Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Stary pierdziel George Carlin o tatuażach

69 200  
208   18  
Nie było nikogo takiego jak on i raczej nie będzie. George w swój uroczy sposób potrafił inteligentnie dosrać każdemu, kto stanął okrakiem na drodze zdrowemu rozsądkowi.

George mówi:
Lubię tatuaże – moim zdaniem wyglądają naprawdę fajnie. Osobiście nie mam żadnego, ponieważ nigdy nie potrafiłem się przemóc, aby pozwolić obcemu facetowi na ozdobienie mojej skóry rysunkiem, który prawdopodobnie nigdy nie zejdzie. Tylko tyle. Akurat w tej sprawie wyłazi ze mnie konserwa. Tatuaż nie tylko zostaje na zawsze, lecz także jego wykonanie jest bolesne i trzeba za nie zapłacić. A jeśli ktoś będzie jednak chciał się go pozbyć, ponownie musi się liczyć z bólem i wydanymi pieniędzmi.
Innym argumentem przeciwko tatuażom jest identyfikacja. Nikt w żadnych okolicznościach nie powinien robić niczego, co może pomóc policji. Pod jakimkolwiek względem. Zwłaszcza jeśli ten ktoś może się stać przedmiotem jej zainteresowania.

Z tych właśnie powodów nigdy nie zrobiłem sobie tatuażu. Miałem za to kilka dobrych pomysłów. Kiedyś zamierzałem sobie wytatuować przerywane linie na stawach rąk i nóg – wzdłuż wszystkich miejsc, które się zginają. Towarzyszyłyby im napisane drobną czcionką instrukcje: „Złóż w tym miejscu”, „Nie sklejać”. Zastanawiałem się też nad naszyjnikiem z malinek. A na to niemal się zdecydowałem: chciałem przerobić sobie sutki na pokrętła odbiornika radiowego. „Głośność” i „Pasmo”. Włosy pośrodku klatki piersiowej pełniłyby funkcję głośnika. Dla uzyskania efektu stereo podnosiłbym ręce. Głośniki podpachowe!

A oto dobry pomysł dla facetów: na wewnętrznej stronie uda, blisko pachwiny, umieśćcie napis: „W razie niebezpieczeństwa pociągnąć za rączkę”. Albo wytatuujcie penisa, żeby przypominał jedną z tych sprzedawanych na Boże Narodzenie biało-czerwonych lasek z cukru. Wiele dziewczyn chętnie zrobi wam wtedy świąteczną laskę. Uważajcie tylko, aby gość w salonie nie zagiął czubka penisa w rączkę.

Na mosznie umieśćcie słowo „Reklamówka”. Nie zaszkodziłaby też nazwa sieci handlowej „Bloomingdale’s”. Lepiej pasowałby „Cartier”. Powstałaby włochata torebka na cenną biżuterię.

A co powiecie na wizerunki trzech meneli zaglądających do odbytu? Albo wypełzającego ze środka węża? Efektowną podobiznę Madonny z ręką w waszej dupie? Obok mogłoby się znaleźć ostrzeżenie „Chomikom wstęp wzbroniony!” albo „Chomiki mile widziane”. W zależności od tego, co was bardziej bawi. Oto znakomity pomysł na tatuaż pośrodku czoła: „Mam pod skórą kolorowe barwniki”. Albo: „Miejsce na twoją reklamę. Pięćdziesiąt centów”. A co powiecie na: „A tak, mam tatuaż, ty żałosny bucu! Pośrodku czoła. Jak ci się nie podoba, spierdalaj”. W ten sposób na pewno będziesz miał z głowy uciążliwy rynek pracy. Znalazłem też rozwiązanie jednego z odwiecznych problemów. Jeżeli masz na ramieniu imię dziewczyny, powiedzmy „Suzie”, z którą właśnie zerwałeś, nie musisz usuwać tatuażu. Wystarczy je przerobić na „Pieprzyć Suzie”.

Tak na marginesie, nie musicie tego wszystkiego robić, to tylko sugestie. Dobrze się zastanówcie. Usiądźcie, wypijcie sześć, siedem kieliszków wódki i przemyślcie na spokojnie sprawę.

Zresztą, coś wam powiem: tatuaże są passé. Moda na nie przemija. Tak naprawdę interesuje mnie następny trend w upiększaniu ciała. Wydaje mi się nawet, że go znalazłem.

Każdy człowiek ma jakieś skazy na skórze. Nieunikniona sprawa. Blizny, zmarszczki, otwory po kulach, szramy, krosty, ślady po ranach zadanych nożem, cysty, brodawki, nakłucia po igłach, pryszcze, powiększone pory. Moim zdaniem ludzie powinni widzieć te niedoskonałości i oszpecenia w pozytywnym świetle. Czy w wadach i defektach skóry nie moglibyśmy dostrzec elementów upiększających ciało? Weźmy takie pieprzyki, znaki przestankowe Boga.

Pieprzyki są wspaniałe i mogą być użyteczne dla osoby zainteresowanej naprawdę oryginalnym wyglądem. Problem w tym, że zazwyczaj występują w przypadkowych miejscach i nie tworzą większej całości. Moim zdaniem chirurdzy plastyczni powinni zaoferować nową usługę: przenoszenie pieprzyków w inne miejsca. Potraktujcie swoje pieprzyki jako upiększające dodatki.

„Mój Boże, widziałaś pieprzyki u tego gościa?!” – „Tak, czyż nie są pięknie rozmieszczone?” Z pieprzyków można stworzyć mnóstwo wzorów: podwójną helisę, uśmiechniętą twarz Hitlera, nazwę ulubionej drużyny. A co powiecie na pieprzyki na rzepach? Pozwoliłoby to wam codziennie zmieniać wygląd.

Oto naprawdę nowatorski pomysł: umieśćcie sobie na ramieniu pokaźny pieprzyk i otoczcie go kilkoma wytatuowanymi nóżkami. Ludzie będą nieustannie próbowali odpędzić „robala”. To znakomity sposób na podrywanie dziewczyn.

Przejdźmy do piercingu. Ruch miłośników przekłuwania ciała rozwija się znakomicie, a mnie urzeka idea leżąca u jego podłoża – podnoszenie poczucia własnej wartości przez samookaleczenie. Zawsze powtarzałem: w razie wątpliwości przedziuraw sobie ciało. Wszystko dobrze, ale moim zdaniem miłośnicy piercingu nie pomyśleli o najlepszym. Narządy wewnętrzne! Skóra to jedno… Łatwizna. A gdyby tak przekłuć sobie płuca lub nerki? Dlaczego nie umieścić ślicznych diamentowych ćwieków na powierzchni wątroby? Albo nie podwiesić pary ładnych pierścionków z osiemnastokaratowego złota pod tarczycę?

Nikogo nie powinno dziwić, że wszystko, o czym wspomniałem dotychczas, nie zapewni odpowiedniego dreszczyku emocji współczesnym „ludziom na czasie”. Naprawdę wspaniale będzie wtedy, gdy warstwa ozonowa zniknie całkowicie i wszyscy dostaną czerniaka. Zapanuje moda na „designerskiego raka skóry”. Wszystko prawdopodobnie zacznie się w środowisku hollywoodzkich gwiazd mieszkających w Malibu. Ludzie zaczną wykorzystywać swojego raka skóry do tworzenia niewielkich wzorków. Ponieważ będzie się to działo na Malibu, wiele z nich będzie przedstawiało znaki zodiaku. Osoby spod znaku raka znajdą się oczywiście w uprzywilejowanej sytuacji.

Uważam, że rak skóry stanie się za jakiś czas elementem mody dostępnym dla każdego Amerykanina. „Cóż za piękna narośl, Bambi. Dwadzieścia milimetrów, dokładnie między oczami. Boże, ależ ci zazdroszczę!”

Na zakończenie chciałbym jeszcze wspomnieć o pomysłach dla osób o prawdziwie awangardowym usposobieniu.

Co myślicie o tym, aby chirurgicznie przeszczepić sobie na skórę małego, żywego ssaka? Nie chcielibyście mieć na klatce piersiowej pieska preriowego, połączonego z wami układem krążenia? A może dorosły samiec norweskiego szczura przyszyty na czubku głowy, pilnujący okolicy?

Moglibyśmy również wykorzystać doświadczenia z Afryki i przejść do celowego okaleczania skóry. Nie mam na myśli rytualnych okaleczeń układających się w spójne wzory. Losowe okaleczenia! Pozwólcie bandzie pijaków z mieczami wykonać na waszej skórze setki małych, głębokich nacięć. Albo dajcie się ochlapać przyjacielowi wrzącym tłuszczem.

Moim zdaniem moda na upiększanie ciała nie osiągnęła jeszcze apogeum, dlatego zamierzam kroczyć na pierwszej linii przemian i nieustannie podpowiadać Ameryce, co jest w danej chwili najaktualniejsze i najmodniejsze.

* * * * *

Przeczytaliście fragment z książki Skrawki intelektu, którą Joe Monster pochłonął w dwa wieczory i patronuje medialnie z niekłamaną dumą. Można ją nabyć tutaj:


1

Oglądany: 69200x | Komentarzy: 18 | Okejek: 208 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało