11 powodów dlaczego boję się latać

 

 

A co można mówić o sytuacji, gdy spokojnie sobie próbujesz zasnąć podczas lotu i nagle dostrzegasz, że siedzący obok ciebie 47-latek ogląda na laptopie... dziecięcą pornografię? To właśnie przydarzyło się jednemu z pasażerów, lecącemu z Salt Lake City do Bostonu. Miłośnik nagich dzieci został aresztowany tuż po wylądowaniu, ale niesmak wśród jego towarzyszy podróży pozostał...
 

 

 
 

Miło sąsiada nie będzie też wspominał Arthur Berkowitz, który siedmiogodzinną podróż z Alaski do Filadelfii musiał spędzić stojąc. Powód? Siedzący obok mężczyzna ważył 200 kg i zajął dwa miejsca. Linie lotnicze jednak poczuły się do obowiązku zrekompensowania mu nieprzyjemności i w zamian za odstąpienie od roszczeń z tytułu niekomfortowej podróży, za którą Berkowitz zapłacił 800 dolarów, zaproponowały... kupon promocyjny za 200 dolarów. Zbulwersowany pasażer zapowiedział pozew. Ciekawe ile samolotów sobie kupi za ewentualne odszkodowanie? W amerykańskim sądownictwie wszystko jest możliwe...
 

 

 

 
 

Tak w ogóle to tylko za porno można wylecieć z samolotu. Dobrze wie o tym Billie Joe Armstrong, lider Green Day. Kiedy wsiadał na pokład w Oakland, poproszono go, by... podciągnął spodnie, bo widać mu bokserki. Ten zaś, jak na prawdziwego rockmana przystało, ani o tym myślał. Pracownicy linii nie zastanawiali się więc długo i kazali mu opuścić maszynę. Kiedy przewoźnik zorientował się z kim zadarł, samolot był już w powietrzu. Serdecznie go przeproszono za zajście i zaproponowano darmowy lot następnego dnia.

 

Co tam jednak amerykańscy muzycy, skoro my, Europejczycy, mamy swoich aktorów! Wymieńmy tu choćby Gerarda Depardieu, który na oczach wszystkich pasażerów wysikał się na środku samolotu. Jego wybryk spowodował dwugodzinne opóźnienie lotu z Paryża do Dublina i konieczność dezynfekcji pokładu. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że gwiazdor ewidentnie był pijany i nie panował nad sobą.

 

 

 

A Polacy? Wiadomo, że nie gęsi, więc Kręcinę mają! Ówczesny sekretarz generalny PZPN w sierpniu został wyprowadzony z samolotu relacji Wrocław-Warszawa, kiedy wracał po meczu naszych Orłów z Gruzją. Dzielny Zdzisław najwidoczniej zaniemógł, bo zdaniem świadka bełkotał, przeklinał i ledwo stał na nogach. Sam zainteresowany stwierdził jednak, że dopadło go "zmęczenie pomeczowe" i z pokładu wyrzucono go za chrapanie. Niedługo potem odwołano go ze stanowiska, ale już nie za chrapanie...

 

Nic tak nie wzbudza jednak podejrzeń załogi, jak rocznica zamachów na World Trade Center. A szczególnie okrągła, bo 11 września 2011 r. minęło akurat 10 lat od pamiętnego aktu terrorystycznego. Najpierw był lot z Denver i zamknięta toaleta. Co może być w zamkniętej toalecie? „Oczywiście terroryści” - musieli pomyśleć członkowie lotu. Lada chwila przy pokonującym przestworza airbusie pojawiły się więc F-16, które eskortowały maszynę na lotnisko w Detroit. Dopiero po lądowaniu okazało się, że w WC zamknęła się... para zakochanych, która oddała się miłosnym igraszkom. Ale to nie koniec! Tego samego dnia załoga poprosiła myśliwce o eskortę, ponieważ pasażerowie "podejrzanie często chodzili do toalety". Lecący z Los Angeles do Nowego Jorku boeing musiał lądować awaryjnie i dopiero na ziemi okazało się, że na pokładzie nie ma członków Al-Kaidy, tylko ludzie ze słabymi pęcherzami.

 

 
 

 

Nieco mniej restrykcyjni są pracownicy lotniska Ben Guriona pod Tel Awiwem, którzy... poszli się bawić, paraliżując ruch lotniczy na dwie godziny. Nawet ci z okienek informacyjnych. Opóźnionych było co najmniej kilka odlotów. Setki pasażerów nie wiedziały co się dzieje i nietrudno odgadnąć ich miny, gdy rozbawieni pracownicy wrócili z zabawy mającej na celu przywitanie nowego żydowskiego roku. Ale czego się nie robi dla tańca i rozrywki?

 

 

 

Na położonym nieco dalej izraelskim lotnisku doszło za to do innej niecodziennej sytuacji: złapano azerskiego ministra, który próbował przemycić... 50 kg jagnięciny. Tłumaczył, że chciał ten "skromny" ładunek mięsa wwieźć do Izraela, aby częstować innych podczas prowadzonych rozmów. Jedyne co go broni w tej sytuacji to to, że nie próbował zwalić winy na "pomeczowe zmęczenie".

 

 

 

Zmęczony mógł być za to amerykański pilot, który wylądował przez pomyłkę na nie tym lotnisku, na którym powinien. Próbował się usprawiedliwiać, że docelowe Lake Charles leży kilka kilometrów dalej od Sulphur, gdzie posadził maszynę na ziemi. W każdym razie przynajmniej na pokładzie nie było jagnięciny.

 

 

 

Są w samolotach rzeczy gorsze od samego Kręciny. Nazywają się myszy i potrafią sterroryzować całą obsługę lotniska. Lot z Nepalu do Bangkoku trzeba było odwołać po tym, jak nikomu nie udało się schwytać małej terrorystki. Na szczęście wszyscy pasażerowie zostali ewakuowani zanim doszło do tragedii, którą mogło być np. wyjedzenie sera z kanapek.