Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak kobiety usuwały ciążę, zanim pojawiły sie kliniki aborcyjne

103 865  
368   122  
Aborcja to zabieg nielegalny (lub wykonywany jedynie w przypadku zagrożenia życia matki) w 66 krajach świata. W efekcie, według Światowej Organizacji Zdrowia, każdego roku ok. 21,6 miliona kobiet decyduje się na niebezpieczne, „czarnorynkowe” lub chałupnicze procedury, które dla 70 tysięcy pacjentek kończą się śmiercią.

Tyle jeśli chodzi o fakty. Przytoczymy teraz stare, sprawdzone, można by rzec „babcine” metody, jakimi kobiety pozbywały się ciążącego im problemu.

Lewatywa z Lizolu

Lizol to taki środek czyszczący i bakteriobójczy, który w dużym stężeniu, podobnie jak Domestos, ma właściwości żrące. Produkt ten ma dość przykrą historię – w czasie II Wojny Światowej używano go do dezynfekcji więźniów obozów koncentracyjnych.

Mimo że przy zbyt długim kontakcie ze skórą zawarty w Lizolu roztwór krezolu surowego prowadził do silnych oparzeń, w latach 30. i 40., kiedy to w USA zarówno antykoncepcja, jak i aborcja były nielegalne, ten środek do czyszczenia podłóg i kibli był w zawoalowany sposób reklamowany jako produkt do higieny intymnej. Kobiety bojące się o niechcianą ciążę aplikowały sobie ten płyn bezpośrednio do pochwy, wierząc, że z miejsca zdezintegruje on plemniki, a w poważniejszych przypadkach – zabije płód.


Pomimo niskiej skuteczności i bolesnych poparzeń stref intymnych, na które skarżyły się użytkowniczki tego ciążowego „remedium”, Lizol był najpopularniejszym w USA środkiem antykoncepcyjnym, aż do wprowadzenia na rynek skutecznych, legalnych produktów zapobiegających ciąży.

Napar z toksycznej mięty

Mięta polej to roślina, która występuje praktycznie w całej Europie. Ma właściwości lecznicze – pije się ją w przypadkach problemów żołądkowych, a także przy przeziębieniach. Każdy jednak lek od trucizny różni się jedynie dawką. I tak też w odpowiednich ilościach chwast ten prowadził do silnego zatrucia. Jak się też okazało - jego efektem było też wywołanie menstruacji. Jednocześnie powodował też cały szereg ubocznych efektów niebezpiecznych dla zdrowia kobiety.


Sylfion – wymarły „skarb”, po który sięgali starożytni Rzymianie

Ta rosnąca w rejonach Morza Śródziemnego roślina przypominała nieco przerośnięty koper i w starożytności stanowiła jeden z najcenniejszych towarów eksportowych.


Jej nasiona, najprawdopodobniej ze względu na swój charakterystyczny kształt, stały się wzorem do stworzenia symbolu serca (teraz już wiecie czemu przypominające wypięte dupsko „serduszko” nijak się ma do wyglądu prawdziwego organu).


Czemu dla Greków i Rzymian sylfion był takim wielkim skarbem? Roślinę tę ceniono za jej antybakteryjne i przeczyszczające atrybuty, ale przede wszystkim stosowano ją jako środek wczesnoporonny. Rozmiłowani w orgiach Rzymianie płacili krocie za susz tej niezwykle rzadkiej, będącej na skraju wyginięcia przedstawicielki śródziemnomorskiej flory. Niestety, sylfion nie dotrwał do naszych czasów.

Ukąszenie żmii czy sążnisty kop w zad?

Pliniusz Starszy – rzymski historyk i pisarz – sugerował, aby kobiety chcące pozbyć się ciąży dały się ukąsić jadowitej żmii. Tymczasem słynny prekursor współczesnej medycyny – Hipokrates – jest autorem dość niedorzecznej, ale i mało skutecznej metody na wywołanie poronienia. Osoba chcąca dokonać „naturalnej” aborcji powinna, według tego grackiego lekarza, podskakiwać i za każdym razem uginać nogi tak, aby piętami kopnąć się w pośladki. Takie intensywnie wstrząsy miały doprowadzić do odpadnięcia płodu i wydalenia go z ciała kobiety.


Zabijające płody „tampony”

W wielu średniowiecznych państwach z niechcianymi ciążami radzono sobie poprzez aplikowanie do wagin różnych mniej lub bardziej toksycznych substancji, które miały za zadanie zabić płód w jego wczesnej fazie rozwoju. Były to przedziwne mikstury i lewatywy, w skład których wchodziły takie składniki jak mysie gówno, terpentyna, gęsi tłuszcz, ślina wielbłąda czy nawet sporysz. Wielu ówczesnych lekarzy przeprowadzało jednak bardziej drastyczne zabiegi i umieszczali w pochwach swych pacjentek… żywe pijawki.


Rtęciowy drink

A to skuteczny środek poronny, po który już 5 tysięcy lat temu sięgały Chinki. Przyjmowanie nawet małych ilości tego niezwykle toksycznego płynnego metalu prowadziło do silnego zatrucia całego organizmu, a w tym i do rozchwiania całego systemu reprodukcyjnego. Efekt był natychmiastowy – dochodziło do poronienia, a następnie do szeregu dodatkowych atrakcji, takich jak paraliż ciała, krwawe biegunki, wrzody, śpiączka, a w wielu przypadkach – śmierci.


Włóż dupę do garnka z gorącą cebulą

A to kolejna metoda - tym razem popularna w wiekach średnich. Na jej dokumentację natrafiono w jednym z sanskrytów spisanych przeszło 1100 lat temu. Zgodnie z instrukcją należało ugotować wielki gar cebuli, a następnie włożyć weń tyłek. Opary z warzywa miały dostać się w wiadome miejsce i sprawić, że płód wypłynie z kobiecej waginy. Oczywiście metoda ta była równie skuteczna, co noszenie przy sobie kociej łapki w formie talizmanu.


Haki, wieszaki, wyrywanie zębów i upuszczanie krwi

O ile wpychanie zada do kociołka z cebulą raczej nie zagraża zdrowiu kobiety ani jej dziecku, to już szereg stosowanych od lat sposobów na poronienie wydaje się być pomysłem jakiegoś sadystycznego psychopaty.
Oczywiście najbardziej skuteczną, ale i niebezpieczną, barbarzyńską wręcz metodą, praktykowaną także i dzisiaj, jest wkładanie do pochwy ostrych przedmiotów – od prętów, poprzez haki, wielorybie kości, czy nawet gałęzie.


Równie starym sposobem jest ten opisany przez Hipolita Rzymskiego – chrześcijańskiego męczennika i pisarza. Radził on, aby kobiety w ciąży związywały sobie z całej siły talię, wyciskając w ten sposób płód z ciała. Tę metodę stosowali też mieszkańcy Nowej Zelandii – Maorysi.
Mało skuteczną, aczkolwiek dawniej dość często stosowaną praktyką było głodzenie się kobiety. Wierzono bowiem, że w ten sposób płód umrze pierwszy. Tymczasem jeszcze w XVIII wieku niektórzy domorośli lekarze wierzyli, że można wywołać poronienie poprzez zadanie kobiecie silnego bólu. Efekt ten osiągano wyrywając paniom zęby bez znieczulenia. Równie mało skuteczną praktyką było też upuszczanie krwi, które często kończyło się zgonem samej zainteresowanej.


Jak widzicie – jest z czego wybierać. A mówiąc już całkiem poważnie – historia nie raz już pokazała, że każda prohibicja prowadzi do patologii. Zakaz handlu alkoholem sprawił, że na czarnym rynku kontrolowanym przez mafię pojawiły się specyfiki, po których ludzie tracili wzrok. Ograniczenie dostępu do marihuany nie tylko nie zmniejszyło jej spożycia, ale i dało nam napływ syntetycznych, aczkolwiek legalnych, szalenie niebezpiecznych zamienników.
Podobnie sprawa ma się z aborcją. Wystarczy spojrzeć na to, co się działo w USA w latach 50. i 60., gdzie pomimo zakazu rocznie wykonywano od 200 tysięcy do nawet 1,2 miliona nielegalnych zabiegów. Na skutek komplikacji życie traciło 5 tysięcy kobiet rocznie. Tymczasem po zalegalizowaniu aborcji, a z czasem i skierowaniu uwagi na edukację oraz promowanie środków antykoncepcyjnych, ilość kobiet decydujących się na przerwanie ciąży zaczęła spadać. A co najważniejsze, drastycznie zmniejszyła się liczba zgonów (do ok. 0,6% na 100 tysięcy przypadków).

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
24

Oglądany: 103865x | Komentarzy: 122 | Okejek: 368 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało