Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

10 gifów pokazujących jak Filipińczycy reagują na codzienne sytuacje

83 053  
222   28  
W dzisiejszej porcji frustracji międzykulturowych będzie o rozmowach z Filipińczykami i o wszystkim, co na początku fascynuje, ale z czasem zaczyna doprowadzać do szewskiej pasji.

Na co dzień mieszkam blisko Filipińczyków i pracuję z nimi, więc często też z nimi rozmawiam. Wciąż uczę się wyławiać sens z tego, co do mnie mówią i odfiltrowywać mylący dla mnie język ciała, żeby pojąć sens wypowiedzi. Czasem muszę mobilizować wszystkie pokłady cierpliwości, żeby nie zwyzywać ich od kłamców, oszustów i nie powiedzieć im co myślę na temat czekania w nieskończoność nie wiadomo na co. Mieszkam na prowincji (to takie urocze określenie na wiochę), więc problemy komunikacyjne dodatkowo potęgują potężne luki w wykształceniu rozmówców i nie mówię tu o znajomości historii czy geografii Europy, bo to mało istotne na tym końcu świata. Mam na myśli niewykształconą umiejętność krytycznego patrzenia na otaczający świat.

Na początek wyzwanie międzykulturowe!

Oto 10 podstawowych filipińskich min lub gestów. W niektórych przypadkach gify powtarzają się, ale jest to celowy zabieg. Spróbujcie odgadnąć co Filipińczyk ma na myśli. W roli głównej występuje Alan - mój sąsiad i mentor, który już nie raz sprawił, że odzyskałam wiarę w ten naród. Wygląda jak typowy Filipińczyk, ale umiejętność dyskusji i poczucie humoru rodem z Monty Pythona czynią go niepowtarzalną personą.

#1.


Tak. Potakiwanie w filipińskim wydaniu, czyli uniesienie brwi. Na początku ciężko było mi zgadnąć, czy rozmówca jest zdziwiony, czy się zgadza. Czasem do ruchu brwiami dodają dźwięk o o, który czasem brzmi jak polskie yy oznaczające nie.

#2.


Nie
. Tu się sprawa trochę komplikuje. W filipińskim systemie wartości szczerość jest gdzieś na szarym końcu. Dla nich najważniejsze jest to, żeby nie utracić twarzy, dlatego przytakiwanie jest dozwolone w celu uniknięcia konfliktu albo potencjalnie niegrzecznej odmowy. To zjawisko dochodzi do granic absurdu, kiedy zadawanie nawet najprostszych pytań nie ma sensu, bo odpowiedź i tak będzie twierdząca.
Przykład z dziedziny sztuki zadawania właściwych pytań: Stoisko z warzywami na targu. Czy to warzywo się gotuje? O.o. Czy to warzywo jest dobre do surówki? O.o. Czy to warzywo się smaży? O.o. Po pójściu do drugiego stoiska. Co można zrobić z tym warzywem? Trzeba je obrać i ugotować.

#3.


Nie wiem
. Nie mogliśmy się porozumieć z Alanem na temat tej miny. Najpierw twierdził, że kiwanie głową oznacza tak. Jednak w momencie kiedy poprosiłam go, żeby powiedział I don't know, to zaczął kiwać głowa, a zaraz po tym śmiać się. Właśnie odkrył sekret filipińskiego nie wiem.
 

#4.


Tam
. Na początku mojego pobytu niejeden Filipińczyk zapytany o drogę został przeze mnie potraktowany najbardziej pogardliwym spojrzeniem po tym, jak przesłał mi buziaczka. Z czasem odkryłam, że nie były to próby podrywu, a wskazanie w kierunku czegoś znajdującego się za moimi plecami.
 

#5.


Nie wiem gdzie to jest...
więc pokażę w losowym kierunku, żeby się nie przyznać do niewiedzy i nie stracić twarzy. A niech idą i się zgubią. To takie zabawne.

#6.


Prosto tą ścieżką i w lewo. Poprosiłam Alana o pokazanie drogi do domu jego ciotki. Ciotka mieszka jakieś 300 metrów w kierunku, w którym patrzy Alan, wystarczy iść prosto ścieżką a potem skręcić w lewo. Nie, po drodze nie ma żadnego ronda.
 

#7.


Chodź tu. Tak, ten Filipińczyk chce, żebyś przyszedł do niego, a nie żebyś spadał.
 

#8.


:) To jest zadowolony Filipińczyk.
 

#9.


:( To jest smutny, zawiedziony i zły Filipińczyk. Nadal się uśmiecha, ponieważ ukrywa negatywne emocje, które mogłyby kogoś urazić. Pokazanie niezadowolenia oznacza utratę twarzy.
 

#10.


A to jest wściekły Filipińczyk. Ta reakcja może nastąpić po poprzedniej fazie, kiedy autochton jest zły, ale tego nie pokazuje. Dlatego należy uważać w kontaktach z Filipińczykami. Miałam okazję widzieć jak sympatyczny, nieco rubaszny dziadek-opowiadacz w ciągu minuty przeszedł do trybu wariata z bronią i paralizatorem.

Jak komunikować się z Filipińczykami?

Jak zapewne zauważyliście komunikacja niewerbalna u Filipińczyków jest niejasna i bardzo łatwo może prowadzić do nieporozumień. Im to nie przeszkadza. Są przyzwyczajeni do wysokiego poziomu niepewności, dlatego nie irytuje ich brak rozkładu jazdy czy brak informacji gdy odwołane są promy albo nie ma prądu.

Pamiętam jak czekaliśmy na prom przez 8 godzin, bo był tajfun. Były zdecydowane ostrzeżenia przed wypływaniem w morze, a jednocześnie tajfun był już stosunkowo daleko. Pani w kasie wystawiła karteczkę, że nigdzie tego dnia nie popłyniemy. Filipińczycy robili to co zawsze, czyli siedzieli i czekali w syfiastej poczekalni, aż Bóg ześle im prom. Po 6 godzinach dostaliśmy informacje, że prom tego dnia jednak będzie. Ludzie ustawili się w kolejkę i wszyscy kupili bilety. Pytamy What time the ferry? (gramatyka dostosowana do Filipińczyków, czyli pozbawiona czasowników) i słyszymy odpowiedź No time. Czasami można szału dostać

Dla Filipińczyków bardzo ważne jest też zachowanie pozorów szczęśliwości, gościnności i zadowolenia. Będą się uśmiechać bez względu na faktyczny nastrój. Ze względu na chęć zachowania twarzy i nie pozbawiania jej innych ludzi, bardzo często kłamią unikając negatywnych odpowiedzi i pod żadnym pozorem nie rozwiązują problemów poprzez dyskusję. Zauważyłam, że jeśli sytuacja jest naprawdę napięta i bez awantury nie można się obejść, to znajdują błahy temat zastępczy do kłótni, który pozwala im ominąć dyskusję nad poważnym problemem.

Żeby nie wywołać stanu spod wyżej przedstawionego numeru 10, warto też znać tematy tabu. Są pewne kwestie, których nie należy dyskutować z Filipińczykami i są takie, których nie należy dyskutować z Polakami, ale z Filipińczykami można. O tym jednak w jednym z kolejnych artykułów.

No dobra, dobra, ale w jakim to języku można tak swobodnie dyskutować z Filipińczykami?

Otóż po angielsku, chyba że macie ochotę uczyć się wszystkich dialektów ze wszystkich wysp. Tagalog jest oficjalnym językiem, ale to takie trochę esperanto, którym poza Luzonem ciężko jest się dogadać. Jakąś łamaną angielszczyzną dogadacie się wszędzie, chociaż na początku trzeba się przyzwyczaić do nowego akcentu. Bardzo często sami Filipińczycy mieszają swój dialekt z angielskim, bo im brakuje słów. Zdarza się też, że przeskakują z dialektu na angielski i z powrotem w losowych momentach. Filipińska telewizja brzmi jak "Rolowanie" Nataszy Urbańskiej.


Film pokazywany na statku z Masbate do Cebu.

Czasem trzeba sprowadzić swój angielski do odpowiednio niskiego poziomu i przerobić gramatykę, żeby Filipińczycy zrozumieli. Należy na początek wyrzucić wszystkie czasowniki i zostawić tylko niezbędne słowa, maksimum trzy w jednym zdaniu. Sami miejscowi nazywają taki poziom angielskiego "Carabao English" od nazwy tutejszego bydła.

Ostatnia zagadka

Na koniec lingwistyczna zagadka dla studentów iberystyki: Co to jest puto i mamon oraz co oznacza seguro? Odpowiedź pojawi się w przyszłym tygodniu.

Trzymajcie się!

<<< W poprzednim odcinku

10

Oglądany: 83053x | Komentarzy: 28 | Okejek: 222 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało