Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Co zrobić, żeby wyglądać nienagannie nawet setki lat po śmierci? O mumiach i nie tylko

89 257  
356   42  
Żyjesz sobie, biedna człowieczyno, spokojnie i nawet nie spodziewasz się czekającego na ciebie za rogiem Ponurego Żniwiarza, który to jednym, krótkim acz zdecydowanym, cięciem wyśle cię na tamten świat. Po śmierci twoje ciało najprawdopodobniej zacznie brzydko pachnieć i stanie się obiadem dla watahy wszelkiej maści robaków.

W najlepszym przypadku ktoś wrzuci twoje truchło na ruszt i do ziemi trafisz opakowany w zgrabną urnę. Czasem jednak zdarza się, że w odpowiednich warunkach trup odmawia rozkładu i przez całe stulecia zachwyca nienagannym wyglądem. Co wpływa na takie zachowanie zwłok?

Mumifikacja naturalna

Wbrew temu, co może się wydawać, aby stać się mumią wcale nie trzeba liczyć na pomoc ekipy egipskich balsamistów. Czasem wystarczy odpowiedni klimat. Naturalna mumifikacja to proces polegający na szybkim pozbyciu się wody z organizmu umarlaka, zanim ten na dobre zacznie się rozkładać. Aby do tego doszło, nieboszczyk musi znajdować się w suchym miejscu o wysokiej temperaturze. Ważny też jest dostęp powietrza i dobra wentylacja.


Inkowie mieli w zwyczaju suszyć swoich zmarłych władców na słońcu, a następnie zawijać odwodnione zwłoki w kilka warstw ozdobnych tkanin. Inne plemiona umieszczały umrzyków w dobrze nasłonecznionych jaskiniach. Efekt był podobny – ciało nie rozkładało się i wkrótce przybierało postać smętnego, przypominającego Keitha Richardsa, sucharka.

Lód

Zauważyłeś, że kurzy nieboszczyk włożony do zamrażarki wygląda całkiem świeżo, nawet gdy o nim zapomnisz i natkniesz się na jego obecność po dobrych kilku latach? Z ludźmi jest podobnie. Warunkiem jest jednak ciągła niska temperatura. W takich warunkach większość odpowiedzialnych za rozkład bakterii nie rozwija się, a żaden robak, co to by się połasił na kawałek trupa, nie ma szans na przeżycie. Ponadto ciało nie odwadnia się za bardzo, a komórki pozostają na swoim miejscu. O tym jak doskonałą formą naturalnej konserwacji zwłok jest ich zamrożenie niech świadczy Otzi – znaleziony w Alpach myśliwy, który zmarł 3300 lat przed naszą erą.


Jego ciało było w tak doskonałym stanie, że spokojnie naliczono na nim 61 tatuaży, zbadano grupę krwi nieboszczyka, zrekonstruowano jego kod DNA, a nawet sprawdzono co Otzi zjadł przed śmiercią.


Innymi dobrymi przykładami są ciała dwustu pechowych alpinistów, którzy dokonali żywota przed zdobyciem Mount Everestu. Stanowią one swoiste pomniki przypominające kolejnym śmiałkom o kruchości ludzkiego życia w konfrontacji z potęgą natury. Wśród zamarzniętych umrzyków znajduje się spoczywające na wysokości 8230 ciało George'a Mallory – Anglik, który w 1924 roku najprawdopodobniej jako pierwszy zdobył szczyt.


Trzeba też tu wspomnieć o tzw. Dzieciach Mrozu – liczącymi sobie pięć wieków inkaskimi zwłokami znalezionymi na wulkanie Llullaillaco przy pograniczu chilijsko-argentyńskim. Trójka dzieciaków odebrana została swojej chłopskiej rodzinie przez Inków. Małolaty zabrano do stolicy imperium – Cuzco, gdzie przez rok otoczono je najwyższą troską, a następnie złożono w ofierze bogom. Zwłoki pochowano na wysokości 6,7 tys. metrów n.p.m., gdzie przez ostatnie 500 lat spoczywały w temperaturze – 17 stopni Celsjusza. Najlepiej prezentuje się najstarsza z trójki nieszczęsnych ofiar - La Doncella.



Kiedy zwłoki piętnastoletniej dziewczyny zdecydowano się wystawić na widok publiczny w muzeum, oburzeni potomkowie inkaskiego ludu prawie doprowadzili do zamieszek.

Saponifikacja (czyli zmydlanie)

Do procesu apetycznie zwanego też przeobrażeniem tłuszczowo-woskowym dochodzi, gdy ciało przez kilka miesięcy znajduje się w wilgotnym środowisku bardzo ubogim w tlen. W takich warunkach uwalniają się kwasy tłuszczowe, które z czasem formują się w przypominającą mydło masę o ciemnym kolorze. Ciała, które uległy takiemu procesowi najczęściej mocno śmierdzą amoniakiem i przy zmianie środowiska mogą zacząć się rozkładać.

Za najlepszy przykład może tu posłużyć, tak zwana „Mydlana Dama” - mieszkanka Filadelfii, która zmarła na początku XIX wieku.


Spopielenie

W tym przypadku trudno mówić o jakiejkolwiek nawet namiastce naturalnej konserwacji zwłok, bo tych ostatnich po prostu już nie ma. Jak dochodzi do spopielenia ciała? Ano najlepiej rzucić sobie okiem na to, co zostało z pompejczyków – ich miasto w 79 roku naszej ery nieoczekiwanie zalane zostało cieplutką lawą. Wezuwiusz nie miał skrupułów i zaserwował mieszkańcom powolną śmierć pomalutku podkręcając temperaturę aż do 300 stopni Celsjusza.


Zwłoki pokryły się twardą skorupą wulkanicznego pyłu, przybierając postacie powykręcanych w agonii odlewów. Ciała znajdujące się w środku uległy rozkładowi pozostawiając wewnątrz wulkanicznej masy jedynie kości.
W 1864 roku Giuseppe Fiorelli – kierownik prac wykopaliskowych na terenie Pompejów, zabronił wydobywać szczątki z tych upiornych skorup. Zamiast tego wzmocniono odlewy cienką warstwą gipsu.



Hermetyczna trumna cynk

Inną metodą naturalnego konserwowania ciała jest zamknięcie nieboszczyka w trumnie wypełnionej cynkiem lub ołowiem, a następnie uszczelnienie jej np. poprzez przyspawanie wieka. Proces rozkładu jest wówczas zatrzymany poprzez brak dostępu tlenu, a po jakimś czasie ciało przybiera kolor świeżo garbowanej skóry. Typowym efektem takiego zabiegu jest znaczne skurczenie się organów wewnętrznych – zwłaszcza brzucha, przez co zwłoki poddane takiemu procesowi często robią wrażenie mocno niedożywionych…

Torfowe zwłoki

Jeśli utopisz się w bagnie bogatym w torf to istnieje spora szansa, że twoje doczesne szczątki poznają na sobie efekt zjawiska zwanego przeobrażeniem torfowym. W takich warunkach wydziela się dużo tzw. kwasu taninowego – substancji o silnym działaniu ściągającym, która w naturalny sposób garbuje skórę nieboszczyka. Z drugiej jednak strony środowisko torfowe wpływa na proces demineralizacji kości.

Taki los spotkał znalezionego w duńskim torfowisku „Człowieka z Tollund” - uznanego za najlepiej zachowane, prehistoryczne zwłoki. Ten żyjący w IV wieku przed Chrystusem biedak najprawdopodobniej posłużył za ofiarę złożoną przez jego ziomków ku czci bagiennych bóstw.




Jeszcze jedna substancja ma doskonałe właściwości konserwujące. Mianowicie – gówno. Okazuje się, że dawne latryny i wychodki są wręcz wymarzonym miejscem dla archeologów. Tak zwana mierzwa, czyli nierozłożona materia organiczna ma doskonałe właściwości konserwujące – przede wszystkim dlatego, że ogranicza ona dostęp tlenu. Bardzo często w średniowiecznych pokładach mierzwy znaleźć można prawdziwe perełki – od dawnych sztućców i naczyń, poprzez doskonale zachowane, skórzane elementy odzienia. Zwłoki też by się całkiem ładnie trzymały w takich warunkach...

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
3

Oglądany: 89257x | Komentarzy: 42 | Okejek: 356 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało