Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak wybrać swojego partnera życiowego. Poradnik bardziej na serio

240 754  
541   217  
Dla sfrustrowanego singla życie zazwyczaj wygląda tak:


Na pierwszy rzut oka wydaje się to oczywiste i nawet badania potwierdzają, że ludzie będący w małżeństwie są szczęśliwsi od ludzi samotnych, a już zwłaszcza od tych po rozwodzie. Jednak gdy podzielimy małżeństwa na dwie grupy pod względem ich "jakości", okazuje się, że ludzie tkwiący w toksycznym związku są bardziej nieszczęśliwi od singli.

Rzeczywistość bliższa jest więc temu obrazowi:


Niezadowoleni single powinni więc spojrzeć na siebie bardziej jako na stan neutralny z w miarę dobrymi rokowaniami. Takie osoby dzieli bowiem od świetnego związku jeden krok: znaleźć właściwą osobę. Koledzy i koleżanki tkwiący w nieszczęśliwym związku mają przed sobą o wiele gorszą perspektywę, składającą się z trzech kroków: przejść przez bolesne rozstanie, odbudować się emocjonalnie, znaleźć właściwą osobę.

No dobra, tylko że łatwo napisać "znajdź właściwą osobę", a kiedy się o tym pomyśli, wydaje się to nas przerastać. To jak myślenie o rozmiarach wszechświata albo chwili swojej śmierci - zbyt abstrakcyjne i niepojęte, więc spychamy to na bok. Z tą różnicą, że - w przeciwieństwie do tych dwóch rzeczy - na wybór życiowego partnera mamy jakiś wpływ. Trzeba sobie tylko zdać sprawę, jak ważna jest to decyzja i dobrze ją przeanalizować.

No więc jak ważna jest to decyzja?

Załóżmy, że obydwoje dożyjecie późnej starości. Wybierając życiowego partnera, wybierasz tak naprawdę całą masę istotnych rzeczy, włączając w to osobę, która będzie miała wielki wpływ na twoje dzieci, będzie twoim towarzyszem przy ok. 20 000 posiłków, kompanem w ok. 100 wypadach na wakacje, przyjacielem w wolnym czasie i na emeryturze, twoim słuchaczem i kimś, kto ok. 18 000 razy opowie ci, jak minął mu dzień. Liczby robią wrażenie.

Wychodzi na to, że to nie tyle ważna, co najważniejsza decyzja w życiu. Więc jak to się dzieje, że tylu mądrych, zaradnych ludzi kończy w nieszczęśliwych związkach?

Jest kilka czynników, które działają na naszą niekorzyść:

Ludzie sami nie wiedzą, czego oczekują od związku

Badania wykazały, że samotni ludzie mają skłonność do błędnego określania własnych oczekiwań. Jedno z tych badań, skupiające się na szybkich randkach, wykazało na przykład, że już podczas pierwszych minut spotkania wcześniejsze priorytety singli idą w piach i takie osoby zdają sobie sprawę, że oczekują jednak czegoś innego, niż im się na początku wydawało.


Chyba nie jest to zaskoczeniem - zwykle w życiu jest tak, że jesteśmy w czymś dobrzy, jeśli powtórzymy to wiele razy. Niestety niewielu ludzi ma okazję być w więcej niż paru poważnych związkach, zanim podejmą najważniejszą decyzję. Po prostu nie ma na to czasu, życie jest za krótkie. Ciężko jest więc oczekiwać od singla dokładnej wiedzy, czego on potrzebuje, opartej na doświadczeniach.

Społeczeństwo udziela nam złych rad

Zachęca nas, abyśmy nie doświadczali zbyt wiele, tylko dali się porwać romantyzmowi

Powszechną wiedzą jest to, że jeśli uczyłeś się w szkole jak prowadzić biznes, potrafisz stworzyć przemyślany biznesplan i analizować swoje wyniki, będzie z ciebie dobry biznesmen. Jest to całkowicie logiczne, bo tak się postępuje, kiedy chce się coś zrobić dobrze i uniknąć pomyłek.

Jeśli jednak zastosujemy taką regułę do działań na rzecz znalezienia odpowiedniego partnera, to nasze otoczenie uzna nas za A) bezdusznego robota, B) zbytnio przejmującego się tym wszystkim, C) dziwaka.

Presja otoczenia robi swoje: nie myśl o tym za bardzo, zaufaj losowi, polegaj na swoim przeczuciu, miej nadzieję, że jakoś to będzie.


Stygmatyzuje otwieranie się na nowe możliwości szukania partnera

Kiedy badano, co wpływa bardziej na nasze miłosne podboje: nasze preferencje czy aktualne możliwości, te drugie wygrały w cuglach - aż 98% naszych działań zależna jest od tego, co oferuje "rynek", a zaledwie 2% wynikało z naszych oczekiwań. Wysoki czy niski, gruba czy chuda, po studiach czy bez szkoły, ekspert w danej dziedzinie czy szary pracownik biurowy - to wszystko w ponad 90% zależne jest od tego, co znajduje się "na tacy" tego dnia.

Innymi słowy - ludzie wybierają z dowolnego zestawu opcji, które podsunie się im pod nos. Oczywistym jest więc, że warto byłoby trochę poszerzyć zasięg poszukiwań i dorzucić do puli serwisy randkowe, szybkie ranki czy inne sposoby poznawania nowych ludzi. Można w ten sposób w miarę inteligentnie podchodzić do poszukiwań i nie zamykać się na innych.

Jednak i tutaj społeczeństwo potrafi dopiec do tego stopnia, że ludzie wstydzą się przyznać, że poznali swoją drugą połówkę na czacie czy serwisie randkowym. Jedynym szanowanym sposobem na poznanie swojej miłości zdaje się zwykły przypadek, romantyczne potrącenie się na ulicy, poznanie się przez wspólnych znajomych itp. Na szczęście takie podejście powoli odchodzi w zapomnienie, choć wciąż istnieje.


Pospiesza nas

W naszym świecie główną zasadą wydaje się być "pobranie, zanim będzie za późno" - przy czym "za późno" waha się tu w przedziale wieku 25-35 lat, zależnie od miejsca zamieszkania. Tymczasem złotą zasadą powinno być: "co byś nie robił, nie wchodź w związek małżeński z nieodpowiednią osobą".

Społeczeństwo wylewa jednak znacznie większe wiadro pomyj na 37-letnią, samotną osobę, niż na tkwiącego w nieszczęśliwym związku 37-latka z dwójką dzieci. To przecież nie ma sensu - ten pierwszy jest o jeden krok od szczęśliwego małżeństwa, zaś ten drugi musi albo pogodzić się z byciem nieszczęśliwym do końca życia, albo przejść przez bolesny rozpad małżeństwa, który odciśnie też piętno na dzieciach, aby po jakimś czasie nadrobić i dojść do tego miejsca, w którym znajduje się wcześniej wspomniany singiel.


Biologia nam nie sprzyja

Nasze organizmy wyewoluowały dawno temu i nie rozumieją jeszcze idei głębokiego przywiązania do partnera przez 50 lat

Kiedy zaczynamy się z kimś spotykać i czujemy to podekscytowanie, nasz organizm zdaje się krzyczeć "OK, jedziemy z koksem!" - i bombarduje nas różnymi chemikaliami, mającymi zachęcić nas do kopulacji (pożądanie), zakochania się ("motylki" w brzuchu) i wreszcie dłuższego zaangażowania (przywiązanie). Nasze mózgi zwykle potrafią oprzeć się tym procesom, jeśli ktoś nam nie odpowiada, ale w pozostałych przypadkach, również tych, obok których lepiej byłoby przejść obojętnie, uruchamia je i zaczyna się chemiczny rollercoaster, który kończy się nierzadko spontanicznymi zaręczynami.


Zegar biologiczny to suka

Dla kobiety, która chce mieć dziecko ze swoim mężem, istnieje jedno dość poważne ograniczenie: musi znaleźć odpowiedniego partnera mniej więcej do czterdziestki. Zdarzają się wyjątki, ale generalnie taka jest smutna rzeczywistość, natury się nie oszuka. I sama świadomość tego powoduje dodatkowy stres.

* * * * *

Podsumowując - kiedy weźmie się takich ludzi, którzy za bardzo nie wiedzą, czego sami chcą, wrzuci się ich do społeczeństwa, które zachęca do nie zastanawiania się nad tym i niedoświadczania, a w dodatku do pospieszenia się z decyzją, dorzucimy do tego biologię, która nas odurza i grozi niemożnością płodzenia dzieci w pewnym wieku, to co otrzymamy?

Wysyp ważnych decyzji opartych na złych przesłankach i całą masę ludzi, którzy schrzanili najważniejszy wybór w życiu. Można ich zresztą podzielić na kilka zasadniczych typów.

O tym jednak powiemy sobie w drugiej części, a później odpowiemy na pytanie zawarte w tytule.

Część II

43

Oglądany: 240754x | Komentarzy: 217 | Okejek: 541 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało