Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

"Diabelski Sznur", bez którego podbój Dzikiego Zachodu nigdy by się nie udał

120 523  
530   16  
Od czasów kolonialnych do początku XIX wieku środek dzisiejszych Stanów Zjednoczonych zamieszkiwany był głównie przez rdzenną ludność amerykańską i rosnącą liczbę pasterzy bydła. Były to jednak tereny wciąż niezbadane, określane w owym czasie na mapach jako "Wielka Pustynia Amerykańska".

Rys. Joanne Liu
W połowie XIX wieku pojawił się pomysł, aby Stany Zjednoczone sięgały od wybrzeża do wybrzeża. Rząd amerykański potrzebował na zachodzie farmerów, którzy, w przeciwieństwie do kowbojów, założyliby stałe osady.

I tak w 1862 roku Abraham Lincoln podpisał ustawę o gospodarstwach rolnych, przyznającą każdemu obywatelowi, lub każdej innej osobie zamierzającej przyjąć amerykańskie obywatelstwo, 160 akrów (około 65 hektarów) niezamieszkanych ziem należących do państwa (a odebranych Indianom na mocy traktatów lub w drodze faktów dokonanych) i następnie możliwości ich kupna po nominalnej wartości po 5 latach ich zamieszkiwania.

Już nigdy później warunki do otrzymania ziemi nie były tak korzystne.


High Plains, hrabstwo Haskell, Kansas - miejsce, w którym gromadziła się woda, a następnie tarzały się w nim bizony / Foto: W.D. Johnson, 1897

Osadnicy ruszyli więc chętnie na zachód, ale szybko napotkali problem: ogrodzenia. Na tym "oceanie trawy" trudno było o drzewa. Co z tego, że ziemia była urodzajna, skoro bydło niszczyło nieogrodzone uprawy. Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym problemem było sadzenie wysokich i gęstych roślin, wśród których największą popularnością cieszyła się żółtnica pomarańczowa. Jej wyhodowanie zajmowało jednak ok. pięciu lat, co było mało praktyczne.


Tunel stworzony z żółtnicy pomarańczowej / Foto: Ted/Flickr

Próbowano używać też zwykłych ogrodzeń drucianych, ale bydło z łatwością je tratowało. Ludziom zaczynały puszczać nerwy, wielu opuściło swoje ziemie.

Ogrodzenie stało się gorącym tematem nie tylko w gazetach, ale i pośród polityków. W 1871 roku Departament Rolnictwa opublikował nawet wynik badań, według których zasiedlenie zachodu jest niemożliwe z uwagi na brak ogrodzeń.

I właśnie wtedy pojawiło się rozwiązanie: drut kolczasty.

Foto: Logan King

Pojawiło się wiele różnych wariacji wynalazku, ale ostatecznie w patentowym wyścigu zwyciężył i przyjął się ten autorstwa Josepha Gliddena. Krótkie, ostre kawałki drutu, którym przesuwanie się uniemożliwiało skręcenie dwóch drucianych linek, na których były zamocowane.


Projekt Gliddena okazał się strzałem w dziesiątkę i do 1876 roku jego firma produkowała prawie 1400 ton drutu kolczastego rocznie.

Przed pojawieniem się tego wynalazku kowboje patrzyli z politowaniem, jak farmerzy trudzą się ze swoimi ogrodzeniami. Przed masowym osadnictwem na zachodzie panowało nieformalne prawo otwartej ziemi, dzięki któremu kowboje mogli pędzić bydło pomiędzy pastwiskami a źródłami wody.


Historyczna mapa, pokazująca szlaki pędzenia bydła / Foto: National Park Service

Zakładanie drutu kolczastego było zaprzeczeniem tego prawa, a jednocześnie mogło przyczynić się do ranienia zwierząt. Nietrudno się domyślić, że poganiacze nie byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy.

Dochodziło do konfliktów. Farmerzy obejmowali drutem kolczastym tereny, które im się nie należały, a kowboje nocami przecinali te "zasieki", tworząc nawet całe gangi poświęcone sprawie, jak Sowy (ang. Owls), Niebieskie Diabły (ang. Blue Devils) czy Liga Ziemska (ang. Land League). Z czasem gangi przecinały nawet legalnie postawione ogrodzenia, doszło też do kilku strzelanin ze śmiertelnymi skutkami.

Po czterech latach takich praktyk, w 1885 roku zainterweniował rząd stanu Teksas i przecinanie ogrodzeń ustało.

Niestety, kolczaste ogrodzenia miały ogromny wpływ na zmniejszenie populacji bizonów. Szacuje się, że przed pojawieniem się białego człowieka na zachodzie żyły tam ich stada o łącznej liczbie ok. 65 milionów sztuk. Pod koniec XIX wieku nie było ich już więcej jak 1000.

Czaszki bizonów. Fotografia z lat 70. XIX wieku. / Foto: Burton Historical Collection, Biblioteka publiczna Detroit

Zagłada tych zwierząt doprowadziła do całkowitego załamania dotychczasowego życia rdzennych mieszkańców Ameryki. To Indianie zaczęli określać drut kolczasty jako "Diabelski Sznur".

I tak pod koniec XIX wieku cały zachód był poprzecinany "Diabelskim Sznurem", a niewiele później podobny los czekał Europę, choć w zupełnie innym kontekście. Podczas I wojny światowej drut kolczasty stał się nieodzownym elementem kopania okopów, a przez II wojnę światową stał się symbolem obozów koncentracyjnych.

Japoński więzień, schwytany w bitwie o Okinawę / Foto: A.F. Hager Jr./Marine Corps.

W historii drutu kolczastego dominują akcenty kontroli, zawłaszczania i dzielenia, ale jest jeden przypadek, kiedy posłużył on do łączenia ludzi.

Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy powstał, Alexander Graham Bell wynalazł telefon. Początkowo linie telefoniczne ciągnięto w miastach, ale te nie były zbytnio zainteresowane wynalazkiem. Z kolei farmerzy bardzo potrzebowali takiej formy komunikacji.

I to właśnie drut kolczasty spełniał te wymagania, bo za jego pomocą można było przesyłać sygnał. Co prawda jakość nie była najlepsza, ale przez wiele lat takie rozwiązanie się sprawdzało. Dziesiątki farm było ze sobą połączonych. Za ok. 25 dolarów można było kupić zestaw do podłączenia do systemu. W 1907 roku było już 18 tys. telefonów, obsługujących prawie 1,5 mln ludzi.

Jednak do lat 30. XX wieku technika połączeń telefonicznych rozwinęła się na tyle, że drut kolczasty wrócił do spełniania swojego pierwotnego celu: trzymania nas w swoim zasięgu lub poza nim.
5

Oglądany: 120523x | Komentarzy: 16 | Okejek: 530 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.03

18.03

17.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało