Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Anegdoty o Arturze Swinarskim

22 397  
9   13  
Gdyby spytać podczas sondy ulicznej kim był, to pewnie niewiele osób by odpowiedziało. Ale mamy nadzieję, że tych kilka anegdot przybliży wszystkim tego artystę z bardzo ciętym językiem...

SWINARSKI Artur Marya
(1900 - 1965) - wybitny poeta, komediopisarz, satyryk i krytyk teratralny i literacki. (Więcej dowiesz się z wiem.onet.pl)

Po wystawieniu w teatrze nie dokończonego dramatu Stefana Żeromskiego "Grzech" do którego Leon Kruczkowski dopisał 3 akt, ktoś spotkał Artura, Marię Swinarskiego i spytał:
- "Jak zdrowie?"
Swinarski odparł:
- "Jak Kruczkowski"
- "Co to znaczy?"
- "Dopisuje"

* * *

Na zjezdzie Związku Literatów Polskich w Szczecinie w roku 1949 ogłoszono realizm socjalistyczny za kierunek obowiązujący w literaturze.
Na popołudniowej części narady, po przemówieniu ministra Włodzimierza Sokorskiego na sali pojawił się poeta i eseista Paweł Hertz, odziany w czarny garnitur. Artur Maria Swinarski na jego widok zawołał:
- "Cóż to za żałoba, Pawełku?"
Hertz odparł z godnością:
- "Przyszedłem na pogrzeb polskiej literatury."
Swinarski zrobił gest zdziwienia i zawołał:
- "To dziwne, przecież nie jesteś nawet jej krewnym!"

* * *

Kiedy Stanisław Radkiewicz został mianowany ministrem Bezpieczeństwa Publicznego, Magdalena Samozwaniec, pisarka, spytała Swinarskiego:
- "Słuchaj Arturku, ten nowy minister co to jest za postać?"
Swiniarski natychmiast ją objaśnił:
- "To nie postać, to posiedzieć."

* * *

Jeden ze znajomych Artura Marii Swinarskiego wyskoczył tak nieszczęśliwie z tramwaju, że upadł i uderzył głową o krawężnik, wybijając sobie kilka zębów. Nieszczęśnik biegł przez ulicę trzymając chustkę przy silnie krwawiących ustach.
Spotkawszy Swinarskiego złapał go za rękaw i pokazał, co mu się przytrafiło. Swinarski obejrzał uszczerbki w jego jamie ustnej, pokiwał współczująco głową i powiedział:
- "Całe szczęście, że to ci się nie śniło.
Zrozpaczony i zarazem zdziwiony przyjaciel spytał:
- "Dlaczego?"
- "Bo jak człowiekowi śnią się wybite zęby, to może się potem przydarzyć mu jakieś nieszczęście."

* * *

Gdy zapytano Arutra Marię Swinarskiego po premierze "Pociągu do Marsylii" Krzysztofa Głuszczyńskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, co sądzi o sztuce swojego młodszego kolegi, odpowiedział:
- "Nie wiem, miałem bowiem miejsce sypialne"

* * *

Swinarski słynął z serdecznej wylewności.
Kiedyś w wesołej kompanii artystów poznał się w Krakowie z dyrektorem Teatru im. Słowackiego w Krakowie Teofilem Trzcińskim. Gdy nowi znajomi wypili już bruderszaft, Swinarski klepie w kolano Trzcińskiego i powiada:
- "Słuchaj, a tak między nami, starymi przyjaciółmi, powiedz mi, jak ty się właściwie nazywasz."

* * *

Do Swinarskiego przyszła kiedyś młoda i zalotna aktoreczka, niestety nader miernego talentu, i zgłosiła kandydaturę do roli Kordeli w "Królu Lirze" Szekspira. Twierdziła, że grała już tę rolę i że wypadła bardzo dobrze.
- "A gdzie to pani tak bardzo dobrze grała Kordelię?" - zapytał Swinarski
- "W Częstochowie" - odpowiedziała aktoreczka.
- "No tak, tak się dzieją cuda..."

* * *

Pewien artysta angielski o arystokratycznych korzeniach podczas wizyty w Polsce chwalił się przed Swinarskim że należy do najstarszego rodu, i przy każdej okazji podkreślał swe pochodzenie. W pewnej chwili królowa spytała go z uśmiechem:
- "Ale nie chce pan chyba dowodzić, że pańscy przodkowie znajdowali się już w arce Noego?"
na to artysta:
- "Ach, szanowny Panie, nie! Moi przodkowie mieli własny statek!"

* * *

Swinarski przybywszy do budynku poczty w Zakopanem został poproszony przez nieznajomego górala o odczytanie listu, który własnie otrzymał od swojego syna z zagranicy. Swinarski na początku nie mógł go odczytać, gdyż był tak nieczytelnie napisany. Stary góral zniecierpliwiony rzekł wydzierając list z rąk Swinarskiego:
- "A dyć nie mogliście panocku od razu pedzieć, co nie umiecie cytać, a nie zabrirać czesu mnie i sobie?"

* * *

Pewnego dnia Artur Maria Swinarski obecny był na przedstawieniu "Balladyny" Juliusza Słowackiego. W czasie spektaklu opowiadał coś sąsiadowi swoim dość głośnym szeptem.
- "Może by się pan uspokoił... Przecież nie słychać ani słowa" - zwrócił sie do niego siedzący blisko wielbiciel autora sztuki.
Na co Swinarski odpowiedział z całym spokojem i głośno:
- "Słowackiego, mój panie, trzeba znać na pamięć."

* * *

Swinarski lubił przebywać wśród aktorów. Pewnego wieczoru, znajdując sie w gronie aktorek warszawskich teatrów, prawił im komplementy.
Jednej powiedział, że jest w stylu rokoko. Innej - że wygląda, jakby była żywcem wyjęta z obrazu Velazqueza.
- "A jak mistrz mnie widzi? - zapytał pewien młody aktor.
- "Pan to młody Werter."
Młodzieniec któremu pochlebiło porównanie z bohaterem powieści Goethego uśmiechnął się z zadowoleniem. Wtedy Swinarski dodał:
- "Powinien się pan natychmiast zastrzelić."


Oglądany: 22397x | Komentarzy: 13 | Okejek: 9 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało