Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Halo? Przyszłość, to ty?

101 952  
408   107  
W którym punkcie znajduje się nasza cywilizacja? Jak bardzo rozwinęliśmy się od momentu powstania rodzaju ludzkiego? Dokąd zmierzamy?

Dobra, wystarczy tego oglądania pomocy naukowych!

Chciałbym, abyś zadał/zadała sobie jedno pytanie: jak bardzo jesteśmy rozwinięci?

Spójrzmy na tę oś:


Czy uważasz, że jesteśmy np. tutaj?


A może bardziej tutaj?

Są ludzie, którzy twierdzą, że jak wynajdziemy lekarstwo na raka i radykalny islam, to osiągniemy szczyt swoich ludzkich możliwości, i już nic nowego nie da się odkryć czy wynaleźć. Może mają rację? Mamy przecież komputery o potężnych mocach obliczeniowych, drukarki 3D, 2D, a podobno jest już prototyp maszyny drukującej w 1D.

A może to druga pozycja na wykresie jest bardziej realna? Może to, co dziś mamy, to tak naprawdę przysłowiowe gówno (no wiecie, z tego przysłowia: „myślało gówno o niedzieli, a tu już wtorek”)? Cofnijmy się o 100 lat.


Uszanowanie, jestem Sir Riczard Wąsisty, i jestem z roku 1916! Prócz trwającej od jakiegoś czasu wojny, mamy tu technologię na iście niewyobrażalnym poziomie! Radia, projektory filmowe, czarno-białe filmy, samoloty z patyków i prześcieradła, czołgi, tablice Mendelejewa (kilka lat temu mieliśmy też i samego Mendelejewa)! Tutaj jest absolutnie wszystko! Technologia i nauka tak bardzo do przodu, że już nic nie da się…

Bum!

Pierwsza wojna się kończy, po chwili wybucha druga i znów technologia idzie o 2 kroki do przodu. I tak dalej, i tak dalej…

Spójrzmy głupie 10 lat wstecz. Mamy 2006 rok.

To są „gry z super realistyczną grafiką”:


Trochę kwadraty, nie ma co.

A to „mega super telefony”:


No też bieda.

A minęło tylko 10 lat.

Dobra, wystarczy tego wstępu. Chcę tu powiedzieć o tym, jak bardzo bardzo, bardzo, BARDZO (czy wszyscy zwrócili uwagę na słowo BARDZO?) daleko możemy zajść.

Na początek wstępu do głównej części (huehue) cofnijmy się myślami do takiej sceny:


Uga buga

Mężczyźni z twojego plemienia właśnie wracają z upolowanym mamutem w promocji, już czujesz smak jego wielkiej, grubej trąby w swoich delikatny, niewinnych ustach, a tu jebum! Uderza piorun. Wszyscy umieracie ze strachu (prócz niewidomego Marcina). Elektryczność. Jak kiedyś (w sensie od początku istnienia świata do jakichś 150 lat temu/gdzieniegdzie do dziś) ludzie mieli z nią styczność w postaci wspomnianych piorunów albo elektrorybek, to zaraz było:

„Łojej, Halina, bogowie się gniewają albo jakie czorty czarujo, dawaj mi to dziewica, najlepiej Piotrka - bo gruby i leniwy, zaraz zrobimy im ofiarę, to będzie okej” – Aztek Janusz, sierpień 1541.

Albo jakieś inne rzeczy. Ogólnie to bardzo się bali i nie wiedzieli co to jest. Dziś może nie cały piorun, ale energię, z której jest „zrobiony”, możemy „schować” do „baterii” (coś „za dużo” cudzysłowów się wkradło), a potem wsadzić taką baterię do czego tam chcemy, np. telefonu, i wykorzystać w szczytnym celu, np. puszczając miejscowy hip-hop z głośników w tramwaju.
Nauczyliśmy się wytwarzać, magazynować i manipulować tym, co dla naszych przodków było „Taki błysk, a potem jak nie jebło!”. Dokładnie to samo tyczy się ognia - kiedyś wywoływał strach, dziś wytworzyć jak i użyć może go praktycznie każdy, np. do podgrzania komputu i dezynfekcji igły.

Mało tego - zarówno ogień, jak i prąd służą nam do wprawiania w ruch samochodów, statków, samolotów, deskolotek - czyli wszelkiego rodzaju transportu.

Czas uruchomić wyobraźnię: jak myślisz, co by się stało, jakbyśmy nauczyli się wytwarzać, magazynować i manipulować np. grawitację?



Koniec czasu na rozmyślanie!

Podaję odpowiedź: dużo. Prawdopodobnie znikłyby wszelkie pasy startowe - samoloty po prostu byłyby odpychane od ziemi/przyciągane do kosmosu (w zależności od tego, jak by to działało). Dodatkowo (jeżeli moglibyśmy manipulować siłą przyciągania w 110%) taki samolot pełen ludzi po starcie mógłby ważyć zaledwie kilka kilogramów (albo mniej - chodzi o to, aby był lżejszy od powietrza). Dzięki temu na lot z Radomia do Nowego Yorku zużylibyśmy tyle paliwa, ile spala motorynka pana Władka na trasie stodoła-monopolowy-stodoła. Sama możliwość swobodnego „władania” siłą ciążenia całkowicie zmieniłaby świat: jedne potęgi upadłyby, inne urosłyby w jeszcze większą siłę, USiA zakończyłoby misje w poszukiwaniu ropy pokojowe w krajach arabskich, a rozpoczęło w innych krajach (które miałby to, co byłoby potrzebne do kontrolowania wiecie czego). Co prawda do tego jeszcze długa droga, no ale zaledwie kilka miesięcy temu potwierdzono istnienie fal grawitacyjnych, więc w tym kierunku „coś się ruszyło” (pomijając fakt, że prosty napęd grawitacyjny używany jest od wieków (z górki na rowerze).

To teraz jeszcze bardziej popuszczamy wodze fantazji: czas. Mija miliard lat - człowiek nauczył się wytwarzać, magazynować i manipulować czasem. Porusza się pojazdami napędzanymi na czas, wkłada baterie wypełnione czasem do swojej komórki, z której to będzie mógł potem puszczać nowoczesny miejscowy hip-hop z nowoczesnych głośników w nowoczesnym (napędzanym czasem) tramwaju.

Co moglibyśmy robić z czasem, gdybyśmy w pełni nim manipulowali? Nie wiem (pewnie gdybym wiedział, to już pracowałbym w NASA, CIA czy KFC). Za to mam koncept samego silnika: to tak - wkładasz do środka niemowlaka, lecisz sobie po komosie przez kilka dni z prędkością, dajmy na to 1000c, a jak widzisz, że zaczyna spadać moc, to udajesz się do kosmicznego CPN-u - tam wyciągasz z silnika już nie niemowlaka, a staruszka, wyrzucasz go do śmietnika, a do silnika wkładasz nowego niemowlaka.* Coś w tym stylu.

*to tylko koncept
*może nie działać
*nawet jeśliby nie działał, to proszę nie kraść pomysłu; kto wie, może opatentuję i za miliard lat będę milionerem?

W tym wszystkim chodzi o to, że tego co będzie nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Ludzie ZAWSZE myśleli, że są w ch*j rozwinięci i wiedzą prawie wszystko. Każde kolejne odkrycie było krokiem poprzedzonym zdaniem: „O k*rwa, to rzeczywiście istnieje/działa!”. To się nie zmieni. To jedno. Pozostaje jeszcze motyw tego, co mamy. Spójrzmy na medycynę - skąd biorą się tabletki po 10 000$ za sztukę? A stąd, że technologia ich wykonania najczęściej jest bardzo droga, albo były opracowane przez wiele, wiele lat. I o ile fakt, że ktoś pracował nad nimi pół swojego życia już nigdy się nie zmieni, to sama technologia wykonania zostania zastąpiona - szybszą, wydajniejszą, tańszą. Tak jak wszystko.

W tym my.

O kurde, która to godzina!?

Za 5 minut siłacze!

Dziękuję za uwagę!
98

Oglądany: 101952x | Komentarzy: 107 | Okejek: 408 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało