Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Bugatti Chiron - szykuje się kolejna legenda ze stajni Bugatti

57 928  
352   63  
Bugatti założone w roku 1909 od zawsze wypuszczało samochody, które działały na wyobraźnię. A oto ich najnowszy model. Piękny i potwornie drogi Chiron. Poniżej kilka słów o tym dziele sztuki na kołach.

Różne były koleje losów Bugatti. Od razu po założeniu samochody wyprodukowane przez tę firmę rządziły w wyścigach i wygrywały wszystkie ważniejsze wyścigi przed II Wojną Światową. Natomiast cywilne pojazdy tej marki budziły zachwyt i podziw. I kupowali je najbogatsi, gdyż był to symbol prestiżu i luksusu. Niestety po wojnie przestało być tak kolorowo, samochody luksusowe przestały być potrzebne i w roku 1956 Bugatti skończyło działalność. I to akurat w czasach, gdy luksus znów zaczynał być w modzie. Ironia losu.

W roku 1987 Romano Artioli postanowił wskrzesić markę. W roku 1991 zaprezentował on samochód o nazwie EB 110, który jednak wielkiej furory nie zrobił i w roku 1995 Romano zamknął interes, ogłaszając plajtę. W roku 1998 Volkswagen kupił prawa do nazwy Bugatti. Złośliwi mówili, że będą tam teraz pewnie produkować nowe Garbusy, ale życie pokazało coś zupełnie innego.

W roku 1999 przedstawiono między innymi dwa prototypy. Bugatti 16.4 Veyron oraz Bugatti 18/3 Chiron. Do produkcji skierowano tego pierwszego i już od roku 2005 świat mógł się upajać 1001-konnym monstrum. Veyron w różnych odmianach silnikowych produkowany był do roku 2015. I czyżby to miał być kolejny koniec tej firmy? A wszystko na to wskazywało, bo Volkswagen dokładał potężną kasę do wyprodukowania każdego modelu (a miał być to samochód nie nastawiony na zysk, a na pokazanie, co firma potrafi). W roku 2015, jak wiemy, wybuchła potężna afera spalinowa i Volkswagen umoczył sporo kasy. Ale Niemcy się nie poddają tak łatwo i w Genewie pokazali światu na co ich stać! A stać ich na wiele, bo oto nadchodzi Bugatti 18/3 Chiron, który z prototypem z roku 1999 poza nazwą nie ma nic wspólnego. Przypatrzmy się temu dziełu na kołach, bo naprawdę jest co podziwiać.

Od przodu uwagę zwracają światła. Jest ich aż osiem sztuk. Po cztery w każdym reflektorze. Oczywiście wykonane w technologii laserowej, o której wiem tyle, że świecą bardzo mocno. Pośrodku charakterystyczna dla Bugatti chłodnica w kształcie podkowy. Uwagę zwraca też linia pokrywy bagażnika i lusterka. Kolor samochodu oczywiście też nie jest przypadkowy. W tym kolorze założyciel firmy Ettore Bugatti pomalował swój pierwszy samochód - Bugatti Type 13.


Patrząc na linię boczną widzimy, że kolor niebieski znika w charakterystycznym łuku. Takie malowanie ma także swoje podłoże historyczne. Właśnie tak był pomalowany w roku 1927 jeden z najsłynniejszych modeli firmy - Bugatti Royale.


Potężne 20-calowe koła skrywają jeszcze potężniejsze ośmiotłokowe hamulce, które będą miały co robić, ale o tym później.


Tył auta wygląda obłędnie. Na ekstrawagancję w postaci świecącego paska świateł przez całą szerokość auta mogą sobie pozwolić albo najbogatsze firmy, albo Amerykanie. Ale Amerykanom jest wszystko jedno, więc oni z tyłu ładują tyle świateł, ile się da. Przez środek tylnej szyby idzie z kolei przetłoczenie przywodzące na myśl inny kultowy model firmy - Bugatti type 57SC Atlantic, o którym pisałem tutaj. I to jest kolejne ewidentne nawiązanie do historii marki. Jak to dobrze, że Volkswagen nie idzie na skróty, a świetnie nawiązuje do tradycji marki.


Światła, jak już wspomniałem, wykonane są w technologii laserowej. No ale zobaczcie, jak taki detal obłędnie wygląda.


We wnętrzu - pełen luksus. Lusterko nawiązuje kształtem do szyby zegarów zastosowanej w modelu Royale.


Kierownica w sposób typowy dla aut z koncernu Volkswagena spłaszczona u dołu.


Ale i tak najbardziej piorunujące wrażenie robią zegary. Analogowy prędkościomierz (mam w Golfie na wskazówce taki sam kapturek środkowy) wyskalowany do 500 km/h, obrotomierz zepchnięty gdzieś głęboko, a przed nim zegar pokazujący jaką moc silnika w danej chwili wykorzystujemy. Po prawej stronie wyświetlacz nawigacji.


No i jest jeszcze przycisk wyboru trybu jazdy. Można wybrać tryb z uniesionym nadwoziem, tryb drogowy, tryb wyścigowy i tryb EB - jak podejrzewam to tryb szaleńca. Po jego włączeniu auto pewnie pokazuje w 100% na co je stać. A stać je na wiele!


A to wszystko dzięki silnikowi o pojemności 8 litrów, mającemu 16 cylindrów w układzie W. No i teraz zaczyna się jazda. Moc silnika to 1479 koni mechanicznych na kole oraz 1600 Nm momentu obrotowego. Pojemność baku - 100 litrów wystarczy na 9 minut szaleństwa przy pełnej prędkości. A jest ona niemała, bowiem Bugatti donosi, że samochód na pewno osiągnie prędkość 434 km/h. A czy to ostateczna prędkość - tego się dowiemy w przyszłości. Jednak ze względu na bezpieczeństwo kierowców, wprowadzono elektroniczny ogranicznik prędkości. Więc Bugatti będzie osiągać tylko 420 km/h.

Za to inne liczby robią wrażenie. Sprint do setki - w mniej jak 2,5 sekundy, do dwustu - poniżej 6,3 sekundy. A do trzystu w 13,6 sekundy. I pomyśleć, że jak mój samochód osiąga setkę, to Bugatti zasuwa już z pewnością ponad 250 km/h. Bugatti zastosowało także 4 turbosprężarki, z których tylko dwie pracują w całym zakresie obrotów, a dwie kolejne włączają się powyżej 3800 obrotów na minutę. W samochodzie tym, podobnie jak w Veyronie, zastosowano 10 chłodnic, a silnik podczas jazdy na pełnych obrotach pochłania 60 000 litrów powietrza na minutę. Niezła bestia.


Nadwozie wykonano oczywiście z włókien węglowych. Bo o żadnym innym komponencie nie może być mowy, jeśli idzie o ten samochód. Cena tego pojazdu? Podstawowa wersja ma kosztować 2,4 miliona euro. Volkswagen zamierza wyprodukować 500 samochodów. 120 z tych samochodów już zostało zamówione, zaliczkowane i nabywcy na nie czekają. A produkcja ma się rozpocząć w roku 2017 (czyli znając cykl produkcyjny aut z grupy Volkswagena rozpocznie się w lipcu 2016 roku). A nam pozostaje pomarzyć i popatrzeć na ten piękny samochód.






Mam nadzieję, że mi wybaczycie odejście od tematu przedstawiania klasycznych aut, ale jak zobaczyłem to cudeńko, to wiedziałem, że musi tu zostać opisane. No i też chciałem się troszkę sprawdzić, czy potrafię pisać o nowoczesnej motoryzacji. Następny opis - obiecuję - będzie kolejne kultowe auto i przy okazji jego prezentacji rozprawimy się z pewną legendą...
4

Oglądany: 57928x | Komentarzy: 63 | Okejek: 352 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało