Rio de Świebodzineiro, czyli bojownicy w akcji

Parę dni temu DevilLama uradował nasze serca przepiękną relacją z wyprawy do najbardziej kultowego obecnie miejsca w Polsce:

Dnia 5 czerwca roku Pańskiego 2011, wyruszyliśmy do Świebodzina, nazywanego przez tambylców polskim Rio de Świebodzineiro. Oto krótki przebieg naszego wspaniałego tripu. Jak wiadomo, słoneczka były, krzywe wieże w Pizie były, a Polacy nie gęsi swoje zdjęcia mają : ).

Pomysłodawcy (Paweł 'Ozi' oraz Dominik 'Soiu)' i zarazem organizatorzy całego wypadu. Wszystko dzięki nim przebiegło bez najmniejszych zakłóceń. Począwszy od wyjazdu z Torunia - grodu ojca Dyrektora, zabrania części wycieczki z Poznania, po sam bezpieczny powrót wszystkich do domów 

Dzięki wspaniale zaplanowanej trasie mogliśmy podziwiać nasze piękne widoki. Co było nieocenione, gdyż razem z nami podróżował Anglik Mike oraz Francuzka Julie

Na miejscu zmierzaliśmy do najstarszego Tesco na świecie. Wybudowanego, aż siedem lat przed Chrystusem. Od lewej Mike, Paweł 'Ozi', Marta 'Ziutay', Jędrzej 'Tęczowy Sorbecik', Dominik 'Soiu - kapitan z międzygalaktycznego domu Naleśnika'. Na zdjęciu zabrakło naszej nieocenionej Pani fotograf Julie

W końcu się spotykamy...

Niestety jacyś dranie na wzór Jezusa z Rio, postawili naszego na wzniesieniu. Cały plan miał już wziąć w łeb, gdyby nie Ozi, który dzięki artystycznym koneksjom, wypożyczył krzesła z pubu Graffit, w zamian za obietnice wypicia tam piwa (dziękujemy!)

Pierwsza próba - Y.M.C.A. 

...potem już poszło - Electric boogaloo...

...High Five Jesus...

...Touched by Jesus...

 

...Thank You Jesus : )

Po tak wyczerpującej sesji zdjęciowej przyszła pora na lody koral i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie : ). Tym razem już w komplecie: Ziutay, Mike, Ozi, Dominik, Julie, Jędrzej

Bonusowo mamy jeszcze Making of