Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Czy Scooby i Shaggy to najbardziej upaleni bohaterowie w historii kreskówek?

54 853  
129   9  
Od zawsze wszyscy to wiedzieliśmy – wychudzony Shaggy i jego czworonożny kompan zdecydowanie muszą coś zażywać. Tu już nawet nie trzeba specjalnej dedukcji – wystarczy szybki rzut okiem, aby stwierdzić, że narkotyki na pewno nie są tym bohaterom obce.

Przy okazji pastwienia się nad tymi wesołymi ćpunami przypomnimy wam serial, który ukradł nam kawał dzieciństwa, a także rzucimy okiem na kawałek amerykańskiej kontrkultury lat 60.

Serial powstał w magicznym, 1969 roku

To doprawdy niezwykła data. 21 lipca tego roku ludzka stopa po raz pierwszy dotknęła powierzchni Księżyca. A tymczasem na Ziemi słynna Czwórka z Liverpoolu nagrała jeden z najważniejszych albumów w historii rocka - „Abbey Road”, John Lennon i Yoko Ono na znak protestu przeciw wojnie w Wietnamie spędzili dwa tygodnie w łóżku, na festiwalu Woodstock pojawiło się 350 tysięcy hippisów, a Charles Manson w towarzystwie swoich przydupasów dokonał jednej z najbardziej wstrząsających zbrodni w historii pop-kultury.
W tym roku wyemitowano też pierwszy odcinek serialu „Scooby Doo, gdzie jesteś?”. Mimo że twórcy zdecydowanie dementowali te plotki, już wtedy wiele osób, patrząc na głównego bohatera i jego opiekuna, poczuło charakterystyczny zapach trawki.


Czemu obaj bohaterowie mają wieczną „gastrofazę”?

Zarówno Scooby, jak i Shaggy mają niepohamowany apetyt, a ulubioną potrawą czworonoga jest przysmak o nazwie „Scooby Snacks”. Po sukcesie serialu psie kąski o tej nazwie trafiły oczywiście na rynek. Nie zmienia to faktu, że ciasteczka Scooby'ego stały się synonimem pewnego nieprzyjemnego doświadczenia, które nieraz przeżył każdy miłośnik marihuany. Wśród amerykańskich nastolatków mianem „Scooby snacks” do dziś określa się tzw. „kometę”, czyli kawałek zwęglonego suszu, który palacz trawki przypadkiem wciąga do płuc razem z dymem.


A co z tą nadmierną potrzebą jedzenia? To, jak wiadomo, typowa cecha amatorów tej używki. Winę za ten efekt ponosi nasz receptor endokannabinoidowy CB-1, który to pełni funkcję strażnika naszego apetytu. Tetrahydrokannabinol zawarty w marihuanie stymuluje tenże receptor, a wówczas robimy się nie na żarty głodni! A że dodatkowo pobudzany jest też nasz ośrodek przyjemności, palacz trawki czerpie z konsumpcji sporą radochę. Ot, i cała tajemnica.

Shaggy i Scooby śpią w kultowym, hippisowskim vanie

Widziałeś kiedyś, aby kudłaty obdartus i jego wiecznie upalony pies szli do domu po pracy? Nie, bo ci dwaj luzacy najprawdopodobniej kimają w samochodzie. Ale nie jest to byle jaki samochód, ale symbol hippisowskiej kontrkultury!


To oczywiście Volkswagen Type 2 – auto, które trafiło do produkcji już w latach 50. Był to drugi produkt tej firmy. Pierwszym był pojazd, za którego sukcesem stał Ferdinand Porsche i… Adolf Hitler, który marzył o stworzeniu kompaktowego samochodu dla niemieckiego ludu. Po wojnie słynny Garbus dotarł do USA, gdzie zdobył sporą popularność. Tymczasem słynny van, którym woziły się dwie dekady później „dzieci kwiaty”, w praktyce bazował na tym samym, lekko tylko zmodyfikowanym silniku, co jego poprzednik.


Jak to się stało, że pojazd ten stał się ulubionym wehikułem długowłosych dzieciaków? Przede wszystkim trafiał w zapotrzebowanie – był cholernie ładowny, przez co na pokładzie mogła się upchnąć niemała ilość pasażerów jadących na kolejne muzyczne festiwale czy antywojenne protesty. Swoją robotę robiła też reklama, która celowała właśnie w młodych, poszukujących wolności odbiorców. Najbardziej popularnym kolorem Volkswagena był jasnoniebieski.
Hippisi jednak mieli swój pomysł na wygląd tego auta i bardzo modne stało się malowanie pojazdu w kwieciste wzory, a nawet podmienianie charakterystycznego logo z maski na symbol pacyfki.


Kto normalny wałęsa się po nocy, aby rozwiązywać paranormalne zagadki?

Tak całkiem obiektywnie – mamy tu do czynienia z grupą bezrobotnych licealistów oraz gadającym psem, którzy jeżdżą hippisowskim vanem i szukają duchów. Znacie kogoś, kto ma takie hobby? Nie? Myślę, że pracownicy Monaru nie raz już mieli do czynienia z takimi przypadkami.


Według pierwszych koncepcji bohaterowie zarabiali na życie występowaniem w zespole rockowym, Scooby miał grać na bongosach i zwać się Too Much, a rozwiązywanie zagadek kryminalnych byłoby jedynie ich dodatkowym zajęciem pomiędzy kolejnymi występami na scenie. Imię tytułowego psa wzięło się z kompozycji Franka Sinatry pt. „Strangers in the night”, gdzie to artysta wyśpiewał swoje charakterystyczne "Dooby dooby doo".

Scooby i Shaggy są tak upaleni, że wszędzie widzą duchy

„Zoiks!” - w każdym z setek odcinków, Scooby i jego kompan zaskoczeni zostają przez jakąś paranormalną bestię, która sprawia, że obaj bohaterowie robią pod siebie ze strachu. Dopiero później okazuje się, że półprzezroczystym, świecącym duchem unoszącym się w powietrzu był jakiś cieć z latarką w ręce i papierowym workiem na głowie. Bardzo chcielibyśmy poznać dilera Shaggy'ego…


Najciekawsze jednak jest to, że ten obecny w każdej odsłonie przygód gadającego psa i jego ekipy motyw został doceniony przez samego Carla Sagana.


Ten amerykański astronom i popularyzator nauki bardzo cieszył się, że poprzez kreskówkę uczy się najmłodszych racjonalnego podejścia do wszystkich, z pozoru nadprzyrodzonych, zjawisk. Co więcej – Sagan optował za stworzeniem realnego odpowiednika serialowych „poszukiwaczy duchów”, którzy obalaliby wszelkiego typu zabobony. O ironio, naukowiec, o którym mowa, był też gorliwym miłośnikiem marihuany, walczącym o jej legalizację.

Czemu Shaggy nosi zawsze te same ubrania?

No cóż, upaleni trawskiem hippisi nie zawsze dbali o to, aby czasem wyprać swoje ciuchy czy wyskoczyć do sklepu po jakiś nowy zestaw ubrań. Czy to klasyfikuje Shaggy'ego jako gościa, który cały swój hajs wydaje na narkotyki, zamiast zainwestować w swój wygląd (który – powiedzmy sobie szczerze – jest dość opłakany…)? Moglibyśmy powiedzieć, że tak właśnie jest i na tym poprzestać. Musimy być jednak uczciwi.


Jakby spojrzeć na wszystkich bohaterów, których spłodziła wytwórnia Hanna-Barbera, to szybko zauważymy, że większość z nich paraduje przez całe życie w tych samych ciuchach. To wcale nie chamska promocja bycia zawszonym brudasem, ale kwestia zwykłych ograniczeń produkcyjnych. Większość animacji była wykorzystywana w dziesiątkach różnych odcinków danej serii, więc z czysto praktycznych względów wygodniej było, aby postacie te nosiły zawsze te same wdzianka.


Od 1969 roku powstało 12 serii przygód Scooby'ego i jego paczki. To łącznie 324 odcinki. Do tego doliczyć trzeba też prawie 30 filmów animowanych oraz cztery produkcje fabularne. Czy faktycznie obaj bohaterowie są wiecznie na haju? Cóż, to pewnie taka sama wyssana z bonga teoria, jak ta mówiąca o seksualnych zbliżeniach pomiędzy Fredem a Daphne lub ta, według której Vellma miałaby być lesbijką związaną z lewoskrzydłowymi organizacjami feministycznymi.;)

26

Oglądany: 54853x | Komentarzy: 9 | Okejek: 129 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało