Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

10 nowo otwartych skrótów do piekła

142 389  
376   30  
Właściwie nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby pewnego dnia otworzyła się ziemia i spróbowała zeżreć nas wszystkich. Zwłaszcza że od dłuższego czasu wydaje się testować możliwości. Oto 10 wielkich lejów krasowych, które pojawiły się zupełnie niespodziewanie i w zdecydowanie nieoczekiwanych miejscach.

#1. Gwatemala, 2007

Pod względem częstości występowania lejów krasowych Gwatemala jest szczególnie pechowym miejscem. W tym wypadku jednak zginęły prawdopodobnie "tylko" 3 osoby, ale teren w sąsiedztwie zapadliska i tak musiał zostać opuszczony ze względu na ryzyko dalszych zniszczeń.

#2. Gwatemala, 2010

Jak się okazało trzy lata później, nie były to obawy nieuzasadnione. W 2010 roku w stolicy Gwatemali ponownie otworzyła się ziemia, jednak skala zniszczeń była już znacznie większa. Cyklon Agata nie oszczędził na swojej drodze ani dróg, ani mostów, co dodatkowo utrudniało wszelkie akcje ratunkowe. Ze względu na lej o głębokości ponad 10 metrów musiano ewakuować niemal 100 tys. mieszkających w sąsiedztwie osób.

#3. Floryda, 2013

Mimo że są miejsca, w których leje krasowe ujawniają się częściej niż gdziekolwiek indziej, zwykle i tak są dla mieszkańców okolicznych terenów dużym zaskoczeniem. Ewentualna ewakuacja szybko przeradza się przez to w wyławianie rannych. Jednak w 2013 roku na Florydzie było inaczej - pracownik ochrony jednego z ośrodków wypoczynkowych w Clermont prawidłowo zidentyfikował dudnienie dochodzące z wnętrza ziemi i zdołał ostrzec wczasowiczów, którzy opuścili budynek zanim ten ostatni przesunął się kilka metrów niżej.

#4. Toowoomba, 2011

W zależności od humoru natury, Australię nawiedzają najróżniejsze klęski żywiołowe. Raz nie pada przez pół roku, przez co płoną wysuszone na wiór lasy, raz "nadmorskie" miejscowości zalewają powodzie. A kiedy natura znudzi się jednymi i drugimi, robi dziury w ziemi. Taka właśnie pojawiła się przy okazji zagrożenia powodziowego w Toowoombie w 2011 roku. Szczęśliwie tym razem nikomu nic się nie stało.

#5. Nagapattinam, 2004

Hindusi wychodzą najprawdopodobniej z założenia, że widzieli już wszystko i nic nie jest w stanie ich zaskoczyć. To lepsza interpretacja od "w zasadzie to jest nas tyle, że jak zginie kilka tysięcy, to i tak nikt nie zobaczy różnicy". To wyjaśniałoby obojętność, z jaką tłumy Hindusów w Nagapattinam w 2004 roku przechodziły obok sporego zapadliska, zupełnie nie przejmując się tym, że krasowe nieszczęścia często chodzą parami (a nawet większymi grupami).

#6. Seeland, 2009

Myliłby się ktoś, kto sądziłby, że gigantyczne leje krasowe otwierają się wyłącznie daleko od Polski - w Indiach, Australii czy Gwatemali. Jeden z większych ujawnił się w 2009 roku w niemieckim Seeland. Zapadlisko miało w najgłębszym miejscu ponad 150 metrów głębokości. Szeroka na 350 metrów "dziura" zniszczyła trochę zbudowanych z typowo niemieckim wyczuciem stylu domów.

#7. Caracas, 2010

Powódź, osuwiska, niestabilny teren - to elementy, które przyczyniły się do otwarcia kolejnego leja w Wenezueli w 2010 roku. W zasadzie natura zostawiła po jednym pasie ruchu w każdą stronę, ale ze zrozumiałych wszędzie tylko nie w Indiach przyczyn zdecydowano się na objazd.

#8. Dachegnqiao, 2010

150 metrów szerokości i 50 metrów głębokości - ten całkiem pokaźny lej krasowy "uszczęśliwił" Chińczyków z Dachegnqiao w 2010 roku. Problem w tym, że dla ziemi to jeszcze było mało i przez wiele następnych dni zapadlisko sukcesywnie zwiększało swoje rozmiary.

#9. Schmalkalden, 2010

W porównaniu do innych zapadlisk, to w Schmalkalden w Niemczech z 2010 roku wcale nie jest duże - ma tylko ok. 10 metrów głębokości. Dlatego Niemcy wymyślili, że powstałą dziurę zwyczajnie zasypią żwirem. A co zwykle dzieje się z lejami? Jeśli tylko nie zagrażają ludzkim osiedlom, pozostawiane są same sobie. Z czasem w mniejszym lub większym stopniu zasypuje je erodujący wokół materiał.

#10. Xi'an i wiele innych chińskich miejscowości

Liczba ujawniających się lejów krasowych w Chinach przybrała niemal rozmiary plagi. Mimo że większość "dziur" nie jest szczególnie duża, Chińczycy przyczyn problemu upatrują się w nienaturalnie szybkim rozwoju państwa. Walące się raz po raz budynki to dowód nieudolności konstrukcyjnej, braku poszanowania norm bezpieczeństwa i lekceważenia fizyki. Podobnie rzecz ma się z zapadliskami - często w drogach, które budowano szybko, bez wcześniejszego należytego zabezpieczenia terenu. A widoki takie jak powyżej bynajmniej nie są w Państwie Środka rzadkością

Oglądany: 142389x | Komentarzy: 30 | Okejek: 376 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało