Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Oszukać przeznaczenie, czyli jak umknąć śmierci

138 376  
555   33  
Można ich nazwać dziećmi Chucka Norrisa, ale lepiej w ogóle się do nich nie zbliżać. Ci ludzie albo miewają wyjątkowe szczęście w nieszczęściu, albo potrafią wybrnąć z dosłownie każdej opresji. Przeżyć upadek z 200 metrów? Pestka. Wydostać się z paszczy hipopotama? Nic prostszego. Nie wykończyłyby ich nawet polskie urzędy.
 

Kobiety wiedzą co robią

Któż z nas nie przysnął czasem w oczekiwaniu na kobietę, albo nie zdążył ułożyć pasjansa podczas jej szykowania się do wyjścia? Ale Johnny Rotten, lider i wokalista angielskiej grupy muzycznej Sex Pistols, właśnie temu zawdzięcza życie. Jego żona tak długo się pakowała, że w efekcie para nie zdążyła na samolot. Na szczęście dla muzycznego świata, bo ten właśnie samolot rozbił się w Szkocji. W katastrofie zginęło 259 osób.
 
 

Czasem warto pospać

Jeśli szef cię opieprza za każde spóźnienie, przytocz mu przykład Richarda Moule i Nickiego Biagioni, którzy w styczniu tego roku powinni znajdować się w Londynie w kabinie dźwigu, w który uderzył helikopter. Na miejscu zginęły dwie osoby, a dziewięć zostało rannych. Obaj panowie jednak... zaspali do pracy. Obydwóm przytrafiło się to pierwszy raz od podjęcia pracy u tego pracodawcy, a więc od trzech lat. Richardowi nawalił budzik, a Nickiego na czas nie obudzili synowie.
 
 

Nadwaga przyczyną śmierci? Lepiej coś zjedz

Danny Ross najadł się sporo strachu, kiedy jego relaks przed telewizorem zakłócił 33-latek, który wtargnął do jego domu, a następnie założył mu pasek na szyję i zaczął dusić. Ofiara zemdlała, ale na tym się nie skończyło. Napastnik zadał jej bowiem aż 38 ciosów nożem. David ocknął się jednak po kilku godzinach i wezwał pogotowie. Okazało się, że przeżył, bo... jest za gruby i ostrze nie było w stanie wyrządzić mu żadnej większej krzywdy.
 
 

Szefie, siedzę pod biurkiem dla bezpieczeństwa

Ale co tam jakiś nożownik, skoro atakuje cię armia amerykańska? I to bronią atomową! Kiedy Tsutomu Yamaguchi wyjechał w służbową podróż z Nagasaki do Hiroszimy, biała kula odrzuciła go na 20 metrów. Wylądował na polu. Doznał wielu poparzeń, częściowo ogłuchł i stracił włosy. Ale następnego dnia wrócił do rodzinnego miasta. Kiedy opowiadał szefowi o „wielkim białym grzybie”, ten ochrzanił go, że nie powinien wygadywać w firmie głupot. W tym samym momencie Tsutomu zobaczył w oddali... wielkiego białego grzyba. Wskoczył pod biurko i dzięki temu przeżył. Ten jedyny człowiek, który miał za sobą dwa wybuchy jądrowe, dożył pięknego wieku - 93 lat.
 
 

Speed: Niebezpieczne auto

Francuz Frank Lecerf jest niepełnosprawny i ma specjalnie przystosowane dla siebie auto. Niestety, kiedy jechał na zakupy, coś nawaliło i za każdym razem, kiedy próbował zwolnić, jego samochód... przyspieszał. Kiedy osiągnął prędkość 200 km/h, postanowił zadzwonić na policję. Mundurowi wysłali dla niego eskortę i kazali jechać tak długo, aż skończy się benzyna. Podróż trwała najdłuższą godzinę w życiu Franka, a on sam podczas niej doznał dwóch ataków padaczki. Ale udało się. Paliwo skończyło się w Belgii. Całe szczęście, że nie w Polsce, bo po takiej jeździe dostałby zawału na myśl o tym ile naszych fotoradarów zrobiło mu zdjęcia.
 
 

Gdy nie wyjdzie ci skok

Polskie fotoradary to problem, ale jeszcze gorsze problemy można mieć z powodu amerykańskiego systemu prawnego. 33-letni Nathaniel Simone miał dość życia i postanowił skoczyć z 86. piętra Empire State Building. Szczęśliwie dla siebie spadł tylko... piętro niżej, łamiąc sobie zaledwie kostkę. Problem w tym, że wkrótce potem został oskarżony o zakłócanie porządku, bezprawne wtargnięcie i spowodowanie zagrożenia dla innych osób. Może jednak lepiej było zrobić to skuteczniej?
 
 

A gdy niechcący wyjdzie ci skok...

Za to nie chciał umierać 37-letni Alcides Moreno, który w Nowym Jorku zajmował się myciem okien. Kiedy na wysokości niemal 200 metrów powinęła mu się noga, w ostatniej chwili chwycił się odrywającego się od wieżowca podestu i razem z nim rozpoczął lot w dół. Zachował jednak zimną krew i użył podestu jak spadochronu, co zamortyzowało upadek. Mocno połamany, ale żywy trafił do szpitala, gdzie zapadł w śpiączkę. Udało mu się jednak obudzić. Jego żona stuprocentowej pewności, że będzie z nim wszystko w porządku, nabrała jednak dopiero wtedy, gdy zobaczyła jak mąż... dotknął pielęgniarki. Ale wiedział, że nie może dostać od niej w twarz, bo był jeszcze cały w gipsie. Dziś jest całkowicie sprawnym facetem.
 
 
 

Palenie szkodzi

Bywają jednak takie sytuacje, gdy trzeba wykazać się niesamowitą kondycją by przeżyć. 42-latek z Irkucka miał przed sobą długą podróż pociągiem, zdjął więc większość ubrania i położył się w swoim przedziale. Ale zachciało mu się palić przed snem, więc wyszedł na korytarz. Było tam jednak tak ciemno, że... wypadł z pociągu. Prosto w śnieg. Został sam, w klapkach, podkoszulku i bokserkach, na 40-stopniowym mrozie pośrodku Syberii, a nikt nie wiedział, co mu się przytrafiło, więc nikt by go nie szukał. Było jasne, że szybko umrze, więc nie pozostało mu nic innego jak gonić pociąg. Ten zatrzymał się po 7 km na niewielkiej stacji, dzięki czemu pechowemu palaczowi udało się go w końcu załapać.
 
 

Lepiej mieć mniejszy mózg

Niejako na własną prośbę w kłopoty wpakował się też 34-letni Bruno Barcellos de Souza Coutinho, który podczas czyszczenia swojego rybackiego sprzętu... postrzelił się harpunem w głowę. 30-centymetrowa włócznia wbiła mu się w czaszkę na głębokość 15 cm. On jednak niewiele sobie z tego robił, bo przez pierwsze 10 godzin w ogóle nie chciał żadnej pomocy medycznej. Może miał coś ważniejszego do roboty? Kiedy dał się jednak w końcu namówić na wizytę w szpitalu, zszokowani lekarze wyjęli harpun i powiadomili Brazylijczyka, że zabrakło milimetrów do mózgu. A może facet po prostu go nie ma?
 
 

Warto chodzić do monopola

Zdarza się wam zostawić czasem coś ważnego, żeby wyjść na chwilę do sklepu? Zdarzyło się i mężczyźnie, który w Pokrzywnicy Wielkiej koło Nidzicy postanowił rozpalić w piecu. Kiedy pojawił się ogień, udał się do spożywczaka. W tym czasie, z powodu zamarzniętej instalacji grzewczej, cały jego budynek wyleciał w powietrze. Nie wiadomo co kupił, ale nietrudno się domyślić, że do tego sklepu pozostanie mu duży sentyment.
 
 

Jak czujesz smród, to ktoś cię właśnie je

Niejaki Paul Templer ujawnił w końcu po latach okoliczności zajścia, w którym stał się uboższy o jedną rękę. Otóż w 1996 r. próbował go zeżreć hipopotam. Ten uważany za sympatycznego drobny zwierzaczek wywrócił jeden z kajaków podczas wyprawy, a Paul wskoczył do wody, by ratować innych. Nagle zauważył, że w wodzie są już tylko jego nogi, a reszta w "jakimś ciemnym pomieszczeniu", które potem okazało się paszczą hipcia. Czuł też ogromny odór, przypominający zapach zgniłych jaj. Na szczęście uwolnił jedną rękę i zaczął się szarpać. Co prawda nie całemu, ale udało mu się wydostać. Lekarze go odratowali, a on nie zrezygnował z wypraw do dzikiej dżungli. Tylko przestał lubić hipopotamy.
 
 
 

Z niebiosami lepiej nie zadzierać

Na koniec poznajcie historię kogoś, kogo chyba niespecjalnie lubią na górze. Mieszkający na Kubie Jorge Marquez został... pięć razy trafiony przez piorun. A jego dom aż piętnastokrotnie. Jak sam przyznaje, najgorszy był pierwszy raz, bo trafiło go, kiedy jechał traktorem. Żałuje tego razu, ale nie dlatego, że uszkodziło mu bębenki, ale dlatego, że ciągnik nadawał się już tylko na złom. Potem już jakoś poszło i Jorge z pokorą znosił wszystkie cięgi od niebios. W wyniku uderzeń rosną mu szybciej paznokcie i włosy. A tak to niby wszystko z nim OK.
 
A co ma mówić ten Chińczyk, któremu coś zabrania wrócić do domu?
 

Oglądany: 138376x | Komentarzy: 33 | Okejek: 555 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało