Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Dotykasz jej tysiące razy każdego dnia, a prawdopodobnie niewiele o niej wiesz - poznaj swoją klawiaturę

179 415  
615   86  
Odlep na chwilę krótką wzrok od monitora i spójrz z szacunkiem na to plastikowe, pełne okruszków urządzenie spoczywające pod twoimi palcami. Nawet nie wiesz jak długą drogę klawiatura musiała przejść, aby zacząć wyglądać, tak jak wygląda i sprawnie pełnić rolę pomostu pomiędzy tobą, a cyfrowym światem. Żeby wam o tym opowiedzieć musimy cofnąć się w czasie do XIX wieku.

Pierwsza maszyna do pisania

O urządzeniach potrafiących przelać na papier słowa w formie tak czytelnej, że zapis można by pomylić z drukiem mówiło się już dużo wcześniej, jednak pierwszy prawdziwie użyteczny model maszyny do pisania skonstruował pewien wynalazca-amator z USA – Christopher Latham Sholes w 1867 roku.

Ustrojstwo miało 28 klawiszy, swoimi wymiarami przypominało dorodne pianino, a mechanizm bardzo przypominał ten, stosowany w maszynach do szycia.
Dekadę później Sholes zaprezentował światu znacznie mniejsze urządzenie, które oprócz całej gamy technologicznych usprawnień posiadało również całkiem nowy układ klawiszy – QWERTY.


Wynalazca ułożył czcionkę tak, aby zwiększyć efektywność i szybkość pisania. Z drugiej jednak strony Sholes chciał też uniknąć zbyt częstego blokowania się guzików i litery w języku angielskim często następujące po sobie („th”, „he”) ułożył stosunkowo blisko siebie, ale nigdy nie sąsiadująco.

W tym momencie szczególnie dociekliwi znawcy języków germańskich pewnie zauważą, że kombinacja „er” to jedna z najczęstszych głosek w języku Szekspira, a jakby nie patrzeć – literki te ze sobą sąsiadują! Cóż – jeden z pierwszych prototypów maszyny do pisania miał w rzeczywistości układ QWE.TY, a zmianę miejscami dwóch klawiszy wprowadzono dopiero w ostatniej chwili.


Nowym wynalazkiem szybko zainteresowali się pisarze. Jednym z pierwszych mistrzów pióra, który zaniósł do swego wydawcy powieść w całości napisana na maszynie był Mark Twain w 1883 roku. Jeśli wierzyć jego biografom – autor „Przygód Tomka co jara” najprawdopodobniej zlecił komuś przepisanie swojego odręcznie napisanego tekstu.

Ten układ klawiszy nie gwarantuje jednak najszybszego pisania

Rozstawienie klawiszy proponowane przez Sholesa znalazło poważną konkurencję w 1932 roku, kiedy to pewien amerykański psycholog z Uniwersytetu w Seattle opracował zupełnie nowy układ, który to miał zagwarantować piszącemu znacznie szybszą pracę. August Dvorak zepchnął najrzadziej używane litery do najniższego rzędu, natomiast te, którymi operujemy najczęściej przesunął na środek oraz na prawą stronę, gdyż większość ludzi to osoby praworęczne.
Takie rozwiązanie, mimo że faktycznie znacznie usprawniało pisanie, nie przyjęło się tak dobrze, jakby chciał jego pomysłodawca, aczkolwiek większość współczesnych systemów operacyjnych pozwala użytkownikom na zmianę standardowego rozstawienia klawiszy QWERTY na układ proponowany przez Augusta Dvoraka.



Spacja jest najkrótsza u Japończyków

Pewnie niejeden złośliwiec sugerował istnienie zależności pomiędzy długością japońskiego przyrodzenia a podejrzanie krótkim klawiszem spacji w klawiaturach sprzedawanych na terenie Kraju Kwitnącej Wiśni. Ma to jednak zupełnie inne wytłumaczenie.


Trzeba było poświęcić długość najdłuższego z przycisków, aby dodać klawisze pozwalające na zmianę znaków z klasycznych – łacińskich na hiraganę, czyli tradycyjny, japoński system pisania sylabicznego.



Znaczek płatka śniegu na kanadyjskiej klawiaturze

Amerykanie zawsze dworowali sobie z Kanadyjczyków sugerując, że w ich kraju spotkać można jedynie łosie, śmiesznych policjantów w czerwonych kubraczkach i śnieg. Dużo śniegu. Trudno się więc dziwić, że obecny na kanadyjskiej klawiaturze guziczek opatrzony gustownym płatkiem śniegu często wywołuje u mieszkańców USA szyderczy rechot.


Taki symbol najczęściej można zobaczyć na klawiaturach używanych przez francuskojęzycznych obywateli Kanady. Jaka jest jego funkcja? Cóż – klawisz ten nie odpowiada za przywołanie śnieżnej zamieci, a jest jedynie innym oznaczeniem znanego nam guzika „ctrl”. Taka klawiatura zatwierdzona została kiedyś przez kanadyjską organizację standaryzacyjną, a jej wzór był później kopiowany przez rodzimych producentów komputerowych akcesoriów.

Walnij paluchem w spację

No, dalej zrób to!


Pewnie w tym momencie tekst ci się nieco przewinął. Cóż – nazwijmy to efektem ubocznym. Wiedz jednak, że w chwili, kiedy nacisnąłeś ten przycisk, na świecie ok. 600 tysięcy osób zrobiło dokładnie to samo. Podobno 18% wszystkich uderzeń w klawisze dotyczy właśnie spacji.

A teraz odwróć klawiaturę i energicznie potrząśnij

Jeśli wystarczająco mocno to zrobisz, to ilość wypadających ze szpar pomiędzy klawiszami okruszków będzie tak duża, że nie będziesz musiał martwić się zakupami na dzisiejszy obiad.
Nie ma się co oszukiwać – klawiatura to jeden z najbrudniejszych przedmiotów, z którymi regularnie mamy styczność. Ilość bakterii, które na niej mieszkają jest ok. 5 razy większa niż tych, które sobie rezydują na deskach klozetowych!


Ojciec współczesnej klawiatury

Charakterystyczny układ, w którym oprócz liter mamy też strzałki oraz osobny panel numeryczny po raz pierwszy pojawił się w tak zwanym „modelu M” firmy IBM w 1984 roku. Firma ta zatrudniła 10 osobowy sztab projektantów, aby ci stworzyli najbardziej uniwersalną i wygodna klawiaturę dla użytkowników domowych komputerów.


Oprócz wymienionych wyżej dodatków, wprowadzono wówczas także dwa klawisze „ctrl” i „alt”, a także funkcję pozwalającą na bezwarunkowe zresetowanie komputera, czyli słynne „alt+ctrl+del”. David Bradley, który jest autorem tego pomysłu, chciał stworzyć kombinację, która byłaby niemożliwa do przypadkowego naciśnięcia jedną ręką.

Tajemnica wypustek na klawiszach „j” i „f”

Zerknij jeszcze raz na swoją klawiaturę. Pewnie nieczęsto zwracasz uwagę na charakterystyczne wypustki znajdujące się na guzikach odpowiedzialnych za literkę „j” i „f”. A mimo to te małe drobiazgi codziennie bardzo ułatwiają ci pisanie.


Jeśli położysz palce wskazujące na tych klawiszach, a kciuki oprzesz o spację, to idealnie obejmiesz dłońmi całą klawiaturę. W skrócie – nawet jak obsunie ci się ręka, to momentalnie wróci ona na swoją pozycję – wystarczy, że palec wskazujący znów zlokalizuje przypisana mu wypustkę.

Podobne rozwiązanie dotyczy też klawiatury numerycznej, gdzie wyczuwalne opuszkiem wybrzuszenie pojawia się na klawiszu z cyferką „5”.

I taka ciekawostka na koniec – mimo że od czasu stworzenia pierwszego, wielkiego niczym pianino, urządzenia do przenoszenia myśli na papier minęło już niemalże półtora wieku, a twórcy współczesnego sprzętu komputerowego prześcigają się w mniej lub bardziej udanych pomysłach unowocześniania swoich produktów, to w dalszym ciągu o dumnych korzeniach naszych klawiatur świadczy mały „easter egg” zaserwowany nam przez twórcę QWERTY - Christophera Lathama Sholesa. Otóż słowo „typewriter”, czyli „maszyna do pisania” można wystukać korzystając tylko z klawiszy literowych z górnego rzędu.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
4

Oglądany: 179415x | Komentarzy: 86 | Okejek: 615 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało