Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 ciekawostek z pogranicza gier komputerowych i prawdziwego życia

157 350  
569   45  
Mówią, że życie to najlepsza z gier komputerowych - świetna grafika, ciekawa fabuła, setki wątków i tysiące postaci. Tylko jakoś tak trudno cofnąć się do wcześniej zapisanego stanu... Zatem przyjrzyjmy się grom komputerowym - ale "od zewnątrz".

#1.

W 2003 roku jeden z germańskich hakerów zdołał włamać się na serwery firmy Valve Corporation i wykraść kod źródłowy do Half-Life 2. Potem miało być jak w filmie - drobny szantaż i miliony za zwrot. Wyszło jak w innym filmie - "chcieliście wydymać Freda, to teraz Fred wydyma was". Dyrektor Valve, Gabe Newell, postanowił zwabić hakera do Ameryki pod pretekstem chęci zatrudnienia jako eksperta od bezpieczeństwa. Wysłał mu bilet lotniczy i zamówił limuzynę - z asystą agentów FBI mających go aresztować. I numer powiódłby się w 100% gdyby nie to, że pismo zwęszyli Niemcy, którzy aresztowali przedsiębiorczego hakera jeszcze na własnej ziemi.

#2.


W czerwcu 2000 roku wydano pierwszą część serii Deus Ex. Jedna z misji rozgrywa się na terenie Nowego Jorku, w którego scenerii przeniesionej na ekrany komputerów zabrakło... wieżowców World Trade Center. Czy przypadkowo - tego do końca nie wiadomo. Twórcy gry w każdym razie usprawiedliwiali brak scenariuszem gry, z którego miało wynikać, że wcześniej wieże zostały zburzone w zamachu terrorystycznym. Słowo ciałem się stało, można by rzec, nieco później...

#3.


Lokowanie produktu na najwyższym szczeblu nachalności. Barack Obama, wówczas kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych, wykupił billboard w... Burnout: Paradise. Podczas wyścigów można było natknąć się na wykrzywioną twarz Obamy, namawiającą do oddania głosów. Skoro przykład poszedł z zachodu, to nie zdziwmy się jeśli w następnej części Wiedźmina ujrzymy facjatę "antystystemowego Rysia Petru". W końcu i tak już jest wszędzie...

#4.


Niejaki Jack Thompson, były prawnik raczył wysłać list do Billa Gatesa, w którym to liście oskarżał Microsoft o wywołanie masakry w Virginia Tech - do czego według Thompsona miała przyczynić się gra Counter-Strike. I nie miało większego znaczenia, że Microsoftu z popularnym CS-em nie łączy absolutnie nic. To zresztą nie był jedyny podobny występ Thompsona. Za kolejne wyssane z palca oskarżenia - tym razem pod adresem twórców Grand Theft Auto - Thompson został ukarany grzywną w wysokości 100 tys. dolarów. Cóż, teraz wiadomo dlaczego to tylko >>były<< prawnik.

#5.


A propos GTA... To jedna z tych gier, o których słyszeli w dużej mierze nawet ci, którzy nigdy z żadną grą nie mieli do czynienia. I wszyscy oni mają na jej temat wyrobione zdanie - oczywiście tak negatywne jak to tylko możliwe. Kiedy więc w prasie pojawiały się kolejne artykuły odsądzające nową część GTA od czci i wiary, fani byli oburzeni. Dyrektorzy Rockstar natomiast... wzajemnie sobie gratulowali. To oni bowiem sponsorowali niemałą część artykułów o Grand Theft Auto, po to by zwiększyć rozgłos i kontrowersje wokół gry, a tym samym lawinowo zwiększyć sprzedaż. Podziałało.

#6.


Często mówi się o tym, jaki to gry komputerowe mają zły wpływ na dzieci i młodzież, wywołując agresję i różne głupie zachowania - jak choćby skoki z balkonu, "bo przecież w grze dało się latać". Tymczasem dorośli nie są wcale lepsi, czego przykład dał niejaki Mark Bradford, 46-latek z Plymouth w Anglii. Bradford, nałogowy gracz w Call of Duty, spotkał na swojej drodze zbyt trudnego przeciwnika, który raz za razem pozbawiał go życia.

Traf chciał, że owym przeciwnikiem było 13-letnie dziecko. Bradford zaczaił się na nie w prawdziwym świecie i gdyby nie interwencja matki, prawdopodobnie sprałby je na kwaśne jabłko. "Grałem cały dzień, a on zabijał mnie i zabijał i nie chciał się zamknąć", 46-latek tłumaczył potem policji. Cóż, dzieciaki bywają okrutne.

#7.


Człowiek się stara, a wychodzi jak zwykle - twórcy World of Warcraft nieźle namieszali, wypuszczając w 2005 roku łatkę dodającą "instancję" o nośnej nazwie Zul'Gurub. Zadaniem, które każdy z graczy miał wykonać na własny rachunek, było pokonanie bossa Hakkara. Niemilec ten rzucał jednak zaklęcie - "Corrupted Blood" - wywołujące chorobę osłabiającą gracza. Choroba była zakaźna - rozprzestrzeniała się także na pozostałych, znajdujących się w pobliżu graczy. Po pokonaniu bossa skutki choroby powinny były ustąpić. Powinny... ale wskutek błędu programistów nie ustępowały.

Zarażeni gracze teleportowali się do innych miejsc, wchodzili w interakcje z innymi postaciami i... wywoływali pandemię. Liczebność graczy, zwłaszcza tych słabszych, na niższych poziomach, została znacznie zmniejszona - zarażeń dokonywano przypadkiem i celowo, niemal natychmiast znaleźli się terroryści, którzy celowo zarażali się od Hakkara, by następnie roznosić zarazki po reszcie świata. Rozmiary paniki były ogromne.

I cóż z tego, że twórcy jakiejś gry walnęli babola, można by zapytać. A to, że symulacja epidemii była tak realistyczna, że posłużyła badaczom - epidemiologom i antyterrorystom - do analizy potencjalnego rozprzestrzeniania się zarazków w prawdziwym świecie. Przypadek World of Warcraft po dziś dzień służy wręcz za modelowy wzór zarazy obejmującej znaczną część społeczeństwa.

Źródła: 1, 2, 3
14

Oglądany: 157350x | Komentarzy: 45 | Okejek: 569 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało