Nie wiemy na którym portalu randkowym była, nie wiemy co wpisała w profilu, ale wrzuciła na pewno najlepsze swoje fotki, bo napaleńcy wysyłali jej zdjęcia... członków. Zniesmaczona, o dziwo nie ich odwagą, ale nieudolnością stworzyła obrazkową instrukcję akceptowalnego sposobu wykonania takiej fotki.
Nigdy nie schodź nisko. Widziałeś kiedyś swojego penisa z tej perspektywy? Prawdopodobnie wygląda obleśnie. Jeśli na zdjęciu będzie też twoja twarz, a ty patrząc w dół zrobisz podwójny podbródek... Katastrofa murowana!
Kolejny sposób uważany za jeden z głupszych. Twój sprzęt widziany z tej perspektywy zupełnie pozbawiony jest jakiejkolwiek osobowości, a wiemy, że prącie potrafi mieć swoje zdanie. Nie widać łona, nie widać jajek... Tylko krzywy maszt stojący pośrodku niczego.
"Pozwól, że będę trzymał aparat jak najwyżej, aby upewnić się, że na zdjęciu wyjdzie tak mały, jak to tylko możliwe". Nie bądź głupi.
Jedna z dwóch akceptowalnych form przesłania zdjęcia penisa. Bez owijania w bawełnę, tak to się robi. Takie zdjęcie możesz wykadrować tak, jak tylko zechcesz, co jest tu największą zaletą.
Dziewczyna być może doceni, że próbujesz ukryć swoją pomarszczoną mosznę, ale jednak jest to fotka z perspektywy, której nikt nie lubi (patrz: Niski kąt).
Drugi z akceptowalnych sposobów wykonania zdjęcia twoich klejnotów. Dzięki odpowiedniej ekspozycji implikujesz swojej
ofierze koleżance, że jest duży. To z kolei prowadzi do pozytywnego skojarzenia.
Pamiętajcie jednak o tym, że nawet posiadając już taką wiedzę, nie wysyła się takich fotek. Serio, wielka pyta ze zdjęcia to twój największy życiowy powód do dumy?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą