Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Ludzie z syndromem Munchausena, którzy uwielbiają leczenie szpitalne

71 440  
102   25  
Ludzie cierpiący na zespół Munchausena, aby osiągnąć swój cel, czyli poddać się operacji lub poleżeć dłużej w szpitalu, potrafią robić przedziwne rzeczy. Od zwykłego udawania objawów choroby przez fałszowanie dokumentacji medycznej, aż do zażywania trucizn lub zadawania sobie ran.

#1. 600 szpitali, 42 operacje

Wendy Scott była pacjentką około 600 szpitali w różnych państwach Europy. Doktorzy najczęściej odsyłali ją z kwitkiem, ale i tak udało się jej przekonać 42 chirurgów do wykonania operacji zwiadowczej. Jej ciało pokryte było bliznami po zupełnie niepotrzebnych zabiegach. Gdy skończyła 30 lat, oświadczyła, że jest już zdrowa, a wyleczył ją jej kot. Zajęła się pomaganiem ludziom cierpiącym na zespół Munchausena. 20 lat później Wendy dopadła prawdziwa choroba. Zachorowała na raka jelit, ale jako że znana była jako pacjentka z urojeniami, zdiagnozowano go, gdy już było za późno. Zmarła w 1999 roku.

#2. Szpitalny skoczek

W 2005 roku do szpitala w Nowym Meksyku przyszedł dwudziestolatek skarżący się na okropny ból w klatce piersiowej. Prześwietlenia, biopsja ścian aorty i inne badania nie pokazały nic niepokojącego. Jednak pacjent utrzymywał, że jest poważnie chory. Szpital skontaktował się z innymi placówkami i okazało się, że był on dobrze znanym klientem symulującym ból i żądającym drogich badań. Szybciutko został wysłany do psychiatry. Jednak niewiele mu to pomogło i w 2009 roku pojawił się w szpitalu w Ohio, mówiąc, że ma raka mózgu i jest po przeszczepie serca. Nie pozwolił zbadać sobie głowy, utrzymując, że jest uczulony na różne leki oraz kontrast używany w prześwietleniach. W końcu jeden z lekarzy zdał sobie sprawę, że przez ostatnie 6 lat pacjent ten często zgłaszał się na izbę przyjęć pod różnymi nazwiskami i z bardzo różnymi (udawanymi) objawami.

#3. Toczeń

Toczeń rumieniowaty układowy to choroba autoimmunologiczna, co oznacza, że atakuje on narządy wewnętrzne chorej osoby. 29-letni mężczyzna zgłosił się do szpitala w Utah, mówiąc, że ma ostry ból w boku, wymioty, nudności oraz krew w moczu. Został przyjęty z podejrzeniem tocznia. W wywiadzie powiedział, że w innych szpitalach zdiagnozowano u niego kamicę nerkową, toczeń oraz HIV. Wszystkie przeprowadzone badania potwierdziły tylko to, że facet był zdrowy jak ryba. Jedyne co zastanowiło lekarzy, to nakłucia na opuszce palca wskazującego. Zapytany o nazwisko poprzedniego lekarza pacjent podał je, ale zaznaczył, że poprzednia pani doktor za dużo sobie życzyła za wizyty. Z rozmowy telefonicznej z poprzednią lekarką pracownik szpitala dowiedział się, że pacjent ten nie ma HIV, lubi wyłudzać recepty na leki zawierające narkotyki, a pani doktor pozbyła się go jako pacjenta, ponieważ nie wiedziała jak leczyć wariata. A co do nakłuć na palcu - pacjent ten wpuszczał kilka kropli krwi do moczu zanim oddał go do badania.

#4. Ms J

21-letnia kobieta, znana jako Ms J, regularnie pojawiała się w szpitalu z kwasicą ketonową. Od dzieciństwa kobieta ta chorowała na cukrzycę typu 1. Pojawiała się z objawami takimi jak odwodnienie, wymioty, problemy z oddychaniem i niewydolność nerek. Lekarzy zastanowiło to, że zjawiała się zawsze w piątek, mówiąc, że mąż jest w delegacji i zostawała w szpitalu do powrotu męża lub do poniedziałku, kiedy musiała wracać do pracy. Po kolejnej weekendowej wizycie kobietę skierowano do psychiatry. Przyznała się, że gdy mąż ma wyjechać, przestaje brać insulinę i sama powoduje u siebie kwasicę cukrzycową, aby nie być sama w domu, tylko w miejscu, gdzie ktoś się będzie nią interesował i opiekował.

#5. Bakteriemia

Młoda kobieta przyszła do szpitala w Dallas z zakażeniem krwi bakteriami. Bakteriemia może pojawić się nagle i samoistnie ustąpić, ale może też prowadzić do chorób takich jak sepsa, zapalenie płuc czy zapalenie opon mózgowych. Dlatego też lekarze skierowali ją na wszelkie możliwe badania i okazało się, że kobieta nie ma sepsy ani żadnych problemów z systemem odpornościowym. Kobieta pracowała jako technik medyczny i wiedziała dokładnie jak udawać objawy i miała dostęp do laboratorium. Podczas przeszukania jej pokoju w czasie jej nieobecności (była na prześwietleniu) w torebce znaleziono strzykawkę, igły i szalkę Petriego, na której rosły sobie bakterie E. Coli i S. aureus. Podczas konfrontacji pacjentka zaprzeczyła, że wstrzykiwała sobie bakterie, ale zgodziła się na leczenie psychiatryczne.

#6. Udawany rak

Znane są przykłady ludzi, którzy udają, że mają raka w celu wzbudzenia litości i współczucia u krewnych i przyjaciół lub też żeby wyciągnąć parę groszy od naiwnych, dobrodusznych bliźnich. Jednak mieszkanka Teksasu poszła krok dalej. Zgłosiła się na chemioterapię, mówiąc lekarzom, że przeprowadziła się z innej miejscowości i chce kontynuować leczenie. Onkologowi pokazała bliznę na brzuchu (po wypadku samochodowym) oraz łysą głowę. Gdy poprosił ją o dokumentację medyczną, otrzymał fatalnie podrobione dokumenty, zawierające błędy ortograficzne i merytoryczne. Wyrzucona za drzwi kobieta nie zraziła się i odwiedziła jeszcze kilka innych szpitali, prosząc o chemioterapię.

#7. Wbijanie gwoździ w kark

38-letnia kobieta skarżyła się na ból szyi po wypadku samochodowym. Po prześwietleniach i innych badaniach została wypisana do domu, ponieważ nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Cztery miesiące później wróciła do tego samego szpitala ponownie skarżąc się na ból w karku. Na zdjęciu rentgenowskim lekarze zobaczyli… gwoździk tkwiący za drugim kręgiem szyjnym. Kobieta nie potrafiła wytłumaczyć skąd się tam wziął gwoździk i zaprzeczyła, że sama go tam sobie wbiła. Po usunięciu obiektu wróciła do domu, a miesiąc później wróciła z kolejnym gwoździkiem w karku. Oprócz bólu w karku, kobiecie drętwiała prawa część ciała. Zdziwiony chirurg usunął i drugi gwoździk. Jeśli chcecie załapać się na zabieg chirurgiczny, wbijajcie gwoździe gdzieś dalej od kręgosłupa, to może skończyć się tragicznie.

#8. Facet, który bardzo chciał dostać zawału

Emerytowany sprzedawca został przywieziony do szpitala z problemami z oddychaniem i bólem w okolicy serca. Lekarzom powiedział, że miał już dwa zawały w ciągu poprzednich trzech lat. Przyjęto go na oddział z podejrzeniem zawału i obrzęku płuc. Po pięciu dniach został wypisany do domu, ponieważ stan jego zdrowia poprawił się, a ból całkiem zniknął. Cztery miesiące później zjawił się na izbie przyjęć z czymś, co przypominało zatrzymanie akcji serca. Poczuł się lepiej po masażu serca, a następnego dnia był już zdrowiutki jak ryba. Wzbudziło to podejrzenia i na wszelki wypadek zrobiono mu zdjęcie, żeby rozpoznać go, gdy pojawi się następnym razem. Długo nie musieli czekać. Tego samego dnia wieczorem pacjent znów udawał atak serca na izbie przyjęć ale ozdrowiał w okamgnieniu, gdy pielęgniarka powiedziała mu, że przyjmie go ten sam doktor, który zajmował się nim rano. Słysząc to, zawałowiec rączym krokiem uciekł ze szpitala.
4

Oglądany: 71440x | Komentarzy: 25 | Okejek: 102 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało