się zmian, że wolimy żyć pod znanym butem tyrana z podeszwą idealnie wchodzącą w odciski na naszych tyłkach, niż: zakasać rękawy, zorganizować się, obalić tyrana i zmierzyć z przerażającą perspektywą ustalania sobie planu dnia samemu? Ha! nie odpowiem na to w tym nawiasie, to tylko mały wkręt!).

O wiele bardziej powszechne, są piramidy dominacji, hierarchia, oparte na kompetencji. Tak więc na budowie autorytetem na szczycie staje najlepszy fachowiec od budowlanki, na polu walki – zaprawiony w boju żołnierz/dowódca, wśród naukowców – ten z największym Impact Factor, a w grupie prawiczków – ten najlepiej udający posiadanie doświadczenia jakiejkolwiek seksualnej maści (ktokolwiek miał 14 lat i był napędzaną hormonami mutującą poczwarą w gronie innych poczwar, ten wie). Faceci na szczycie drabiny kompetencji stając się “alfa” dostają niezłego kopa serotoninowego, czują się pewni siebie, odczuwają więcej i częściej szczęście, jak i słabiej i rzadziej smutek. Serotonina to hormon nagrody, u mężczyzn silnie związany z percypowaną dominacją w jakiejś grupie. A jako że jesteśmy członkami wielu grup, zwracamy największą uwagę na tę grupę, w której stoimy najwyżej w hierarchii. [2]

Psychologowie pokroju Jordana Petersona (psychologa klinicznego i badacza Uniwersytetu Toronto) uważają wręcz, że umiejętność uzyskiwania kompetencji w wielu, czasami zupełnie z sobą niezwiązanych, dziedzinach, i w konsekwencji, uzyskanie dominacji, jest jednym z motorów napędowych rozwoju inteligencji człowieka. Czymże jest więc inteligencja jak nie zgeneralizowaną zdolnością do rozwiązywania problemów, adaptacji i abstraktyzacji, wykształconą w celu “wabienia samicy” zajmowaną wysoką pozycją? Pawie wabią dużymi ogonami, my mózgami.


P.I.:Skupmy się więc może na przytoczonych przeze mnie na początku, tych najbardziej skrajnych sytuacjach.

M.L.: Zarówno pierwsza (“z babami trzeba krótko”) jak i druga (“baby trzeba szanować”) postawa są dosyć dobrze opisanymi w literaturze psychologicznej aspektami romantycznych związków. W tą pierwszą wpisują się nie tylko, jak mogłoby się wydawać, mizoginistyczne poglądy raczej prymitywnych mężczyzn nie szanujących kobiet, ale też, o dziwo, kobiece preferencje opisywane z perspektywy psychologii ewolucyjnej. Cechy osobowości i fizyczności określane jako atrakcyjne u mężczyzn przez kobiety w zasadzie na całym świecie, niezależnie od kultury to – pewność siebie, kompetencja, zdecydowanie, inteligencja, wysoki wzrost no i na końcu, wygląd fizyczny. Są to cechy zarówno statecznego, dobrze radzącego sobie w życiu mężczyzny potrafiącego zaoferować kobiecie opiekę i poczucie bezpieczeństwa, jak i cechy w dużym stopniu stereotypowego “drania”, żującego gumę chama poniewierającego wszystkimi dookoła. [3] Gwoli ścisłości, odnotowano tutaj dużą zmienność kobiecych sympatii.

Mężczyzn obdarzonych przez naturę dużym, mówiąc wprost, poziomem testosteronu (i widocznymi gołym okiem cechami jak większa masa mięśniowa czy duża kwadratowa szczęka) kobiety zdecydowanie preferują w okresie płodnym cyklu menstruacyjnego. Owulacja stawia na tego Pana:


Owulacja bardziej klasyczna, z wyższych sfer, na tego:

Interesujący nawiaso-wkręt z perspektywy socjologiczno-cywilizacyjnej:

M.L.: Korzystanie z pigułek antykoncepcyjnych sprawia, że kobiece ciała utrzymują poziom hormonów stale na poziomie tego z okresu ciąży. Co się z tym wiąże, kobiety korzystające z pigułek preferują mniej “męskich”, statecznych i bezpiecznych facetów przez cały okres cyklu miesięcznego. [4]

Pigułka została wprowadzona na rynek USA w 1960 roku, szybko stając się jedną z najpopularniejszych metod antykoncepcji [5]. Zdaniem wielu historyków i socjologów powszechność pigułki to jeden z najważniejszych czynników stojących za drastyczną liberalizacją obyczajową zachodnich społeczeństw widoczną od drugiej połowy lat 60. (wraz ze zwalczeniem patogenów [6]). (Dla hardkorowo wręcz zainteresowanych psychologią ewolucyjną – utworzony dzięki tej kulturowej rewolucji podział na (amerykańską) lewicę i prawicę odpowiada z grubsza opisywanym w teorii strategii życiowej strategiom r i K [7], [8].)

Jakie konsekwencje niesie to w perspektywie cywilizacyjnej? Już w 1934 roku opisywał to Jonathan David Unwin, swoje badania nad 80 wielkimi cywilizacjami i mniejszymi nacjami/plemionami publikując w książce “Sex and culture” [9]. Udowadniał, że czasy rozpasania seksualnego, promiskuityzmu i liberalizmu obyczajowego występują w schyłkowym okresie cywilizacji/narodów/plemion. Jako konserwatywny Chrześcijanin, dziecko surowej epoki wiktoriańskiej, dopatrywał się tutaj związku przyczynowego (rozpasanie seksualne -> upadek cywilizacji), dzisiaj wiemy, że to tylko symptom dostępu do (wydawałoby się) nieograniczonych zasobów, eliminacji patogenów i zwiększonego udziału selekcji indywidualnej niż grupowej (a co za tym idzie zmniejszeniem się produktywności społeczeństwa, innowacji i częstotliwości pojawiania się genialnych jednostek łamiących zastałe paradygmaty). W skrócie:


P.I.: Nawiaso-wkręt daje rzeczywiście dużo do myślenia, ale może zanim pogrzebiemy naszą cywilizację, wróćmy do nas, maluczkich.

M.L.: Wracając do związków i psychologii jednostek – w okresie menstruacji lub ciąży, o wiele bardziej atrakcyjni wydają się kobietom mężczyźni o bardziej delikatnych rysach.

W związku z powyższym, odstawienie pigułki po ślubie może się wiązać ze zmniejszeniem atrakcyjności partnera w oczach kobiety, zwłaszcza w czasie owulacji.

(Na tego gościa polecieć można tylko po 1 Harmonecie... albo dwóch)

P.I.: Czyli absolutnie błędne jest nazywanie tego “żelazną kobiecą logiką”, bo tak naprawdę logika chcąc, nie chcąc, musi ustąpić miejsca hormonom w danym miejscu cyklu?

M.L.: Badacze interpretują zmianę gustów, wynikającą ze stosunku estrogenu do progesteronu, ewolucyjnym przystosowaniem kobiet do zapewniania sobie najlepszego możliwego rozdania w pokerze przetrwania gatunku – opieki i wsparcia bardziej empatycznego, mniej agresywnego i lepiej radzącego sobie z dziećmi partnera oraz genów fizycznie bardziej atrakcyjnego, pewniejszego siebie, “testosteronowego skoku w bok”. Jak dosyć politycznie niepoprawnie określił tę zależność Rollo Tomassi, autor książki “Rational Male”, “alpha fucks beta bucks”. [11]

Jest więc dosyć dużo prawdy w powiedzeniu o “trzymaniu bab krótko”, jeśli mamy na myśli preferencje kobiet. Duża pewność siebie, aparycja i mowa ciała wyrażająca dominację są pewną receptą na wzbudzenie zainteresowania płci pięknej. Musimy wziąć jednak poprawkę na reakcję kobiety adekwatną do dnia cyklu. A ponieważ kobiety są nie tylko wyjątkowo selektywne, ale też wyjątkowo ewolucyjnie sprytne i “nauczyły się” ukrywać owulację już setki tysięcy lat temu[12], możemy sobie życzyć szczęścia!

P.I.: Jak widać sytuacja, w której alfa zostaje ojcem, a dzieckiem zajmuje się beta, jest jak najbardziej naturalna, ale czy same zainteresowane działają z premedytacją w tym zakresie? Czy są tego świadome?

M.L.: Obserwując swój zmienny behawior kobiety mogą lepiej poznać siebie. Według badań w okresie płodnym cyklu menstruacyjnego statystycznie częściej wychodzą w celach socjalnych, używają bardziej wyrazistego makijażu, zakładają wyższe szpilki i podkreślają swój seksapil wyzywającym strojem.

Oczywiście, gwoli naukowej ścisłości, mowa tutaj o różnicy pomiędzy myślami, zainteresowaniami, a zachowaniem. Na pewno kobiety myślą częściej o zdradzie czy oceniają kwadrato-szczękich mężczyzn jako atrakcyjniejszych w czasie owulacji, nie znaczy to jednak, że swoje oniryczne westchnienia (lubieżne myśli, tłumacząc na męski) przekują w tym okresie w zachowanie. [13]

P.I.: No dobrze, ale czy “trzymanie bab krótko” to tylko stereotyp odzwierciedlający to, że kobiety lubią drani (ale się do tego nie przyznają)? Czy też ma jakieś znaczenie w już istniejących związkach? Jak to wygląda z perspektywy psychologii miłości?

M.L.: Twoje pytania rodzą we mnie już teraz lawinę skojarzeń i potencjalnych tematów do dalszej rozmowy: czym jest miłość; jakie są jej neurofizjologiczne i hormonalne podstawy; czy i jak wpływają na nasze związki; gdzie tu się ukrywa “trzymanie bab krótko”, a gdzie “baby trzeba szanować” (spojler: pomiędzy gorylem a bonobo, O!, właśnie tam). I o tym już w kolejnym odcinku.

A jeśli już mowa o archetypach kobiecości, na pewno odpowiem na najważniejsze związane z nimi pytanie: Dlaczego w “kobiecym porno” (które de facto z męskim porno nie ma prawie nic wspólnego) największe wzięcie mają Wilkołak, Wampir, Chirurg, Milioner i Pirat (to nie żart, ja nigdy nie żartuję, poświadczyć to mogą moi studenci).

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13
56

Oglądany: 185618x | Komentarzy: 80 | Okejek: 369 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.03

18.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało