Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zaproponowała mu seks oralny w drodze na wesele - żadne z nich nie spodziewało się takiego finału

200 307  
434   39  
Cała historia mogłaby posłużyć za scenariusz dobrej komedii, z tą różnicą, że zdarzyła się naprawdę, a sprawa jest śmiertelnie poważna, bo skończyła się na pogotowiu. Nawet lekarz stwierdził, że nigdy czegoś takiego nie widział.


List został opublikowany przez czytelniczkę portalu Papilot, jako ostrzeżenie dla innych, czym może grozić seks podczas podróży.


Szanowna Redakcjo!

Piszę ten list i mam wielką nadzieję, że go opublikujecie. Nie dlatego, że jestem żądna sławy, ale mam wrażenie, że mogę w ten sposób pomóc. Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że coś takiego może się wydarzyć. Ja to przeżyłam i uprzedzam. W tej historii łączę się ja, mój chłopak i... moja szminka.

No, ale po kolei.

Dostaliśmy zaproszenie na ślub w poprzedni weekend. Nie za bardzo chciało nam się tam jechać, bo kawał drogi, ale wreszcie się zdecydowaliśmy. Pojechałam tam sama z nim, chociaż moi rodzice też byli zaproszeni. Ze względu na pracę nie dali rady i mieliśmy pełną swobodę. Chyba aż za dużą, bo szybko postanowiliśmy to wykorzystać... Powiem wprost – uprawialiśmy seks w miejscu publicznym. To znaczy, nie na weselu oczywiście, ale wcześniej. W drodze na miejsce (a jechaliśmy tam ok. 6 godzin) musieliśmy odpocząć. Wtedy jakoś tak się wydarzyło, że doszło do stosunku. Najpierw to była miłość francuska, o którą cała sprawa się rozbija. Nikt nas na niczym nie przyłapał, ale konsekwencje tej chwili spontaniczności były groźne. Szybko poszło, zjedliśmy coś jeszcze i ruszyliśmy dalej.

Dotarliśmy na miejsce po 11, więc trzeba było się szybko zameldować w pokoju i szykować się na wesele. Ślub w kościele był już o 13. Wyrobiliśmy się spokojnie i nic wielkiego miało się już tego dnia nie wydarzyć. Chciałam się pobawić do rana i chłopak też był w nastroju. Coś zaczęło się dziać jeszcze w kościele. Zauważyłam, że on jest jakiś niespokojny. To była zapowiedź gorszych rzeczy, ale po kolei... W kościele wiercił się coraz bardziej, ale nie potrafił powiedzieć, co mu się dzieje. Raz mówił, że mu niewygodnie na twardej ławce, a potem, że mu niby za gorąco. Dyskretnie wyszedł się przewietrzyć, wrócił i już nie wydziwiał.

Potem, wiadomo, składanie życzeń, dojazd na salę weselną itd. Nic wielkiego mu się nie działo, chociaż znowu marudził, że „coś mu się dzieje”. W trakcie wesela zaczęło go coś swędzieć, więc jeszcze bardziej się wiercił. W czasie tańca powiedział, że musi wyjść do toalety. Po chwili telefon – przyjdź do mnie, bo coś mi się stało. Jakoś się dostałam do męskiego WC, weszłam z nim do kabiny i pokazał mi problem.

Krocze miał dwa razy większe, niż normalnie. Do tego taki siny kolor. Nie mógł się powstrzymać i drapać. I co tu zrobić?

Przydałoby się chociaż przemyć to miejsce, a w publicznej toalecie się nie da. Musieliśmy wrócić do pensjonatu, a blisko nie było. Stamtąd na miejsce wesela przywiózł nas specjalny autobus, więc teraz nie było wyjścia i trzeba było dopłacić z własnej kieszeni, żeby nas tam zabrał. Chłopak wpadł tylko do łazienki, zrzucił z siebie wszystko, zaczął nalewać wodę do wanny i usiadł w środku. Już wtedy wiedziałam, że moczenie tutaj niewiele da. Jeszcze nie chciał słyszeć o żadnym szpitalu, ale dzisiaj mi za to dziękuje.

Zadzwoniłam do kuzyna, on przyjechał i zabrał nas na izbę przyjęć. Na szczęście to tylko kilka kilometrów dalej. W rejestracji nie wiedzieliśmy jak to ująć w słowa... Wreszcie się dostał do lekarza. Penis był jeszcze większy i ciemniejszy, niż wcześniej. Lekarz stwierdził, że w życiu czegoś takiego nie widział. Wyglądało to jak paskudne uczulenie, ale jeszcze nikt nie wiedział na co. Chłopak dostał zastrzyk i podłączono go pod kroplówkę. Zamiast tańców do rana, miałam nasiadówkę w szpitalu. Na szczęście powoli było z nim coraz lepiej. Już się tak nie drapał, a i kolor przyrodzenia się trochę zmienił. Lekarz dalej nas wypytywał, skąd ten problem. Może chłopak miał kontakt z jakimiś chemikaliami? Może bielizna albo garnitur były prane w jakimś nowym detergencie? Chwytał się wszystkiego.

A ja wtedy zrozumiałam, że jedyne, z czym nowym miał kontakt, to moja szminka.

Brzmi śmiesznie, ale pierwszy raz użyłam pomadki, która ma powiększyć usta. Ma w sobie jakieś drażniące składniki, które tak działają na skórę, że puchnie. W tym przypadku to bezpieczne, ale kiedy się kochaliśmy, odrobina musiała dostać się w jego miejsce intymne. Silna reakcja alergiczna i po weselu. Na szczęście lekarz pomógł i mogliśmy po kilku godzinach wrócić. Posiedzieliśmy godzinę, posłuchaliśmy muzyki i poszliśmy spać. Chciałam mu zrobić dobrze, a prawie go zabiłam.

Na opuchliźnie mogło się nie skończyć, dlatego ostrzegam!

Joanna

Wniosek? Bojowniczko, uważaj co masz na ustach, jeśli naprawdę kochasz swojego lubego

Ze względu na treść, ten artykuł jest dostępny tylko dla osób pełnoletnich.

Żeby przeczytać go w całości zaloguj się, a jeśli masz 18 lat i nie masz jeszcze konta na JM załóż sobie konto bojownika. Wymagane jest konto aktywne.
62

Oglądany: 200307x | Komentarzy: 39 | Okejek: 434 osób


Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało