5 nowych gatunków pod ochroną, czyli o granicy między tolerancją a dyskryminacją

Zaraz, tylko czy aby określenie „geje” nikogo nie uraża? A może „homoseksualiści” jest bardziej poprawne? Nie mielibyśmy takich dylematów, gdyby nie ostatnie kampanie usilnie próbujące przekonać nas, że związek kobiety i mężczyzny jest równie korzystny jak związek dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet. A w planie jest jeszcze zrównanie z normalnymi związków podstarzałych mężczyzn z dziećmi, Arabów z kozami i tak dalej.

Wszystko to można by traktować w kategoriach kiepskiego żartu - najwyraźniej każda grupka społeczna, niezależnie od tego, jak marginalna[1] (i nie mówcie, że w rzeczywistości jest ich 90%, tylko boją się ujawnić), musi się wykrzyczeć. Gorzej, że nawet naukowcy (specjalistka od kryminologii, dr hab. Monika Płatek z Uniwersytetu Warszawskiego[2]) zaczynają twierdzić, że „w związkach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, a często nawet więcej niż w związkach różnopłciowych”[3]. To jeszcze poprawność polityczna, czy już skończony idiotyzm?

PS Dlaczego wszystkich przeciwników związków jednopłciowych określa się mianem homoFOBów? Przecież bać się a nie lubić czy nie tolerować to dwie zupełnie różne rzeczy.

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Homoseksualizm#cite_note-Hite-11
[2] https://usosweb.uw.edu.pl/kontroler.php?_action=actionx:katalog2/osoby/pokazOsobe(os_id:13382)
[3] https://www.youtube.com/watch?v=bzquZEdrSuY

#2. Feministki

O co chodzi feministkom? Od czasu do czasu przebąkują coś o równouprawnieniu, choć same chyba zorientowały się już, że ich „równouprawnienie” z równymi prawami nie ma nic wspólnego. Chyba że... Ulubiony postulat feministek - które nie wiedzieć czemu uzurpują sobie prawo do przemawiania w imieniu większości kobiet (a przecież wiadomo, że kobiet z feministkami mylić nie należy) - to parytety. Najlepiej na listach wyborczych i w radach nadzorczych[4], bo przecież nikt jeszcze nie widział kobiet feministek domagających się 40% etatów w kopalni, na budowie czy w MPO.


I kiedy tak naprawdę przepuszczenie kobiety w drzwiach przestało być oznaką dobrego wychowania, a stało się przejawem dyskryminacji (oraz - w myśl kolejnej zachodniej mody - molestowania seksualnego przez z pewnością wyjątkowo upokarzający rzut oka na tyłek[5]).

[4] https://swiat.newsweek.pl/parytety-dla-kobiet--jak-to-wyglada-w-europie,89301,1,1.html
[5] https://www.szczesliwy.pl/2013/11/25/mezczyzno-przepusc-kobiete-przodem-ale-czy-zawsze-ma-to-sens/

#3. Rowerzyści

Rowerzysta miejski to bardzo specyficzny gatunek - nijak nie szkodzi nikomu rowerzysta rekreacyjny, wycieczkowy itd. Gatunek pod ochroną to rowerzysta, któremu gatki z lycry uciskają nie tylko przyrodzenie, ale najwyraźniej i części odpowiedzialne za myślenie. To wojujący rowerzysta, uczestnik Masy Kretyńskiej, który według sobie tylko znanych kryteriów wybiera, czy jedzie akurat ścieżką rowerową, jezdnią (drażniąc kierowców samochodów), czy chodnikiem, roztrącając pieszych na przejściach[6]. A jakby tego było mało, domaga się również prawa do jazdy buspasami i oburza się, kiedy otrzymuje odmowę[7].


Wojujący rowerzyści psują opinię normalnym, wzbudzają agresję i prowokują zupełnie niepotrzebne spięcia. A na dodatek krzyczą najgłośniej, jacy to są dyskryminowani przez kierowców - jak to określają - „blaszanych puszek”.

[6] https://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,15862715,Masa_Krytyczna__Potracony_pieszy_trafil_do_szpitala.html
[7] https://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35134,13888127,Rowerzysci_kontra_policja_w_sprawie_jazdy_po_buspasach.html

#4. Islamiści

To nieprawda, że wszyscy wyznawcy islamu to terroryści. Ani nawet to, że wszyscy terroryści wyznają islam. No bo nie wszyscy, są jakieś wyjątki. Ale jak to się stało, że statystyczny Francuz jest dzisiaj czarny i nosi turban[8]? I dlaczego w katolickiej niegdyś Belgii odwołują Boże Narodzenie, żeby nie urazić uczuć muzułmańskiej mniejszości? Albo nawet w Polsce - wydawałoby się i tak dalekiej jeszcze od ekstremów - coraz częściej życzy się „wesołych świąt grudniowych” zamiast normalnie, po nazwie?


W którymś z islamskich krajów instruują przyjezdnych o konieczności uszanowania muzułmańskich zwyczajów. Tymczasem w metrze w Paryżu można dostać wpie*dol od dumnych nosicieli turbanów za zjedzenie przy nich kanapki z szynką[9].

[8] https://www.fronda.pl/a/francja-stanie-sie-panstwem-islamskim,37429.html
[9] https://wiadomosci.onet.pl/swiat/francja-jadl-kanapke-z-szynka-zaatakowali-go-muzulmanie/qr8l4

#5. Ateiści

Bardzo modne ostatnio stało się odrzucanie Boga albo - może bardziej - Kościoła. Trudno zresztą się dziwić - po dwóch tysiącach lat można się było znudzić... Ale nie o tym mowa. Większości wierzących ateiści w niczym nie przeszkadzają (pomijamy starsze panie ganiające do kościoła wystrojonych w pentagramy wnuczków). Nagle jednak okazało się, że to katolicy przeszkadzają ateistom i... obrażają ich uczucia religijne[10 - dyskusja]. A najbardziej przeszkadza im krzyż.


W jaki sposób krzyż może obrażać ateistę, skoro dla niewierzącego to tylko dwa skrzyżowane kawałki drewna? Może oprócz usuwania krzyży z miejsc publicznych wytniemy też lasy, bo a nuż komuś przyjdzie do głowy wyciąć drzewo i zrobić z niego jakiś religijny symbol? „Nie daj Boże!”, krzyknęli chórem zlęknieni ateiści.

[10] https://demotywatory.pl/1280931/Was-obraza-krzyz-na-scianie