Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CCCLXXXIX - Pieluszki dla kudłacza

54 743  
267   11  
Kliknij i zobacz więcej!Gdy do gabinetu lekarskiego wejdzie mały dinozaur, to pewnych pytań zadawać nie wolno. Bycie odwrotowcem też nie jest łatwe. A specjalistyczne zabezpieczenia też daje się ominąć. Zapraszam do lektury.

DINOZAUR U PANI DOKTOR


Mój kot jest dinozaurem. To znaczy mój syn jest kotem niemal od zawsze, a od czasu, kiedy obejrzał trzecią część Epoki lodowcowej, jest jeszcze dodatkowo dinozaurem.
No więc poszliśmy kiedyś z rzeczonym kotozaurem do lekarza. Szymon, zaraz po wejściu, zamiast dzień dobry rzucił od drzwi ostrzegawcze "wrrrau". Pani doktor nieco się zdziwiła, ale miłą i przyjaźnie do dzieci nastawioną osobą będąc, zagadnęła wesoło:
- A czemu tak warczysz, Szymonku?
Jako że odpowiedzią naszego syna było jedynie kolejne ostrzegawcze warknięcie, poinformowaliśmy ją, że mały jest chwilowo dinozaurem.
- O, to pięknie - odpowiada pani doktor. - A jakim rodzajem dinozaura jesteś? Roślinożernym, czy mięsożernym?
I tu popełniła kobiecina błąd, bo przecie powinna się wszystkiego domyśleć po wspomnianych warkach. Pytanie jednak padło i nim zdążyliśmy Szymona powstrzymać, ten udzielił jej odpowiedzi, którą prawdopodobnie lekarka zapamięta na całe życie: z morderczym błyskiem w oczach podszedł do niej i...
ugryzł ją w kawałek kształtnej i dość apetycznej szynki, który, ze względu na naturalną dla ich wieku różnicę wzrostu, znajdował się akurat na wysokości jego otworu gębowego.
Tak, to był zdecydowanie moment, kiedy było mi - jak dotąd, oczywiście - za mojego syna najbardziej wstyd. A czułem się tym gorzej, że sam z najwyższym trudem hamowałem wybuch śmiechu

by Aegidius

* * * * *

NIE WIDZI PROBLEMU

Dojeżdżam do pracy z kolegą. Zawsze dzwoni do mnie, jak jest 10 minut drogi od naszego punktu zbornego. Ostatnio w drodze powrotnej z biura zorientował się, że zostawił komórkę na biurku. Zadzwoniłam do szefa, poprosiłam o zabezpieczenie rzeczonej komórki, jest OK. Kolega zasugerował, że w takim razie powinniśmy się umówić już teraz na konkretną godzinę, ewentualnie jedno z nas poczeka na drugie. Niestety, kulki mi się nie zderzyły i nie zrozumiałam, dlaczego nie może po prostu do mnie zadzwonić jak zawsze.
Pośmialiśmy się, wróciłam do domu, opowiedziałam rodzicielce całą scenę. Mama popatrzyła na mnie, wzruszyła ramionami i podrzuciła rozwiązanie:
- Co za problem, niech na stacjonarny zadzwoni.

by Kichawa

* * * * *

ODWROTOWIEC

Co jest ważne w tej sytuacji: moja mama miała cesarkę jak się rodziłem, bo nie byłem ułożony standardowo, znaczy głową do przodu.
Rozmowa moich rodziców o mnie. Że jak zwykle zrobiłem coś nie tak, jak im pasuje, że ciągle na przekór robię i w ogóle jestem odwrotowiec.
- On już od początku taki był, bo ty go odwrotnie urodziłaś.
- Ja go odwrotnie urodziłam?! To ty go odwrotnie zrobiłeś!

by mAs5

* * * * *

GRUNT TO MOTYWACJA

Ćwiczymy przed zawodami. Kolega podchodzi do stanowiska, zamyśla się i:
- Hm... dawno nie strzelałem z pneumatyków... Ale jak pomyślę o pierwszej teściowej, to powinny mi wpadać same "dychy"... A jak o drugiej - to pewnie będą "jedenastki"...

by ziggrin

* * * * *

PO WYPŁACIE

Moja kobieta dostała pierwszą wypłatę.
Ja: Pokaż!
Pokazuje banknoty
Ja: Łaaaaa! Daj trochę.
Ona: A co, na dziwki chcesz? Jakby jedna w domu ci nie wystarczyła!

by Kahzad

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków.

JAK NIEMOWLĘ...


Wczoraj nas naszło z gadem na wspominki. I tak siedzimy sobie przytuleni, a Junior pyta:
- Borys, a jak ja się urodziłem, to jak wyglądałem???
- No miałeś posklejane włosy, nieskoordynowane ruchy, karnację lekko przegniłego pomidora... No bleee po prostu.
I tak siedzimy dalej przytuleni..
- Czyli wyglądałem jak ty po dobrych baletach... - mówi gad.
I tak siedzimy przytuleni....

by Inga

* * * * *

REKLAMACJE WIÓZŁ CZY CO?

Jadę dziś sobie do pracy, słonko zza chmur się przedziera, docieram do głównej trzypasmówki, która niezawodnie codziennie mnie wiedzie na moje stanowisko pracy, gdy na sąsiednim pasie zauważam powoli wyprzedającego mnie Peugeota.
A w samochodzie, poza statecznie wyglądającym (garnitur, krawat, te rzeczy) panem kierowcą czereda maluchów, kompletnie nic sobie nierobiąca z pasów bezpieczeństwa, ani ewentualnej policji przy drodze. Na przednim siedzeniu dwójka (na oko - bliźniaki) siedziała w miarę grzecznie, ale z tyłu - aż czwórka - kłębiła się radośnie obkładając się zeszytami, żonglując tornistrami i walcząc na ołówki. Żadne z całej szóstki poczciwej latorośli nie wyglądało na więcej niż tuzin wiosen, więc atmosfera iście familijna.
Zapytacie, co mnie ubawiło ? Ano fakt, że samochód był firmowy.
Na bokach wyraźnie było napisane:
"UNIMIL - pewność przy każdym spotkaniu"

by Cornugon

* * * * *

KOBIETA W POTRZEBIE

Mój znajomy pracuje w salonie Plusa i pewnego dnia przychodzi młoda, ładna pani i mówi do niego:
- Potrzebuję pomocy: mój mąż wyjechał, okres mi się skończył i nie ma mi kto załadować.
No i po chwili wyciągnęła swój telefon, a personel w śmiech.

by kulturarap

I powracamy do autentyków teraźniejszych.


* * * * *

PRZYKŁAD KOBIECEJ LOGIKI

Właśnie spojrzałem w lusterko, zmarszczyłem czoło, obejrzałem na nim bruzdy i szczerze stwierdziłem do mojej lepszej połówki [MLP]:
[Ja] - Chyba się starzeję.
[MLP] - No coś ty, kochanie.
[Ja] - No dobra - starzejemy się oboje.
[MLP] - Chyba kuźwa ty.

... i zrozum tu kobietę

by kercik

* * * * *

ZBYSIO

Mam kuzyna, który to będąc pacholęciem był strasznie nieśmiały. Zresztą tak mu zostało do dzisiaj. Kiedyś moi rodzice zabrali go wraz ze mną na naszą działkę. Bardzo mu się spodobało. Świeżego powietrza się nałykał. W sobotni poranek mamuśka zorganizowała śniadanie. Czasy ciężkie były, ale na stole pojawiło się świeże pieczywko, jajeczka od chłopa, wędlinki, serek biały tudzież żółty, słoik dżemu, herbatka, pomidorek, ogóreczek... Słowem standardzik smakowity.
Jak już pisałem Zbysio, bo tak mu jest na imię, był chłopcem bardzo nieśmiałym i zawsze skorym do wykonywania poleceń starszych, czyli moim zupełnym na owe czasy przeciwieństwem.

Mama szybko skonsumowała swoje śniadanie i udała się do kuchni zostawiając naszą trójkę na werandzie, znaczy się mnie z tatą i Zbysia. Na odchodne rzuciła:

- I nie odejdziecie od stołu, zanim wszystko nie zostanie zjedzone!

Po kolejnych 10 minutach, kiedy ja już na dobre od dawna hasałem z jakimś kijem w dłoni po terenie, z werandy rozległ się nagle tubalny głos mojego ojca:

- Hanka! A czy ten słoik dżemu też musimy zjeść cały do końca ? Bo Zbysio zjadł już ponad połowę i chyba go zemdliło...

by Misiek666

* * * * *

NIESAMOWITE ZABEZPIECZENIA

Pewne duże centrum obliczeniowe. Aby w ogóle wejść i zacząć pracę należy pokazać jeden identyfikator i otrzymać drugi, z magnetyczną ścieżką, która uprawnia do wejścia w odpowiednie miejsce. Jak codziennie rano śpiący chlasnąłem z portfela jednym identyfikatorem, dostałem drugi, schowałem oba do portfela i poszedłem w korytarz. Wtedy mnie olśniło: Przecież 6 par drzwi czeka na kartę. Wyjąłem portfel, pierwszą napotkaną z brzegu kartę, system mnie wpuścił, potem drugie drzwi, trzecie, i tak dalej, aż doszedłem do pokoju. W tym momencie obróciłem identyfikator a tam... karta stałego klienta zakładu fryzjerskiego. Bez ścieżki, zwykły grubszy kartonik.
Okazało się, że czytnik kart jest optyczny: Puszcza wszystko, co czarne.

by anonimowy

* * * * *

WESOŁY KLIENT

Pracowałem kiedyś w warsztacie samochodowym. Mieliśmy wielu wesołych klientów. Jednym z nich był sympatyczny lekarz ginekolog, który pewnego dnia przyjechał i zgłosił mi następującą usterkę: po kilku hamowaniach, gdy nagrzeją się hamulce, zaczyna mu twardnieć pedał. Zdecydowałem, że musimy się przejechać. Po przejażdżce wróciliśmy pod firmę, przed którą akurat wyszli wszyscy, tzn. współpracownicy i inni klienci. Zaparkowałem koło nich i gdy wysiedliśmy, klient z uśmiechem na ustach zapytał mnie:
- Stwardniał panu?
Zobaczyć miny wszystkich, którzy to słyszeli - bezcenne.

by vw69

* * * * *

PIELUSZKI DLA KUDŁACZA

Rzecz miała miejsce jakiś tydzień temu, a może dwa? Mając w domu małego szczeniaka nie mieliśmy innego wyjścia, jak na dwudniowy wyjazd do rodziny jakoś go przygotować - tak, by na pewno nie narobił żadnej szkody na miejscu.
Pomysł był genialny w swojej prostocie - psiak jest spokojny i dość cierpliwy, założymy mu pieluchę. No to siada bbirdy do maszyny i szyje ze starych szmat coś chłonnego na wymiary Kudłacza. Super, na wyjeździe do weterynarza sprawdziło się. Przed wyjazdem do rodziny zdążyłem obie uszyte pieluchy zgubić. Nie ma rady, trzeba się wyposażyć w nowe... Szyć już siły nie miałem, więc pojechaliśmy do nocnego Tesco zobaczyć, czy jakiejś dziecięcej pieluszki się dopasować nie da. Ekstra! Pieluszki w dwupakach po 1,99, pasujące wymiarami, bez balsamów, czego chcieć więcej?

Stoimy więc w kolejce do kasy, ja zachwycony znaleziskiem oglądam jeszcze i mówię: "Tej, a tu wkładu chłonącego szczodrze dali, zupełnie od końca do końca! Na upartego, jak się młody za mocno nie zsika, to możemy mu ją tył na przód obrócić i jeszcze niech drugą stronę przesika!"

Mina kobiety stojącej przed nami była absolutnie bezcenna.

by bbirdy

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 54743x | Komentarzy: 11 | Okejek: 267 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało