Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Piekielne autentyki XXIX

59 216  
208   35  
Niedawna przygoda z rekrutacją w mojej pracy. Poszukiwaliśmy wtedy osób na kilka stanowisk biurowych. Wpada Pani ok. 50-tki ubrana w wyliniałego lisa, okulary, włos rozwiany, makijaż rozmazany i że na rekrutację.

J(a) - Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
P(ani) - Na rekrutację przyszłam.
J: A na które stanowisko?
P: Z urzędu pracy.
J: Dobrze, ale na jakie stanowisko?
P: No z urzędu pracy mnie tu skierowali.
J: Ja rozumiem, że z Urzędu Pracy, ale na jakie stanowisko, bo my w tej chwili mamy kilka wolnych (wymieniam).
P: No z Urzędu Pracy.
J (już zrezygnowana) - Dobrze, proszę zostawić CV i list motywacyjny.
P: No ja mam tutaj na dyskietce, może mi pani wydrukuje.
Oczy zrobiłam jak 5 zł, tym bardziej, że pani rzeczywiście wyciągnęła z torebki taką archaiczną dyskietkę (...)
No to z ciekawości postanowiłam wydrukować, ale był mały problem - okazało się, że nie mamy sprzętu - nie mamy na tyle starego kompa, coby czytał dyskietki, ale że sąsiadowaliśmy z urzędem (całe moje biuro w tym czasie zdążyło już się panią od dyskietki zainteresować), to skoczyło się wydrukować. :)

I teraz ciekawostka - na jakie stanowisko aplikowała Pani?

Informatyk - programista.

Pani wyszła dosyć oburzona, że jesteśmy dziwną firmą, skoro nie możemy odczytać jej dyskietki i tracimy jej czas.

by Miszelka

* * * * *


Póki moja mama nie zaczęła pracować w pogotowiu (N), nie wyobrażałam sobie, że ludzie mają czelność wzywać pogotowie do takich bzdur.

(Historia opowiedziana mamie przez koleżanki z "eSki").

30-letni mężczyzna wzywa karetkę. Dyspozytorce opisuje wypadek - krwawienie z narządów płciowych (jego), nie może go zatamować od kilku minut. Dyspozytorka od razu daje sygnał załodze, a pacjentowi mówi, co może zrobić do czasu przyjazdu karetki.

Załoga dojeżdża po 5 minutach, żona mężczyzny wskazuje, że mąż jest w łazience. Biegną więc do łazienki, a tam w wannie pełnej bardzo ciepłej, wręcz gorącej wody, siedzi mężczyzna - oczywiście nago, bez skrępowania. Woda nawet odrobinę nie zabarwiona krwią. Otóż małżonkowie postanowili spełniać obowiązek małżeński, jednak przed tym mężczyzna musiał się wydepilować i zdezynfekować "miejsce intymne", gdyż małżonka urodziła 2 tygodnie wcześniej (czy już tak szybko można?) i obawiali się o zakażenie jej dróg rodnych. Podczas depilacji maszynką mężczyzna się delikatnie zaciął i bał się, że się wykrwawi, dlatego wezwał pogotowie.

A ja miałam wyrzuty sumienia dzwoniąc po karetkę, gdy mój narzeczony poślizgnął się na schodach (takich, które zakręcają), spadł z samej góry (ponad 20 stopni), głową uderzył w ścianę, stracił przytomność i po chwili zaczął mieć nudności.

by Aptekara85

* * * * *


Od kilku lat mamy na osiedlu własną galerię handlową. Przynajmniej z nazwy. Znajduje się w niej market spożywczy reklamujący się jako delikatesy. Sklep jak sklep, jednak dla niektórych ludzi jest to świątynia luksusu i śmietana kupiona w osiedlowym spożywczaku nie może się nawet równać z tą samą śmietaną kupioną w delikatesach. To przekonanie udziela się też obsłudze sklepu, co czyni go kopalnią drobnych piekielności.
Jedną z nich postanowiłam się dzisiaj podzielić.

Jakiś czas temu moja rodzicielka, gotując bigos, uświadomiła sobie, że nie ma do niego przyprawy. Niedzielne popołudnie, jedyny czynny sklep w okolicy to delikatesy. No to idę. Szukam na półce z przyprawami - nie ma. Wiedząc, że sklep ma dziwny system układania produktów, pomyślałam, że może powinnam poszukać w innej alejce. Zapytałam więc pani z obsługi gdzie powinnam szukać przyprawy do bigosu.

- Proszę pani, to są DELIKATESY. Tu kupują ludzie kulturalni i wykształceni. Tutaj NIE MA i NIE BĘDZIE przyprawy do bigosu. - odpowiedziała oburzona pani.
- To ludzie kulturalni i wykształceni nie jedzą bigosu? - zapytałam.
- Nie.
- A co jedzą?
- Małże.
- A są małże?
- Dzisiaj akurat nie ma.

I wszystko jasne.

by ostr

* * * * *


Jadę sobie dzisiaj na wielkie otwarcie cudu architektonicznego w postaci stadionu narodowego. Korek niemiłosierny bo, a jakże, policja kieruje ruchem. Na jednym z przystanków wpadają dwie nadaktywne gimnazjalistki z serii: „LoL, Bosh”, w dolby z podbiciem wysokich dźwięków. Dziewczęta szczebioczą aż uszy bolą, w dodatku z gestykulacją dość bogatą, co w dość zapchanym autobusie daje wiadome efekty. Minę miałam nietęgą, ale stwierdziłam, że nie będę tetryczyć i dziewczynom zwracać uwagę, w końcu to tylko 2 przystanki. Wyraz mojej twarzy zauważył stojący koło mnie [D]ziadek, z którym wywiązał się taki oto dialog:

[D]: Spokojnie dziecko, jak będziesz w moim wieku to takie rzeczy już ci nie będą przeszkadzały.
[Ja]: Człowiek z wiekiem nabywa dystansu?
[D]: Nie, można aparat słuchowy wyłączyć.
Po czym z błogim uśmiechem wrócił do patrzenia się w okno.

Nie powiem, humor miałam przedni do końca wieczoru.

by Hette

* * * * *


Na pewno każdemu trafił się klient, który nie chciał zapłacić, albo przynajmniej o takim słyszał. Kontaktu z nim żadnego nie ma, telefonu nie odbiera, na maile nie odpowiada.

Co z takim zrobić? Wezwanie do zapłaty? Dalsze próby kontaktu? Modlić się, żeby zechciał sam uregulować rachunek?

Dziś widziałem prawdopodobnie najskuteczniejszą metodę.

Przy jednym z bardziej ruchliwych skrzyżowań w moim mieście pojawił się wielki billboard z napisem "Adrian Piekielny nie zapłacił za usługi". Białe tło, czerwone nazwisko. Tylko zdjęcia do kompletu brakuje.

Ciekawe, czy zapłaci.

by kitusiek

* * * * *


Moja opowieść będzie o starszych paniach (nie moherowych ale takich eleganckich ;).

Siedziałem w poczekalni do poradni chirurgicznej, poza mną były tam dwie starsze panie, młoda dziewczyna w zaawansowanej ciąży i młody chłopak w garniturze.
Owe panie tak sobie coś tam paplały (głównie jedna), aż wreszcie temat zszedł na tą dziewczynę. No i ta najbardziej rozgadana zaczęła wymieniać jak to ta dziewczyna musiała się k**wić, że pewno nawet nie wie kto jest ojcem, itp. Coraz bardziej się zaczęła nakręcać aż powiedziała wystarczająco głośno:
[B]: Pewnie chce usunąć.
Dziewczyna już otwierała usta, ale pierwszy się wyrwał chłopak w garniturze...
[Ch]: Pani się nie przejmuje jej gadaniem i tak już długo nie pożyje, pracuję w zakładzie pogrzebowym, potrafię rozpoznać klientów ,którzy niedługo mnie odwiedzą.
W babkę jakby piorun strzelił, zaczęła sapać, mdleć i w ogóle teatr, po czym wstała i prawie że wybiegła. Po chwili ciszy odzywa się druga babka takim konspiracyjnym tonem:
[B2]: A jak pan myśli, mnie ile jeszcze zostało?

by seberek

* * * * *


Mieszkam na dużym osiedlu.
Jakby mało było wariatów, złośliwców i zwykłych-niezwykłych dziwaków, czasem można też natknąć się na ludzi tak bezdennie głupich, że aż ameby wykonują czasem facepalma nibynóżkami.

Koleżanka, którą roboczo nazwiemy Agą, wpadła do mnie ostatnio z rana krztusząc się ze śmiechu i złości jednocześnie. Wczoraj się nie urodziłem, facetem jestem od dwudziestu dwóch lat z hakiem, a nie widziałem jeszcze takiej mieszanki nawet u najbardziej kobiecych kobiet, co to zmienne są stale. Gdy się uspokoiła, udało mi się wydusić z niej co ją wprawiło w tak szampańsko-szalejowy nastrój.

Jesień przyszła, Aga poszła do jednej z aptek niedaleko mojego domu kupić wazelinę do ochrony ust. Dialog jaki wtedy nastąpił, opisze tak jak zrobiła to Aga.
- Dzień dobry, wazelinę poproszę.
Farmaceuta, kobieta w wieku mojej matuli, przyjrzała się jej krytycznie i pokręciła karcąco głową.
- Przykro mi, nie sprzedam. Jestem osobą wierzącą i nie pozwala mi na to sumienie.
- Słucham?!
- Antykoncepcja, nawet w postaci seksu analnego to grzech, nie mogę Ci tego sprzedać. Sumienie mi nie pozwala.
- Ale to do ust ma być...
- Jasne, jasne. Taka ładna dziewczyna to na pewno ma dużo amantów i na bank chcecie eksperymentować, nie dam.

Tu Aga poddała się. Wyszła i pocwałowała do pierwszego miejsca, gdzie mogła ochłonąć – do mojego mieszkania.

by SecuritySoldier

* * * * *


Kilka dni temu wracając komunikacją miejską z pracy byłem świadkiem lekcji udzielonej pewnej starszej pani przez młodego człowieka. Kurs wieczorny, autobus zatłoczony, a po środku autobusu owa pani siedziała obok swoich siatek z zakupami. Tutaj muszę nadmienić, że nie był to typowy moher, a kobieta elegancko ubrana i swoją miną zdradzająca pogardę do otaczającego ją plebsu. Ów młody człowiek wspomniany wcześniej podszedł do niej i spytał:

- Czy mogła by pani wziąć zakupy, bo chciałbym usiąść?

Odpowiedzią było pogardliwe ′phi′ i odwrócenie głowy w kierunku okna. Chłopak powtórzył pytanie, ale tym razem Pani odparła mlasknięciem i zmrużeniem brwi.
W tym momencie koleś podskoczył w górę i z ogromnym impetem wylądował siedzeniem na jej zakupach z uśmiechem na twarzy mówiąc:

- Ja jednak usiądę.

Akurat był mój przystanek, więc finału sprawy nie znam, z ruszającego już autobusu usłyszałem tylko pisk elegantki.

by Bronzar

* * * * *


W moim mieście mieszka małżeństwo. Obydwoje mają upośledzenie umysłowe. Nie są w stanie pracować zarobkowo, nie są w stanie załatwić ważniejszych spraw. MOPS ich żywi, ubiera, płaci za nich rachunki i załatwia ważne sprawy.

Owe małżeństwo jest za to dobre w jednej rzeczy. W płodzeniu dzieci. Lubią seks, a skuteczne stosowanie antykoncepcji wykracza poza ich możliwości intelektualne. Mają więc już kilkoro dzieci, wszystkie bez wyjątku z upośledzeniem umysłowym. Ponieważ rodzice nie są w stanie się nimi zająć, dzieci zaraz po porodzie oddawane są do domów dziecka i rodzin zastępczych.

W czym piekielność? Otóż w tym, że u tych ludzi nie można zgodnie z polskim prawem dokonać podwiązania jajowodów czy nasieniowodów, nawet za ich zgodą, bo dla "humanistów" pachnie to eugeniką. Będą więc bezkrytycznie sprowadzać na świat upośledzone umysłowo dzieci, którymi sami nie będą w stanie się opiekować.

by fak_dak

<<< W poprzednim odcinku

3

Oglądany: 59216x | Komentarzy: 35 | Okejek: 208 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało