Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Kiedyś kobiety były inne, wszystko było inne...

100 465  
878   45  
Oto historia pewnego dziadka, który - jak wynika z opowieści - zostawił kobietę swojego życia i pojechał na wojnę, by "wieść spokojne życie". Lata mijały, a pamięć pozostała. I jak to zwykle bywa w melodramatach... A zresztą, zobaczcie sami. (Historia nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie moda na strony typu Spotted).



Wychodzę z dziadkiem z tramwaju na Ogrodowej (jedziemy do babci na cmentarz - rocznica, takie tam). Nagle dziadek zaczyna dziwnie się zachowywać.
- Dziadek, co jest? - pytam, a dziadek się ogląda raz za razem i że niby nic. Ja pierdzielę, widzę, że coś nie tak. Dziadek jakiś jak nie dziadek. Kurde, myślę co jest. No to pytam:
- Chodzi o tamtą panią, na którą tak patrzyłeś? - Dziadek, że nie, że nieważne. Ku*wa myślę, co jest grane?! -Dziadek, znasz ją?
- Kiedyś znałem.
I zaczyna się historia...
- To była miłość życia...
- Jak to, a babcia? - Kurka, co jest, myślę, jaka miłość? Dżizas, gość ma 82 lata na karku i wyjeżdża mi tu z miłością życia i to nie moją babcią... No dobra, jak chce to niech mówi.
- Mieliśmy po 16 lat. - No nieźle się zaczyna, myślę, 16 ku*wa, a ja 19 i pusto w tym temacie. - Byliśmy w jednej drużynie. Biwaki, spływy, rajdy, obozy wędrowne. Dużo jeździliśmy. Konserwa i dżem w plecaku i starczyło. Byliśmy tacy szczęśliwi...
- No okej - mówię - ale co z ta panią i w ogóle jak miała na imię?
- Janeczka, miała na imię Janka. Byliśmy nierozłączni. - Pytam: to co się stało? A dziadek: - Nie wiem, nie pamiętam dokładnie. Tylko tyle, że z dnia na dzień przestaliśmy ze sobą rozmawiać. A o co poszło, dziś już nie pamiętam.
Nic z tego nie kumam, mówię:
- Dziadek, to dlaczego miłość życia?
- Ano tak. Hardzi byliśmy. I ona, i ja. Nikt nie ustąpił. Kiedyś słowo coś znaczyło. I duma.
- Co dalej?
- Widywaliśmy się prawie codziennie. Ale bez słowa. Boże, szalałem, ale nic nie zrobiłem.
- Co miałeś zrobić jak cię nie chciała?
- Chciała, jak się potem okazało, tak jak ja chciała, ale była tak samo dumna.
- Jezu, i już nigdy nie rozmawialiście?
- Osobiście nie, jakieś parę listów, z których co doszło to nie wiadomo.
- No i co dalej?
- Chciałem spokojnie żyć: najpierw wyjechałem na wojnę.
- Fajnie spokojnie - mówię.
- No tak, jak najdalej chciałem, trafiłem do Anglii. Myślałem "zapomnę", a potem życie się potoczyło jak potoczyło.
- No i zapomniałeś?
- Nie, nigdy. Im dalej i szybciej uciekasz, tym bardziej to się nie udaje.
- Dziadek to co, z babcią nie byłeś szczęśliwy?
- Byłem, ale na spokojnie. Chciałem spokojnie, to miałem.
- Jezu, to źle - pytam - jak spokojnie?
- Źle - mówi dziadek - źle, bo zawsze wiedziałem, że gdzieś tam jest Janeczka.
Kur*a, myślę, no i co ja mam z tym teraz zrobić?
- A ona, ta Janeczka wiedziała, że ją tak kochałeś?
- Nie, bo nigdy jej tego nie powiedziałem.
- Jak to nie powiedziałeś?
- To inne czasy były. Nie tak jak teraz na łapu capu.
Jezusie! Co ja słyszę!
- A ona? Kochała cię?
- Teraz wiem, że tak. Wtedy byłem młody i głupi. I myślałem, że mi przejdzie. Kiedyś były inne czasy... Kobiety były inne, wszystko było inne.
- Jak to kobiety były inne? No a ta Janeczka?
- Janeczka, jaką znałem, to był jasny promyczek. Po naszej kłótni bardzo się zmieniła i długo dochodziła do siebie. Nikogo nie chciała znać. A była śliczna. Nie wiem, nie chciałem wtedy wiedzieć co u niej. Po latach dowiedziałem się jak mnie kochała, a ona też mi nigdy tego nie powiedziała. Tacy byliśmy.
- No i co teraz?
- A co ma być? Nic.
- Jak to nic?! Widzisz tę swoją Janeczkę na ulicy i nic... Nawet jej nie powiesz, że ją kiedyś kochałeś jak ona ciebie?
- Nie, po co? Co to zmieni?
- Dziadek, znów chcesz mieć SPOKÓJ?
Uśmiechnął się.
- Mamy po 82 lata. Rozumiesz, wtedy mieliśmy po 16.
- Ok, ale może warto miłości swojego życia, której nie zapomniałeś przez ponad 60 lat z żoną przy boku, powiedzieć, że ją kiedyś kochałeś, co? Co o niej wiesz?
- Wyszła za jakiegoś prawnika sporo starszego od niej, dobry dla niej był, ale podobno go nie kochała. To znaczy była oddana, ale nie kochała. Wspólni koledzy mówili, że wtedy coś w Janeczce umarło i już nigdy nie była taka sama.
- To masz odpowiedź, dziadek, czy warto. Nazwisko proszę tej pani... Jeszcze pogadacie, obiecuję ci! To się nie skończy na spotkanie w tramwaju przy cmentarzu. To dopiero się zaczyna.

YOŁ! Trzymajcie wszyscy kciuki za mojego dziadka i tę jego Janeczkę. A takie niby zwykłe minięcie się staruszków w łódzkim MPK.

tekst, źródło: Spotted: MPK Łódź
ucywilizowanie tekstu: Adieu

Oglądany: 100465x | Komentarzy: 45 | Okejek: 878 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało