Kilka dni temu w południowe wybrzeże Anglii uderzył sztorm z wiatrem wiejącym z prędkością do 155 km/h i z falami o wysokości do 20 metrów. Choć przewidziany przez meteorologów, to i tak jego katastrofalne skutki odczuli nie tylko marynarze na statkach, ale także tysiące mieszkańców na lądzie.
Skutki sztormu były odczuwalne niemal w całym kraju. Kolej wprowadziła ograniczenia w prędkości poruszania się pociągów, 13,5 tysiąca domów zostało pozbawionych prądu. Pracownik brytyjskiego towarzystwa opieki nad zwierzętami zaginął, gdy próbował ratować ptaki na plaży w Kornwalii. W innej miejscowości dwójka dzieci została przywalona przewróconą ścianą, na szczęście przeżyły i zostały przetransportowane do szpitala.
Na terenie całej południowej Anglii zamknięto wiele dróg i mostów. Zawieszono kursowanie promów pomiędzy wyspami. Wiele nadmorskich miejscowości zostało podtopionych i spowitych brudną pianą z morza.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą