Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CDLVII - Dowcipni pracownicy

89 068  
318   10  
Dziś o graniu w pracy, kulturze, nieciekawym adresie i czterolatku na grillu. Zapraszam!

NUDA W PRACY


Jaki rok ~ 1997. Mała firma deweloperska zatrudniająca 16 pracowników. Siedzą w openspejsie i programują, ale często ich głównym zajęciem było cięcie w Kłejka. Normalnie w 16 osób. Któregoś dnia jak im się nudziło to sobie zaprojektowali lvl, którym kompletnie odwzorowywał swojego openspejsa. Filary, układ biurek itp.

Panowie cięli w grę i któregoś razu ich prezes usłyszała podniesione głosy typu "jebnij granatem" itp. i chciała ich przyłapać na gorącym uczynku. Weszła po cichu na salę. Stanęła za filarem i kiedy już chciała zza niego wyskoczyć zapewne z okrzykiem "BUSTED"! Jeden z deweloperów ubiegł ją okrzykiem :


- NIE CHOWAJ SIĘ CH... ZA TYM FILAREM!

by Misiek666

* * * * *

KULTURA JEST WAŻNA


Na imprezie będąc cyknęło mi się piw o kilka za dużo, sił na tańce nie mam więc siedzę i spoglądam rozmarzonym wzrokiem na ludzi. Podchodzi do mnie [K]oleś i próbuje namówić mnie na wyjście na parkiet.

[K]: Chodź tańczyć.
[Ja]: Nie, dzięki. Nie mam ochoty.
[K]: No chodź, nie będziesz siedziała tutaj.
[Ja]: Dzięki, ale nie chcę tańczyć.

I tak przez dziesięć minut. Słowa nie koleś nie rozumie. Choleryczką jestem, wkurzyłam się, że w spokoju trzeźwieć mi nie da, więc mi się wymsknęło:

[Ja]: Wypie*dalaj.
[K] (wielce oburzony): Może grzeczniej trochę?
[Ja]: Proszę, wypie*dalaj.

Zadziałało.

by Paunydz

* * * * *

TYDZIEŃ KULTURY


Obchodziliśmy ostatnio w biurze tydzień kultury Indian i Eskimosów...tfu...Aborygenów lub "Pierwszych Narodów" (bo tak trzeba ostatnio mówić) i zaproszono z tej okazji indiańską artystkę. W rezerwatach jak wiadomo różowo nie jest, problemy społeczne, przemoc, woda ognista...Indianka opowiedziała nam kilka mrożących krew w żyłach historii z tym związanych ale między innymi i taką anegdotkę:

Sama pochodzi z małego plemienia z British Columbia o którym 99% bladych twarzy nigdy nie słyszało. Jak była dzieckiem z zazdrością patrzyła na tych sławnych Indian z amerykańskich Westernów. No i zdarzyło się że wreszcie ich spotkała. Dzwoni dumna do brata i się chwali: "Słuchaj, wyobraź sobie, siedzę w towarzystwie APACZA, KOMANCZA i NAVAJO". A brat na to: "Trafiłaś do więzienia?"

Wiem że forma dowcipu stara ale opowiedziany przez rodowitą Indiankę mnie rozbawił.

by Nathalie

* * * * *

PO WESELU


Kumpel był w sobotę na weselu. Twierdzi, że bawił się super. Nie mniej jednak o poranku, kiedy promile jeszcze buszowały w jego organizmie, tuż po przebudzeniu jednym z pierwszych obrazów jakie ujrzał była twarz jego kobiety. Wkurzona twarz...

- Czyżbym wczoraj zrobił coś nie tak?
- Owszem. Przyczepiłeś się do panny młodej!
- Ale że niby za co?
- Bo zabroniła ci polewać wódki jakiemuś ośmiolatkowi!

by Misiek666

* * * * *

BLONDYNKA

Dziś koleżanka z pracy - kolor włosów słuszny była strasznie rozczarowana, że jej nie widziałem, jak jechałem do pracy. Powiedziała mi:
- Jechałam dziś przed tobą rano, a ty mnie nie widziałeś. Mrugałam nawet światłami i tak mnie nie zauważyłeś.

Nie muszę chyba dodawać, że mrugała światłami długimi.

by Arturj1

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

DESER

Wróciłem sobie wczoraj z pracy, obiadek spożyłem, piwko wypiłem. Błogo się mi zrobiło, moje szczęście małżeńskie przyszło się do mnie jeszcze poprzytulać. Za ścianką szwagierka robi projekt jakiś na moim kompie, bo jej zepsuty. Ścianka cienka, więc wszystko słychać.
- Coś by się jeszcze chciało, tylko nie wiem co - mówię do żony.
- Może loda na deser? - pyta żona.
- Jak zrobisz - uśmiecham się obleśnie.
- Nie o takiego mi chodziło - syczy.
A zza ścianki tekst szwagierki:
- Ja mu zrobię, jak już pozwolił mi z kompa skorzystać.
My w śmiech, bidulka nie wie o co chodzi...
- No cooo? Przecież już mu robiłam, niedobre były?
Spadliśmy z wyra. A potem musiała się przed siostrą tłumaczyć, że z mrożonych truskawek mi robiła kiedyś.

by Makabros

* * * * *

UDANE WAKACJE

Kiedyś jeden kolega do mnie zadzwonił z zapytaniem o godziny i dni tygodnia w których latają samoloty z Polski do Dublina. A że kolega do dzisiaj nie wie, skąd pochodzi, czy ze Śląska czy z Małopolski - gdzieś tak pośrodku, to interesowały go loty z Krakowa lub Katowic, ewentualnie Warszawka. Udzieliłem mu wyczerpującej informacji i zapomniałem o sprawie. Wczoraj, czyli po około dwóch miesiącach od tamtego telefonu spotykam go w pracy. A on do mnie w te słowa:
- Chłopie, aleś mi pomógł, dzięki bardzo, miałem takie wakacje, że się w pale nie mieści. Tak sobie ułożyłem te loty i tak pokupowałem bilety, że wszystko spasowało.
(Zacząłem trochę wysilać mózgownicę, bo nie przypominałem sobie żeby koleś był w Polsce w międzyczasie) Koleś nawija dalej:
- Kupiłem żonie bilet do Krakowa, poleciała do domu z dzieckiem, a tym samym samolotem do mnie "koleżanka" przyleciała. Tak samo zrobiłem 3 tygodnie później, jak żona wracała... Ale wakacje miałem...

by jar_cinski

* * * * *

INFORMACJA PKP

Mam (nie)przyjemność pracować na dworcu w czasie wakacji, przechadzając się po peronach z informacją turystyczną.
Dni kilka temu przechodziłem się właśnie po peronie, kiedy nadjechał pociąg. Wszyscy pasażerowie dziarsko wysiedli, przed drzwiami stał już tylko pracownik PKP (ten od gwizdania i zamykania drzwi w pociągu).
Stałem jakieś 3 metry od niego, kiedy nagle podszedł do niego jegomość, na oko 50-letni z Włoch. Po angielsku dużo nie mówił, krzyczał tylko:
- Exit?! Exit!? Exit?! - próbując wyjść na powierzchnię ziemi.
Pracownik PKP zaś, z całkowitym spokojem, wręcz angielskim flegmatyzmem, choć już po polsku, odrzekł:
- Tak, tak, zaraz przyjedzie...
Po czym kontynuował swoje obowiązki...

by los_bananos


I powracamy do autentyków teraźniejszych:


* * * * *

GRUNT TO DOBRY ADRES

Rozmawiam se z siostrą przez telefon:
- Byliśmy wczoraj oglądać mieszkanie. Bardzo ładne, słoneczne, nawet niedrogie, ale nie zdecydowaliśmy się...
- A dlaczego?
- Bo weź sobie wyobraź jak podaję komuś mój nowy adres: Hamburg, Kurvenstrasse 25...

No tak, też bym chyba się nie zdecydowała.

by atitta

* * * * *

PARTY

Na wydziale górniczym nie ma zbyt wiele dziewczyn. Opijanie sukcesów więc wygląda jak pępkowe u Mela Gibsona i jest równie częste.
Ostatnio kolega przyprowadził ze sobą koleżankę z innej grupy. Ta ciągle mówiła o tym, czy my nie mamy koleżanek itp. przeszkadzając w oglądaniu filmików na youtubie...
W pewnym momencie na słowa "To pierwsze gej party na jakim byłam..."
Jeden ze zgromadzonych obrócił się od monitora, jakby pierwszy raz zwracając na nią uwagę:
- Jak chcesz to może być gang bang.
Od tej chwili w spokoju mogliśmy dokończyć Dariusza z trudnych spraw, a do koleżanki dotarło w końcu, że dzisiaj jej nie pyknie.

by DarksideR

* * * * *

IMPREZA NA DZIAŁCE

Impreza działkowa. Dużo osób. Wiadomo grill, ploteczki, piwko te sprawy. Nagle 4-letni syn gospodarzy zjawia się z żabą w rękach. Ciągnie ją za nogi, miętoli i ogólnie widać, że robi żabie krzywdę. Ojciec malca zauważa to i mówi:
- Synku tak nie wolno, puść ją, żabkę to boli.
Mały patrzy na niego wielkimi oczami, kładzie żabę na trawę i posłusznie wypuszcza. Ojciec dumny z wykorzystania rodzicielskiego autorytetu wraca biesiadować do stołu.
Mały biegnie natomiast do leżącego dnem do góry wiaderka i wyciąga spod niego kolejną żabę, krzycząc:
- Nic nie szkodzi, mam zapasową!

by sadj

* * * * *

TELEFON

Mój kolega ma durny zwyczaj wożenia telefonu desce z przodu auta. Ostatnio jechał i miał szeroko otwarte okna. Mówię mu:
- Weź ten telefon połóż gdzie indziej, bo ci zleci na podłogę.
- No to zleci najwyżej, do tej pory nie spadł.
Wjeżdża na rondo, całkiem szybko telefon leży na desce obok kierownicy i przesuwa się w prawo.
I nagle gwałtowny zjazd z ronda, obserwuję jak telefon leci w lewo wybija się niczym Małysz z progu nad kolumną kierownicy i szybuje przez otwarte okno wprost na ulicę.

Może by i przeżył, niestety następny pojazd przejechał centralnie po telefonie.

by Maciek_Cherokee

* * * * *

DOWCIPNI PRACOWNICY

Od paru lat pracuję jako konstruktor w narzędziowni. Biuro mamy na parterze, a bezpośrednio pod nim znajduje się pomieszczenie, w którym ślusarze składają to, co zaprojektowaliśmy.

P arę dni temu kumpel z biura wchodzi, jakiś taki ucieszony i pyta:
- Wiecie jak chłopaki z dołu mówią na tą swoją kanciapę?
- ???
- "Piwnica pod baranami."

Dowcipne bestie...

by zgred_83

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 89068x | Komentarzy: 10 | Okejek: 318 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało