Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Kontrowersyjne decyzje obsadowe, które okazały się strzałem w dziesiątkę

117 029  
503   56  
Kiedy świat obiegła wiadomość o tym, że Zack Snyder wyreżyseruje film, w którym po raz pierwszy na dużym ekranie spotka się Batman z Supermanem, fani oszaleli z radości. Entuzjazm szybko jednak ustąpił miejsca przerażeniu, kiedy to na jaw wyszło, że twórcy tego widowiska zadecydowali, że w rolę Nietoperka wcieli się Ben Affleck. Wiele osób podniosło wrzawę, jakby postać zamaskowanego mściciela miał zagrać co najmniej Roberto Benigni. Warto jednak zachować nieco dystansu – wszakże to nie po raz pierwszy decyzja obsadowa wywołuje tak niezdrowe emocje.

Michael Keaton jako Batman (1989)

Bardzo podobną reakcję zagorzałych nerdów wywołał pomysł Tima Burtona, aby w rolę Batmana wcielił się Michael Keaton – aktorzyna znany głównie z głupawych komedii. W dodatku był to facet o dość niskim wzroście i wątłej sylwetce. Miłośnicy komiksów pisali nawet petycje błagające reżysera o zmianę decyzji. Ten na szczęście nie zamierzał z malkontentami nawet dyskutować. I bardzo dobrze – Michael Keaton stworzył niezapomnianą kreację ekscentrycznego milionera, który pod osłoną nocy przyodziewa lateksowe wdzianko i ugania się za przestępcami.


Kiedy wytwórnia Warner Bros odsunęła Burtona od stołka reżyserskiego, aktor wycofał się z występowania w kolejnych częściach przygód Człowieka-Nietoperza, mimo że producenci oferowali mu 15 milionów dolarów za powtórzenie swej roli. Keaton nie dał się przekonać. Nawet gdy jego skrzynka pocztowa wypełniła się petycjami od fanów...

Daniel Craig jako James Bond (2005)

Fakt – Craig nie ma w sobie uroku Seana Connery'ego, ani karykaturalnej urody Rogera Moore'a. Ponadto gość jest blondynem i nie ma włosów na klacie! W jaki sposób facet, któremu spod koszuli nie sterczą grube, kręcone kłaki, mógłby wyrywać seksowne laski i ratować świat przed niecnymi geniuszami zła? Fani byli tak bardzo oburzeni, że rozpoczęli internetową kampanię nawołująca do bojkotu „Cassino Royale”, złośliwie przy tym nazywając odtwórcę głównej roli mianem Jamesa Blanda (czyli Jamesa Mdłego).
Ku zaskoczeniu wszystkich nowy Bond dał się jednak lubić. Ba, przez wielu Craig uważany jest za najlepszego agenta 007 od czasów Moore'a.


Entuzjaści przygód Agenta Jej Królewskiej Mości wybaczyli nawet brytyjskiemu szpiegowi, że na pytanie kelnera, czy zamówione przez niego Martini ma być wstrząśnięte czy zmieszane, Bond odparł: „Mam to w dupie”.

Heath Ledger jako Joker (2008)

Były łamacz serc nastolatek, który dopiero co wcielił się w postać ciepłego kowboja, dobrowolnie poddającego się sodomickiemu terrorowi, ma zagrać psychopatycznego szaleńca, idealnie sportretowanego dwie dekady wcześniej przez Jacka Nicholsona? Skandal, jawna promocja homoseksualizmu i lewacka propaganda!
O tym jak bardzo oburzeni kinomani się mylili nikomu przypominać nie trzeba. Ostatnia rola Ledgera wbiła w fotel większość sceptycznie nastawionych marud, a sam aktor został za swój aktorski popis nagrodzony Oscarem, którą to nagrodę w imieniu zmarłego artysty odebrała jego rodzina.


Natalie Portman jako Nina Sayers (2010)

W tym przypadku nawet nie chodzi o wybór aktorki do zagrania głównej roli, ale o zamieszanie wokół tego, czy Portman faktycznie zasłużyła na Oscara. Wszystko to za sprawą jej dublerki – Sarah Lane, która uparcie twierdziła, że większość scen, w których widać tańczącą Portman została poddana obróbce cyfrowej i tak naprawdę osobą, którą podziwiamy na ekranie jest Lane. Krytycy dosłownie zmiażdżyli aktorkę. Sytuacja nieco się uspokoiła, gdy głos w sprawie zabrał reżyser filmu Darren Aronofsky, który poinformował media, że Natalie przez wiele miesięcy spędzała po 8 godzin dziennie na treningach pod okiem profesjonalnego artysty baletowego, dzięki czemu odegrała 90% tańczonych scen.


Marlon Brando jako Don Vito Corleone (1972)

Podobno producenci filmu „Ojciec chrzestny” czepiali się każdej decyzji obsadowej Francisa Forda Coppoli, a już najbardziej zirytował ich pomysł obsadzenia w roli Vita Corleone Marlona Brando. Podczas ciągnących się w nieskończoność dyskusji z reżyserem proponowali, aby postać tę zagrał Laurence Oliver albo Anthony Quinn. Jednak to do Coppoli należało ostatnie zdanie. I mimo że cały Paramount błagał: „Każdy aktor, tylko nie Brando!”, Francis twardo stał przy swoim – "Albo Marlon, albo nikt!"


Czy wyobrażacie sobie w tej roli kogoś innego? Brando podbił serca publiczności i krytyków, a za wysiłek włożony w wykreowanie postaci słynnego gangstera z kart książki Mario Puzo, aktor zgarnął drugiego w swej karierze Oscara.

Matt Damon jako Jason Bourne

Do roli bohatera serii książek Roberta Ludluma przymierzał się Sylvester Stallone i Russel Crowe. Ostatecznie jednak reżyser Doug Linman zadecydował, że w postać cierpiącego na amnezję tajnego agenta CIA wcieli się Matt Damon – kluchowaty aktor kojarzony z roli wrażliwego geniusza z „Buntownika z wyboru” czy nieco dziecinnego anioła Lokiego z „Dogmy” Kevina Smitha. Ci sami fani, którzy nie mogli przeżyć tej decyzji, dekadę później wyrażali swoje oburzenie na wieść o tym, że w filmie „Dziedzictwo Bourne'a” zabraknie Matta Damona.

https://joemonster.org/images/vad/img_30178/0f0601c5807389c1aa34184d4c96a368.gif

Robert Downey Jr. jako Sherlock Holmes

Aktor już wcześniej zbierał baty od rozwścieczonych fanów komiksu o „Iron Manie”, którzy nie mogli przeboleć, że uzależniony od dragów artysta z kartoteką dłuższą niż rozwinięta rolka srajtaśmy miałby sportretować odzianego w metalowy pancerz stróża prawa i porządku. Mylili się – Robert Downey Jr. spisał się na medal. To nie przeszkodziło malkontentom oburzyć się na wieść, że ten sam amerykański aktor dostał od Guya Richiego angaż do roli chudego, wysokiego i do bólu wręcz angielskiego Sherlocka Holmesa.
Downey Jr. czytając książki Arthura Conan Doyle'a z radością odkrył mniej eksponowaną we współczesnej popkulturze stronę słynnego detektywa. Jak by nie patrzeć Holmes lubił ubierać się dość ekscentrycznie, a tajemnicą poliszynela był jego kokainowy nałóg. Jakby tego było mało, Sherlock praktykował też popularną w wiktoriańskiej Anglii sztukę walki – bartitsu. Aktor uznał, że ćpający dziwak lubiący wdawać się w burdy to idealna rola dla niego. Nie mylił się – widzowie z miejsca pokochali tę nieokrzesaną wersję słynnego detektywa, a aktor został nagrodzony Złotym Globem.

https://joemonster.org/images/vad/img_30178/7624bab773bafaed438a01ebf49eafc2.gif
Źródła: 1, 2
3

Oglądany: 117029x | Komentarzy: 56 | Okejek: 503 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.03

18.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało