Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CDXCIX - Mistrz dedukcji

78 810  
293   19  
Dziś o kawale przy śniadaniu, świątecznym żurku z gara, wizycie u okulisty i dobrym powodzie przeprowadzki. Zapraszam do lektury. A i uprzedzając poszukiwania. Nie Konwlaijka nie ma profilowego foto ani też nie przysłała takowego do redakcji...

RODZINNE ŚNIADANIE


Przyjechaliśmy do rodziców na święta. Radość wielka, hulanki, swawole i takie tam. Rano siadamy do śniadania, żartujemy, śmiejemy się, ogólnie atmosfera miła i wtedy to tatko postanowił opowiedzieć kawał. Nieczęsto uda mu się jakiś śmieszny opowiedzieć, a jak się już uda, to najczęściej go spali. Można powiedzieć, ze przejęłam to w genach. Ale ad rem.
Tatko pyta:
- Czym się różni policjant od księdza?
Każdy coś tam rzuca, wymyśla odpowiedź, gwar, śmichy coraz większe, tato za każdym razem mówi nie, nie o to chodziło. W końcu pytam nieśmiało:
- Bo policjant ma pałę na wierzchu?
Tato poważnie:
- Nie, bo ksiądz mówi "Pan z wami", a policjant "Pan z nami".
Reszta śniadania upłynęła w ciszy...

by iko6


* * * * *

WKRĘT


Zmieniła się godzina na 00:00. prima aprilis. Wieziemy w karetce syneczka co się ostro nawalił i huknął gdzieś głową. Miał małą rankę do szycia. Zasnęło się borokowi w karetce. Kumpel poszedł go zarejestrować a ja wziąłem się do dzieła. Podchodzę do niego i mówię:

- BILETY DO KONTROLI!

Gościu się zrywa i szuka po kieszeniach.

- Bilety do kontroli!

Panika. Szuka po każdej kieszeni, wyciąga jakieś papierki.

- Będzie pan musiał wysiadać. To już jest ostatnia stacja. Łódź Kaliska.
- Ale jak to? Łódź? KU*WA! Zostawili mnie. Ja ich za*ebie! Łódź? To nie możliwe...

I wyskoczył z karetki i biegał po podjeździe szpitala. Nieźle musiałem się napocić aby wszystko odkręcić, aby mógł mi uwierzyć że jest u siebie

by brogman


* * * * *

BLIŹNIACZKI

Usłyszałem przedwczoraj taką historię rodzinną. Dwie bliźniaczki sobie były. Tak z lat sześć może miały. Jedna cicha i spokojna, druga wylewna i gadatliwa. Dziadka miały, co to straszny burak był i wiecznie je denerwował. Jak się okazało pewnego dnia ta cicha i spokojna bliźniaczka była zawsze mózgiem operacji. Któregoś dnia dziadek strasznie wkurzył bliźniaczki. Wylewna i gadatliwa wykrzyczała:

- Ty dziaduuu staryyy!

Na co spokojna wzięła ją na bok i wyszeptała do ucha (tak, że cała rodzina szept słyszała):

- I powiedz mu jesce, że jebanyyyy!!

by Misiek666

* * * * *

ŚWIĄTECZNY ŻUREK


Różne kwiatki wychodzą przy okazji świąt. Taki żurek na przykład. Pytam matki:
- Dlaczego ten żurek tak z gara, a nie w wazie?
- Bo ją stłukłeś.
- Jaja sobie robisz, nie pamiętam.
- I to była właśnie przyczyna...

by skijlen


* * * * *

URZĘDNIK

Znjomy ma praktyki w urzędzie marszałkowskim. Marszałek osobiście złożył im życzenia świąteczne i dodał: "Pamiętajcie o petentach. Oni są bardzo ważni. Nie tak ważni jak my, ale jednak ważni"

by skijlen

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

NAUCZKA

Przeprowadzam się. Fajnie. Wszystko na chybił trafił, ledwo się koniec końcem wiąże, tylko dzięki staremu kumplowi uda się to wszystko.
Dzień wczorajszy. Łóżeczko dla małej już zmontowane, mebelki asymptotycznie, po bardzo dziwnym atraktorze, zbliżają się do swoich docelowych miejsc. Na placu boju pozostały tylko śmietki, papierki, butelki po napojach, i opakowania po jedzeniu. We łbie mnie coś piszczy. No nic trzeba to uprzątnąć. Rach, ciach, kompresu - kompresu, wszystko skompaktowane do wzięcia pod paszkę. Wychodzę. We łbie przestało piszczeć, okazało się że to na korytarzu piszczy. Ok. Idę dalej jako dzielny bojownik z brudem. Zszedłem se zaledwie jedno pięterko, gdy zidentyfikowałem dźwięk jako dochodzący z windy. Widocznie ktoś utknął. Jako że nowy jestem w budynku, wypada więc nawiązać przyjacielskie stosunki z sąsiadami:
- Halo?
- No, nareszcie! Niechże pan coś zrobi, bo tu siedzę.
Ok. Targam śmieci pięterko do góry, poratować trza bliźniego. Biorę komórkę, schodzę. Idę do sąsiada, o którym wiem że ma baczenie na sprawy administracyjne.
- Się zaciął ktoś w windzie - mówię.
Wyjrzał, spojrzał i rzecze:
- A, dobrze, niech se siedzi dziad!
- [karpik_mode_on]
- A bo to jest ten sąsiad z góry co to bezpieczniki wyłącza w windzie bo mu przeszkadza, to niech se teraz posiedzi, pomyśli.
- [karpik_mode_level_2_on] , to co robić? Tam jakaś kobita jest.
- A to pewnie jego. Ochłonie niech trochę.
I się rozstaliśmy kulturalnie. Lecz nie zostawię bliźniego w potrzebie. Mnie jeszcze nic nie zrobili.
- Ma Pani telefon jakiś tam napisany?
- Nie, nie mam. Ale niech Pan idzie pod 3, tam jest pan, on będzie wiedział gdzie dzwonić.
Hmmm... Ok. Właśnie z nim rozmawiałem. Idę z powrotem. Puk! Puk!
- No co tam Pana sprowadza?
- Wie Pan, tamta kobieta twierdzi że to od Pana jest...
- O! Cholera, Władzia do pracy jechała...

by bartmo

* * * * *

BIWAK

Babcia mi opowiadała jak tatko mój, lat mając około dwunastu, postanowił noc spędzić na biwaku. Żeby zbyt niebezpiecznie nie było, nie za daleko od domu, ot gdzieś nad brzegami Parsęty, jako że rodzina z Kołobrzegu jest.
Babcia, jako opiekuńcza nad wyraz rodzicielka i kombatantka z kontaktami tu i ówdzie, załatwiła cały sprzęt - namiot wojskowy dla ojca i znajomych, butlę gazową z kuchenką, prowiant etc.
Wyprawiła latorośl około godziny 19,tuż przed zmierzchem i oczywiście natychmiast zaczęła się niepokoić. Jak się okazało nie bezpodstawnie, bowiem po dwóch godzinach usłyszała dzwonek do drzwi, wpadł ojciec mój ze znajomymi, ciągnąc za sobą namiot (który kiepsko zniósł ciąganie po całym Kołobrzegu i już prawie wydał ostatnie tchnienie), rzucając gdzieś w kąt butlę gazowa rzucił niemrawo:
- Wróciliśmy... Mieliśmy złe przeczucia.

by dSort


* * * * *

A TY CZEGO UŻYWASZ?

Całkiem niedawno, byłem ze znajomym blackmetalowcem w knajpie na tzw. piwku. Jako iż obaj łysi nie jesteśmy i włosy mamy na tyle długie, że wstając spędzamy kilka minut na wyciąganiu ich z ust, z pod pach i z... no ale wracając do historii. Zaczęliśmy gadać o włosach. W pewnym momencie padło pytanie z jego strony:
- A ty, czego używasz do włosów, że są takie mięciuchne?
...
W knajpie zaległa niczym niezmącona cisza.

by Dagroth

I powracamy do autentyków teraźniejszych:


* * * * *

CIESZYĆ SIĘ CZY SMUCIĆ?

W listopadzie ubiegłego roku, pomagałem bratu podciąć starą, wysoką jabłoń.
Nie wszystko wyszło jak w zamierzeniach. Finał był taki. że spadający konar, zrzucił mnie z wysokości 4 metrów na twarde podłoże.
Złamana kość łonowa (w szpitalu się dopiero dowiedziałem, że mężczyźni też takowe mają), podrapana facjata i głowa obita jak jabłko.
Wszystko szybko się zrosło i zagoiło jak na psie.
Jednak, kiedy już zacząłem chodzić bez kul i jeździć samochodem, zauważyłem niepokojące objawy w oczach.
Kiedy w ciemnościach rozglądałem się szybko na boki, w oczach pojawiały mi się ogniki na wzór spadających iskier.
Niestety z uwagi na koniec roku i wyczerpane limity NFZ, musiałem czekać do stycznia by się gdzieś dostać do okulisty.
Wczoraj właśnie miałem wyznaczony termin.
Stawiłem się kwadrans przed wyznaczoną godziną.
Przyjęty jednak zostałem po godzinie.
Pani doktor młoda, ładna brunetka, po krótkim wywiadzie zabrała się do badania na różnych urządzeniach.
Wykonała nawet USG gałki ocznej.
Kiedy już miała wydruki z wszystkich wykonanych badań mówi:
- Nie widzę nic niepokojącego w pana oczach.
- Jak na swój wiek ma pan wszystko w porządku.
Odetchnąłem z ulgą, a humor zaraz wrócił do normy.
- Natomiast jeśli chodzi o te iskierki w oczach, to mogły powstawać na skutek kurczenia się ciała szklistego, którym jest wypełnione oko.
Jest to fizjologicznie normalne. Kiedy ciało szkliste się kurczy, odkleja się od siatkówki dając taki właśnie efekt.
- To mnie pani troszkę zasmuciła.
- Dlaczego?
- Bo ja byłem przekonany, że to przebłyski geniuszu!

by Samorodek


* * * * *

DOBRY POWÓD

Ległem po pracy na kanapie, jedno oko przysypia, drugie żegna się ze świadomością, w telewizorni lecą reklamy.
- "Jakiś tam Mietek odpicował balkon. Lerułą Merlę - Bądź bohaterem w swoim domu". Czy jakoś tak...
Moja latorośl stwierdza:
- Tatek, musimy pojechać do (wymowa oryginalna) Leruła Emem!
Przebudziłem się.
- Ale co? Jak? Po co?
- Bo musimy wyremontować balkon.
- Yyy... ale my nie mamy balkonu.
- Ale jak będziemy się przeprowadzać, to wtedy wyremontujemy.
- A dlaczego chcesz się przeprowadzać. Źle ci się tu mieszka?
- Źle!
- Ale dlaczego?!
- Bo tu nie ma balkonu...

by thordjalv

* * * * *

PSY TAK MAJĄ


Jakiś tydzień temu moja luba przyprowadziła mi przed oczy swoją suczkę z informacją, że wyskoczyło jej coś na pysku. Znaczy suczce. Popatrzyłem: - Psy tak mają - i wróciłem do monitora.
- Ale dlaczego ciebie to nie obchodzi, to może jakaś straszna choroba, może zdechnie, jedźmy do weterynarza! - zaproponowała. Luba.
- Nie zdechnie, psy tak mają - nie oderwałem wzroku od komputera.
- Jesteś bez serca - powiedziała, przysunęła mi zwierzę, żebym zobaczył wobec czego jestem bez serca, suka przewróciła oczami, że owszem, jestem bez serca, wsadziła mi język w ucho (cały czas suka), wyrwała się, weszła pod stół i zamerdała ogonem (wiadomo kto).
- Jutro pójdę do weterynarza ty pozbawiony uczuć ty - orzekła najmilsza.
Tak uczyniła, weterynarz najpierw stwierdził, że psy tak mają, ale ulegając sile kobiecej perswazji polecił przecierać ryj wodą utlenioną. Znaczy psu.
Za parę dni przejdzie, jak nie - to przyjść.
Ukochana po paru dniach stwierdziła, że to co było małymi zbieleniami (co psy je mają) obecnie jest dużą jasną plamą - znaczy choroba rozszerza się - lada chwila pies zemrze - trzeba jeszcze raz do weteryniarza. Poszła dzisiaj.
Wróciłem z pracy, w drzwiach podsunęła mi zwierzę pod nos.
- Widzisz, ty chodząca niekompetencjo, pan weterynarz powiedział, że faktycznie jest gorzej i przepisał maść! - na potwierdzenie wyjęła z kieszeni tubę z napisem "Maść".
Zainteresowałem się, obejrzałem psa, obejrzałem lek: - Słuchaj, często jej przecierałaś te plamki?
- Co parę godzin.
- Słoneczko, to jest woda utleniona, więc utleniłaś psu ryj, ale jak przekonałaś weterynarza, że pies jest chory - nie mam pojęcia.

No i siedzi z fochem. Znaczy luba.

by i10

* * * * *

ZDZIWIENIE KOLEŻANKI

Tytułem wstępu:
Właśnie kończę liceum, jestem dosyć hojnie obdarzona w okolicach klatki piersiowej, jednak jak się postaram widzę swoje stopy.
Akcja właściwa: Przyszłam do szkoły w nieco większym dekolcie niż zwykle. Jak to bywa, poszłam do tablicy na matematyce, naliczyłam się różnych zadanek i uradowana, skocznym krokiem wracam do ławki. Na co moja kumpela niedyskretnym głosem: "Zamiast liczyć siedziałam i się zastanawiałam: masz tak wielki biust, dlaczego Ty się nie wywracasz?" No i co tu odpowiedzieć?

by Konwlaijka

* * * * *

MISTRZ DEDUKCJI

Syn mój pierworodny chodzi do zerówki. Jako że pojawiamy się w szkole dość późno, z reguły większość dzieci już jest. Każdego dnia w szatni Szymon lubi sprawdzać (głównie po zawartości wieszaków), czy są jego najlepsi koledzy. Dziś na przykład zainteresował się obecnością niejakiego Grzesia.
- O, nie ma Grzesia - powiedział zmartwiony, patrząc na pusty wieszak. Po chwili jednak dodał:
- Ale za to jest Gracjan. Wiesz, po czym się domyśliłem? - zapytał z błyskiem w oku.
- Nie wiem - odpowiadam, zgodnie z prawdą (wieszak Gracjana, podobnie jak Grzesia - pusty).
- Po Gracjanie - mówi Mistrz Dedukcji, wskazując na stojącego w drzwiach do szatni kolegę...

by Aegidius

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.

Oglądany: 78810x | Komentarzy: 19 | Okejek: 293 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało