Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Mordercze banany i inne zwyczajne rzeczy, które mogą cię zabić

77 325  
164   35  
Wszystko dzisiaj zabija. Nie ma dnia, żeby nagłówki w gazetach albo programach informacyjnych nie krzyczały, że jakieś warzywo daje raka, a jakaś czynność prowadzi do wzrostu zachorowania na Alzheimera czy czegoś innego. Ale niektóre rzeczy zabijają powoli, a inne bardzo szybko. Ze wszystkich korzystamy lub zjadamy je codziennie.

Papryczki chili

Ostre jedzenie może być zarówno smaczne, zdrowe, jak i śmiercionośne. I nie chodzi wcale o poranek po dobrym burrito. W odpowiedniej dawce papryczki chili mogą zabić człowieka w mało przyjemny sposób. Jak dowodzą badania z 1980 roku 1,3 kg sproszkowanych papryczek chili byłoby w stanie uśmiercić człowieka. Wcześniej jednak, co pokazują liczne filmy testerów tej teorii na YouTube, nastąpiłaby fala różnego rodzaju zjawisk w postaci konwulsji, wymiotów i ogólnej agonii. Jest jednak nadzieja – zanim 1,3 kg zrobi z trzewi jesień średniowiecza, istnieje duża szansa na to, że organizm się tymczasowo wyłączy i człowiek zemdleje, żeby w tych niekoniecznie interesujących okolicznościach mogli zająć się nim pracownicy pogotowia.

Banany


Te pozornie niegroźne owoce to prawdziwa bomba, którą trzymacie w pobliżu swoim i swoich bliskich. Banany potrafią zabijać na kilka sposobów. Po pierwsze zawierają potas, który w określonej dawce jest śmiertelny. W średniej wielkości (120 g) bananie znajduje się ok. 400 mg potasu, więc jeśli śmiertelna dawka potasu dla osoby ważącej 75 kg wynosi 2600 mg/kg, to łatwo obliczyć, że już 480 zjedzonych jednorazowo bananów może doprowadzić do hiperkalemii i innych groźnie brzmiących następstw ze śmiercią włącznie. Ale banan jest niebezpieczny nie tylko ze względu na potas. Od bananów można też nabawić się choroby popromiennej. Nie bez kozery istnieje coś takiego jak (nieformalna) dawka równoważna bananów (BED – banana equivalent dose), czyli skala odzwierciedlająca stosunek liczby bananów do dawki radioaktywności, której śmiertelna wartość wynosi 8 siwertów (Sv). A że banan, tak jak chyba wszystko na świecie, jest radioaktywny i jednorazowo dostarcza 0,1 µSv, to należy ich zjeść 80 milionów naraz, żeby licznik Geigera oszalał. A jeśli ktoś jest wystarczająco ciekawski, to i jeden wykorzystany niezgodnie z przeznaczeniem banan może go zabić.

E-papierosy


Aby odpowiedzieć sobie na pytanie, ile e-papierosów jest w stanie zabić człowieka, warto najpierw dowiedzieć się jak działa e-papieros. A działa dość prosto. Jest to urządzenie na baterie, które po „zaciągnięciu się” przez użytkownika uwalnia opary ze znajdującego się wewnątrz zbiorniczka z płynną nikotyną. Magazyn „Popular Science” szacuje, że z każdym zaciągnięciem się człowiek pochłania 90% ilości nikotyny zwykłego papierosa, tylko bez tej całej smolistej otoczki. A teraz do rzeczy. Współczesny niemiecki toksykolog Bernd Mayer chciał dowiedzieć się tego samego co my, więc zaczął szukać i szukać, aż dotarł do eksperymentu przeprowadzonego przez dwójkę jegomościów znanych jako Dworzack i Heinrich, którzy po spożyciu 4 mg nikotyny doznali nieprzyjemnych konsekwencji: zawrotów i bólu głowy, nudności, zaparć, wymiotów, a po 45 minutach zemdleli. Więc albo nie byli przyzwyczajeni, albo mieli po 12 lat, albo już mamy do czynienia z rodzącym się lobby antynikotynowym, ponieważ taka ilość nikotyny znajduje się w 2-3 papierosach. Dlatego Mayer szacuje, że dawka ta jest 10 razy większa, choć istnieje jeden udokumentowany przypadek spożycia 1500 mg nikotyny, gdzie zażywający przeżył.

Pasta do zębów


Nie ma nic przyjemniejszego niż pasta do zębów z lokalnego targu na śniadanie. Świeża, pachnąca – człowiek nie ma jej dość! Jednak nawet i ten przysmak może wysłać nas na dłuższy spacer w zaświaty. Śmiertelna dawka fluoru dla człowieka o masie 75 kg wynosi 2400-4800 mg, co oznacza, że jeśli koneser pasty Colgate Total (rocznik 2015) zapomni się i spożyje 13-26 tubek swojej ulubionej przekąski naraz, to będzie spieniony spełniony na wieczność.

Marchew


Szkoda, że z witaminami nie jest jak z tłuszczem. Człowiek by żarł i żarł, a później magazynował witaminy na zdrowie dzięki jakiemuś chomiczemu mechanizmowi, który dostarczyła ewolucja. Zamiast tego witaminowa powódź może nas zabić. Ot, ironia losu. Taka na przykład witamina A, która poprawia wzrok, odpowiada za dobry stan skóry, włosów i paznokci, stanowi śmiertelną truciznę, jeśli spożyje się ją w zbyt dużej ilości. Dobrym źródłem witaminy A jest marchew. W jednej porcji (130 g) heroiny królika Bugsa znajduje się ponad 21 tysięcy jednostek IU witaminy A. Zgodnie z raportem Europejskiej Agencji Leków górna granica hiperwitaminozy u ludzi wynosi 5 milionów jednostek IU, co po chwili obliczeń daje odpowiednik 30 kilogramów marchwi. Skrócona droga do samobójstwa przez hiperwitaminozę witaminy A prowadzi przez wątrobę niedźwiedzia polarnego. Wystarczy zjeść jedną, by uzyskać ten sam rezultat, co po marchwi.

Ziemniak


Trudno w to uwierzyć, ale jeden z naszych narodowych dodatków obiadowych, jedna z dwunastu potraw, bez której Jezus nie przyjdzie na świat 25 grudnia, może nas otruć. W ziemniakach, szczególnie młodych, znajdują się bowiem glikoalkaloidy – trujące związki, stanowiące część mechanizmu obronnego, którego zadaniem jest ukaranie każdego łakomego ziemniakożercy. Najwięcej glikoalkaloidów zawierają pędy i kwiaty, czyli części najrzadziej spożywane. Uff, co za ulga. A takiego wała! Śmiertelna dawka glikoalkaloidów wynosi 3-6 mg/kg masy ciała, czyli dla dorosłego 70-kilogramolatka 210-420 mg. Dość powiedzieć, że w zewnętrznych 10 procentach ziemniaka może znajdować się nawet 1000 mg alkaloidów na kilogram. Tylko kto zżera obierki? I to pół kilo? Może i mało kto, ale o ziemniakach w mundurkach zapewne słyszała większość. Poza tym schodzenie można zostawić sobie na deser. Już 2 mg/kg glikoalkaloidów wystarczy, żeby się zatruć i wybić sobie z głowy frytki na jakiś czas.

Czekolada


Nic nie jest tak smaczne, żeby nie mogło być trujące. Nawet coś tak dobrego jak czekolada może być zabójczo zdradzieckie ze względu na teobrominę, delikatnie pobudzający alkaloid występujący w kakao. W ograniczonej ilości teobromina pozytywnie wpływa na organizm człowieka, rozszerzając naczynia krwionośne, stymulując pracę serca i poprawiając ogólny nastrój. W nieograniczonej – powoduje wymioty, biegunkę, zaburza pracę serca, prowadząc do zawału, a nawet śmierci. Ale spokojnie – dopiero kilka kilogramów zjedzonej naraz czekolady wywoła tak ekstremalny efekt. Do tego czasu można z czystym sumieniem pracować na cukrzycę.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
29

Oglądany: 77325x | Komentarzy: 35 | Okejek: 164 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało