Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielcy geniusze i ich ulubione narkotyki

145 098  
296   58  
Substancje psychoaktywne otaczały nas od zawsze. Jedni doznawali mistycznych objawień po spożyciu śmiesznych grzybków, inni nakręcali się poprzez wciąganie kichawą białych proszków, a i znaleźli się tacy, którzy z braku innych alternatyw wlewali w siebie płyn do samochodowych chłodnic. Wszakże liczy się zacna faza. A dla wielu faza to czyste źródło najprawdziwszego natchnienia.

Zygmunt Freud - Kokaina

Facet, który wiele mógłby powiedzieć o niezdrowych relacjach między Tobą a Twą szanowną rodzicielką był wielkim zwolennikiem i propagatorem stosowania kokainy. Słynny psychoanalityk twierdził, że narkotyk ten to nie tylko doskonały stymulant i środek zwiększający obroty maszyny ukrytej pod ludzkim czerepem, ale przede wszystkim - terapeutyczny lek. W 1884 roku Freud opublikował pracę pt.”Uber Coca”, gdzie opisywał kokainę jako substancję, którą z powodzeniem można podawać morfinistom, w ramach tzw. „terapii zastępczej”.


Zygmunt nieco zmiękł po tym, jak jego uzależniony od morfiny przyjaciel zaczął przepuszczać miesięcznie fortunę na swoje nowatorskie „leczenie”, doprowadzając się do stanu skrajnego wycieńczenia. Wkrótce kumpel Freuda stał się też pierwszą znaną ludzkości osobą, która kopnęła w kalendarz po zdecydowanie nierozsądnym zmieszaniu kokainy z heroiną.

Honoriusz Balzac - Kofeina

Słynny francuski powieściopisarz, którego dzieła wałkować dziś muszą dzieciaki z gimnazjum, miał słabość do kawy (do haszyszu zresztą też, ale to już inna historia). Najlepiej takiej bardzo mocnej, po której spać się nie chce, a tempo bicia pikawy porównywalne jest z najbardziej obłędną szybkością uderzeń „stopy” epileptycznego death-metalowca. Kiedy Balzaca łapało natchnienie, potrafił pracować non stop przez dwa dni, robiąc sobie przerwy jedynie na kolejne zastrzyki kofeiny.


Nawyki uzależnionego od kawy pisarza w końcu musiały odbić się na jego zdrowiu. Balzac opuścił ziemski padół najprawdopodobniej w wyniku poważnej dysfunkcji serca.

Lewis Carroll - Opium

Prawdę mówiąc, to sami się dziwimy - po uważnym przeanalizowaniu „Alicji w Krainie Czarów” śmiemy twierdzić, że autor tejże książki zamiast kukurydzianych płatków wsypywał sobie do mleka górę psylocybinowych halo-grzybków. Tymczasem pisarz nieco bardziej od magicznych kuzynów prawdziwka wolał opium.

W czasach kiedy Lewis Caroll żył i tworzył, substancję tę znano pod nazwą Laudanum i była ona dość popularnym lekiem na ból głowy. Pisarz cierpiał na szczególnie dokuczliwe migreny i podobnie jak wielu innych konsumentów lekarstwa, dość szybko popadł w uzależnienie.

John C. Lilly - Ketamina

Ten genialny amerykański psychiatra znany jest głównie ze swych badań nad izolacją psychiczną. Dziś, nazywanemu często pionierem neuropsychologii, naukowcowi wytyka się jedną wpadkę. Lilly eksperymentował z różnymi substancjami psychoaktywnymi. Jedną z nich była ketamina - silny środek przeciwbólowy, który w odpowiednich ilościach ma też dość potężne działanie psychodeliczne.

W 1978 roku badacz opisał swoje doświadczenia z tą substancją na łamach magazynu „The Scientist”. Efekt? Po ketaminę sięgnęły żądne haju dzieciaki, które momentalnie sprowadziły jej zastosowanie do imprezowego narkotyku, w sam raz do spożycia podczas sobotniego wypadu na miasto...

Andy Warhol - Obetrol

Obetrol był opartym na amfetaminie i metaamfetaminie lekarstwem mającym na celu walkę z otyłością. Środek zyskał spore grono odbiorców wśród amerykańskich grubasów oraz ludzi, którzy czerpali korzyści z tego, co ulotka dołączona do opakowania wymieniała jako „możliwe efekty uboczne”. Obetrolem w potężnych ilościach zajadał się Andy Warhol - facet, który puszkę z zupą firmy Campbell kazał nam nazywać najwyższej próby sztuką, a my bez słowa protestu zgodnie mu przytaknęliśmy.

Ernest Hemingway - Alkohol

Hemingway robił wszystko, aby uchodzić za stuprocentowego samca. Za najdoskonalszy sport uznawał corridę, a za najlepszą formę relaksu - bieganie ze strzelbą za dzikimi, afrykańskimi „bestiami”. Jak przystało na prawdziwego faceta - pisarz ten lubił też wlewać w siebie wysokoprocentowe napoje.

Pasja ta wypierała wszystkie inne, szczególnie pod koniec jego życia - alkohol doprowadził autora „Starego człowieka i morza” do kilku poważnych komplikacji zdrowotnych, wliczając w to silną depresję, która to przyczyniła się do tego, że Hemingway skutecznie targnął się na swoje życie.

Slash - alkohol, heroina (i coś tam jeszcze w ilościach ogromnych)

Mało której ikonie rocka udało się zgrabnie ominąć epizod z łojeniem galonów gorzały, konsumowaniem wszelkiego typu zakazanych substancji otumaniających i regularnym grzmoceniem roznoszących weneryczne niespodzianki groupies. Slash - charakterystyczny, kudłaty kapelusznik z na stałe przyklejonym do ust petem również dość poważnie poniesiony został przez falę rockandrollowego melanżu. Na szczęście lata ciężkiego imprezowania (jedyny prawdziwy) gitarzysta (jedynego prawdziwego) Guns N' Roses ma już za sobą. Dziś mówi, że o wiele trudniej od rzucenia heroiny było mu odstawić wódę. W 2000 roku stwierdzono u niego poważną chorobę mięśnia sercowego - kardiomiopatię, która to była wynikiem dawnego, niezdrowego trybu życia muzyka. Slashowi dawano do 6 miesięcy życia. Na szczęście wewnętrzny defibrylator wszczepiony wewnątrz jego serca uratował go przed przedwczesnym zapukaniem do nieba bram. Cztery lata temu, po tym jak jego matka zmarła na raka płuc, muzyk pozbył się jednego z elementów swego wizerunku - papierosa.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5

Oglądany: 145098x | Komentarzy: 58 | Okejek: 296 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało