Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

5 wspaniałych, którym nie w głowie ucieczka

134 661  
426   16  
Umyłeś łazienkę? Ładnie z twojej strony. Możesz czuć się bohaterem w swoim domu, a jeśli żona będzie miała dobry humor, być może poudaje przez kilka minut, że wciąż masz w sobie coś z mężczyzny. A teraz przyjrzyj się pięciu PRAWDZIWYM bohaterom.

#5. Dom - rzecz święta

Chiny wciąż są bardzo specyficznym krajem. Kiedy w Państwie Środka próbuje się zrealizować jakąś inwestycję wymagającą przesiedlenia ludności, nie negocjuje się cen, robiąc kolejne ekspertyzy i przedłużając rzecz w nieskończoność. Jeżeli delikwent-właściciel nie chce z własnością rozstać się po dobroci, powinien spodziewać się na przykład pudełka skorpionów wrzuconych przez okno do domu. A jeśli i to mało, oblężenie domu przez 50 umięśnionych „negocjatorów” powinno definitywnie załatwić sprawę.

Nie w przypadku Shena Jianzhonga, sympatycznego Chińczyka, który – jak na Azjatę przystało – lubuje się we wschodnich sztukach walki (i trenuje je od 20 lat). Stojący na zewnątrz panowie nikomu nie przeszkadzali dopóty, dopóki nie spróbowali wejść do mieszkania i pchnęli na ziemię blokującą drzwi panią Jianzhong.

Momentalnie w Shenie obudził się przyczajony tygrys i ukryty smok. Sam przeciw pięćdziesięciu groźniejszy był niż przysłane wcześniej pudełko skorpionów, a do pomocy miał jeszcze 18-letnego syna. Ruszyli do walki. Kilku napastników odniosło mniej lub bardziej poważne rany, kilku rozstało się z przytomnością, inni zaś taktycznie cofnęli się.

Tak właśnie wyglądał krajobraz po bitwie na progu domu Shena.

Jaki z tego morał? Jak nie urok, to sraczka. Po paru minutach przed domem Jianzhongów pojawiła się policja, która zażądała… Zgadliście, podpisania zgody na przesiedlenie. Gdyby Shen odmówił, wówczas czekałby na niego wyrok za samotną napaść na pięćdziesięciu Bogu ducha winnych nieszczęśników. O ile oczywiście którykolwiek ze skośnookich funkcjonariuszy podjąłby się aresztowania.

#4. Wszystko jest bronią


Wyobraź sobie, że jesteś właścicielem dobrze prosperującego sklepu spożywczego i właśnie oprawiasz smakowitego tuńczyka, przyprawiasz, marynujesz… Robisz wszystko, co właściciel dobrze prosperującego sklepu spożywczego powinien robić ze smakowitym tuńczykiem. I nagle do środka wpada wariat. Wymachuje bronią i żąda, abyś natychmiast wyskoczył z mamony, bo inaczej klnie-się-na-Boga-zabije-cię. Co robisz?

Cóż, jeśli nazywasz się Saadat Khan, prawdopodobnie już dawno pożegnałeś się z instynktem samozachowawczym. W związku z tym bełkoczesz coś w rodzaju „przysięgasz na Boga, ale masz broń w ręce, nie rozumiem tego. Jeśli wierzysz w Boga, nie powinieneś we mnie celować, lepiej stąd wyjdź”.

Problem w tym, że 49 lat i mniej więcej tyle samo kilogramów nie nadały słowom Saadata wystarczającej wagi. Widząc, że przestępca nie zamierza odpuścić, Khan sięgnął w kierunku kasy, błyskawicznie napełnił garść świeżym chili i wyrżnął nią prosto w oblicze agresora. Sam cios nie był delikatny, ale kiedy chili dostało się do oczu, nosa i ust napastnika, było pozamiatane.

#3. Bezpieczeństwo jak w banku


Rozumiem, może niełatwo ci wyobrazić sobie jak obezwładniasz uzbrojonego przestępcę garścią chili, zmieńmy zatem scenerię. Wyobraź sobie, że wraz z dwójką kilkuletnich synów wybierasz się do banku, by podjąć z konta kilkaset dolarów emerytury. I wtedy do środka wpada szaleniec. Wymachuje bronią, celując w przypadkowych ludzi. Co robisz?

Oczywiście śmiejesz się ramię w ramię z dzieciakami i innymi klientami, sądząc, że to głupie, ale całkiem zabawne przedstawienie. Kiedy jednak broń wycelowana zostaje w Ciebie lub któregoś z chłopaków, zaczynasz rozumieć, że bankowcy nie mają za grosz poczucia humoru.

W takiej sytuacji znalazł się Eddie Peoples, weteran wojny w Iraku. Z kilku stojących w pobliżu krzeseł zbudował prowizoryczną osłonę, za którą ukrył dzieciaki, a potem… ruszył w pościg za przestępcą, który już wskakiwał do samochodu z workiem pełnym skradzionych pieniędzy. Niewiele myśląc wparował do furgonetki i… stanął naprzeciw wycelowanej weń lufy pistoletu.


Zamiast zmówić paciorek, Eddie po prostu wyrwał złodziejowi pistolet z ręki, wyrwał rękę ze stawu… Jedno albo drugie, coś wyrwał na pewno. Broń została unieszkodliwiona, przeciwnik obezwładniony. I dopiero po jakimś czasie wyszło na jaw, że przestępca terroryzował bank pistoletem-zabawką.

#2. Zawsze zamykaj bagażnik


Dla odmiany wyobraź sobie, że nie jesteś żadnym superbohaterem. Po prostu czujesz, że bardzo brakuje ci narkotyków, masz na koncie kilka mniejszych i większych wyroków, a cudza własność wykazuje dziwne tendencje do stawania się twoją. I wtedy widzisz nagle, że na ulicy stoi otwarta Honda Civic z kluczykami w stacyjce. Przepuścisz okazję? Steven Gorvett nigdy by sobie tego nie darował. Wskoczył do samochodu i - jak sądził - nie niepokojony przez nikogo dał w długą. Nie na długo.

Keith Lovegrove, właściciel Hondy, naprawiał właśnie płot u przyjaciela, kiedy muzyka z jego samochodu zaczęła cichnąć. Mało tego, zorientował się, że samochód – zamiast potulnie czekać tam, gdzie go zostawił – oddala się w sobie tylko znanym kierunku. Niewiele myśląc rzucił się w pościg i… dogonił go. Zdążył uchwycić się zderzaka i przez bagażnik zdołał wejść do samochodu.

W ferworze walki złodziej zatrzymał samochód, wyprowadził solidny cios i uciekł. Jak udało mu się pokonać mężczyznę, który chwilę wcześniej pieszo dogonił uciekające auto? Pewnym wyjaśnieniem może być fakt, że Keith Lovegrove miał już 54 lata i… orzeczoną niepełnosprawność.

#1. Policjant zawsze ma rację


Co robi polski strażnik miejski, kiedy widzi napastników kopiących bezbronnego człowieka? Odwraca wzrok i szuka kogoś, komu mógłby wlepić mandat za przejście przez jezdnię w niewłaściwym miejscu. Amerykańska policja działa nieco inaczej. Tak jak Ivan Marcano, nowojorski policjant, który tego dnia był już po służbie. Siedział w samochodzie razem ze swoją dziewczyną, kiedy dostrzegł dwóch idiotów mierzących z pistoletu do przechodnia. Co zrobił?

Wręczył narzeczonej telefon i kazał wezwać posiłki, a sam rzucił się na ratunek. Ledwie zdążył krzyknąć, że jest z policji, kiedy jeden z imbecyli gwałtownie odwrócił się w jego kierunku i wypalił. Pocisk trafił Ivana w klatkę piersiową, a napastnicy - razem z trzecim wspólnikiem - odjechali białym fordem. Ranny policjant dowlókł się do samochodu.
Nie ujechali daleko. Zaraz za rogiem (albo za drugim rogiem, kto wie) zobaczyli samochód uciekinierów. Ci spanikowali. Rozbili auto i chcieli uciekać pieszo.

A tyle na temat finału wydarzenia ma do powiedzenia nowojorski monitoring.

Marcano z kolei lewą ręką okrył ranę w klatce piersiowej, a prawą - słabszą - sięgnął po pistolet. Tak szybko, jak pozwoliły mu siły, wyskoczył z samochodu i krzyknął coś, co w takiej sytuacji krzyczy się na filmach. Mężczyzna, który wcześniej postrzelił policjanta, wycelował raz jeszcze, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, Marcano dwoma celnymi strzałami pozbawił go głowy. Pozostałym momentalnie odechciało się ucieczki.

Przeczytałeś? Świetnie. A teraz wracaj do kuchni, zlew czeka na umycie, bohaterze

Oglądany: 134661x | Komentarzy: 16 | Okejek: 426 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało