Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Słynne akcje Pomarańczowej Alternatywy

78 035  
703   30  
Dwadzieścia dwa lata temu mieszkańcy Wrocławia byli świadkami rozbicia nielegalnej manifestacji Świętych Mikołajów przez dzielnych funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej.

To już nie pierwszy raz reakcja stróżów prawa na happening zorganizowany przez Pomarańczową Alternatywę dała rezultat odwrotny od zamierzonego. „Major” Fydrych i jego krasnoludki skutecznie udowadniały, że poczucie humoru to najlepszy sposób na ośmieszenie mundurowych i jednocześnie idealne antidotum na szarość socjalistycznej rzeczywistości.
Ta wielce oryginalna grupa happeningowa miała swe korzenie na wrocławskich uczelniach i częstych, na początku lat 80., strajkach studenckich. Uczelniane pismo „Pomarańczowa Alternatywa” swoją premierę miało właśnie podczas jednego z takich strajków. Hasłem głoszonym przez młodzież skupioną wokół „PA” było: „Wszyscy proletariusze bądźcie piękni”. Poczuciem humoru mogli popisać się studenci (z Fydrychem na czele), czego nie można było powiedzieć o komitecie strajkowym Uniwersytetu Wrocławskiego. Wkrótce więc periodyk trafił do podziemia stając się jedną z zakazanych „bibuł”.


Pierwszymi akcjami, za którymi stało młode towarzystwo z Wrocławia było upiększanie plam na ścianach budynków. Plamy owe powstały z winy opozycji piszącej na murach wywrotowe hasła. Służby ścigały malkontentów, wcześniej jednak trzeba było owe plugawe hasła zamalować farbą. W ten sposób powstawały plamy, które nieudolnie wtapiały się w smutny krajobraz PRL-u. Upiększanie polegało na malowaniu na tle plam wesołych, pomarańczowych krasnali. Wkrótce krasnale pojawiły się też w innych miastach.

Major Fydrych

Milicjanci nie do końca „kumali” czy stojących za bohomazami „artystów” należy, wzorem knujących przeciw władzy wandali, pałować czy jedynie pouczać. Zresztą, panowie milicjanci chyba nigdy do końca nie byli pewni co robić zarówno z członkami Pomarańczowej Alternatywy, jak i ze sobą - jako mimowolnymi uczestnikami, organizowanych przez ekipę Fydrycha, happeningów.

Oto kilka zorganizowanych przez ekipę PA akcji, których pomysłowość i rozmach, do dziś robi wrażenie:

#1. Precz z (U)pałami!

W upalny letni dzień na wrocławskim rynku pojawiło się trzynastoosobowa grupa młodych ludzi odzianych w koszulki z literkami układającymi się w napis „Precz z upałami”. I wszystko byłoby jak najbardziej O.K., gdyby nie bumelant kryjący się pod literką „U”, któremu nudziło się stanie w pełnym słońcu i co jakiś czas gdzieś się „gubił”. Wtedy hasło miało już nieco inny przekaz. Podobno milicja ze szczególną uwagą traktowała literkę „U” - kiedy tylko jej właściciel znikał, w pobliżu pojawiał się patrol MO, aby sprawdzić czy przypadkiem nie doszło do zniewagi munduru. Zawsze jednak okazywało się, że kryzys jest już zażegnany, a literka „U” trafiała na właściwe miejsce... do czasu odejścia stróżów prawa, oczywiście.



Podobnie jak w przypadku większości akcji Pomarańczowej Alternatywy, uczestnicy happeningu zostali zatrzymani, przesłuchani i, z braku podstaw do aresztowania, zwolnieni do domów.

#2. Papier Toaletowy

Rok 1987 był świadkiem kilku akcji, których głównym bohaterem (oprócz milicjantów, oczywiście) był towar deficytowy, a mianowicie, kolokwialnie mówiąc, „srajtaśma”. Kiedy papier toaletowy pojawiał się w sklepach ludzie robili zaopatrzenie na najbliższy miesiąc i obwieszeni szarymi rolkami gnali szczęśliwi do swych domów.

Ekipa PA zdobyła sporą ilość tego produktu (ponoć Pomarańczowi wymienili go za, zbieraną w pocie czoła, makulaturę) i, z wielką pompą, ruszyła w miasto błogosławiąc i rozdając kawałki upragnionej taśmy napotkanym ludziom. Happenerzy kroczyli też z transparentami chwalącymi ten trudno dostępny towar. I kto znów wyszedł na durnia? Oczywiście Milicja, która nie nauczyła się, że w akcje Pomarańczowych nie należy się mieszać. Wzorowi funkcjonariusze aresztowali wszystkich, spotkanych na ulicy, posiadaczy papieru toaletowego. Ofiarami milicyjnej obławy stali się też Bogu ducha winni szczęśliwcy, którym właśnie udało się zakupić to rolkowe trofeum w jednym z wrocławskich sklepów.


#3. Święto Milicjanta

Każdorazowa, ultrapoważna reakcja mundurowych musiała doprowadzić do happeningu skierowanego bezpośrednio w milicjantów. Drużyna Fydrycha odziana została w mundury Milicji Obywatelskiej i ruszyła na ulice Wrocławia aby, w ramach podziękowań za wzorową służbę niebieskich patroli, pomóc im w codziennych obowiązkach.


Oj, działo się – Pomarańczowi ścigali i wlepiali mandaty obywatelom przechodzącym na czerwonym świetle, kierowali ruchem ulicznym, wręczali funkcjonariuszom kwiaty (piękne dziewczęta rozdawały im też cukierki), odśpiewywali gromkie sto lat... Było bardzo wesoło... do momentu, kiedy milicjanci zabrali się za aresztowanie swoich, tryskających entuzjazmem, fanów. A nie było to zbyt trudne – happenerzy mieli bowiem twarze pomalowane na niebiesko.

#4. Wigilia Rewolucji Październikowej

Takie ważne święto dla każdego szanującego się komunisty musiało zostać uczczone. Stąd też pomysł na zorganizowanie happeningu w wigilię rocznicy tego wydarzenia. Akcja była przygotowana bardzo szczegółowo. Odtworzono wydarzenia znane z rewolucji. Z kartonu przygotowany zostały okręty „Potiomkin” i „Aurora” , a rolę Pałacu Zimowego miał grać bar „Barbara” (w kulminacyjnym momencie akcji okazało się, że pałac jest w tym dniu „nieczynny”).


Milicja z miejsca przystąpiła do rozganiania Pomarańczowych, jednak kolejni bohaterowie wielkiego widowiska, którzy, pojawiali się jakby znikąd, mocno dekoncentrowali funkcjonariuszy. Wkrótce po przybyciu Floty Bałtyckiej i reszty uczestników happeningu, okazało się, że wszyscy uczestnicy zbiegowiska mają czerwone elementy ubioru (takie było założenie całej akcji; wśród zebranych były nawet psy z czerwonymi kokardkami).


Milicjanci zabrali się więc za aresztowania. I po raz kolejny ucierpieli biedni obywatele, którzy przypadkiem akurat mieli na sobie coś czerwonego. Podobno zatrzymany został też czarnoskóry student, który nie potrafił zrozumieć dlaczego noszenie czerwonego beretu jest przestępstwem...

#5. Dzień Mikołaja

Szóstego grudnia 1987 roku na ulice wmaszerował tłum Świętych Mikołajów, elfów i reniferów. Wśród kolęd i radosnych okrzyków przebierańcy rozdawali przechodniom niewielkie prezenty. Milicja, nie potrafiąc zrozumieć o co chodzi w tej akcji, postanowiła zrobić to, co zawsze jej wychodziło najlepiej. I tak też w ciągu kilku godzin miała miejsce najprawdziwsza mikołajowa czystka. Do milicyjnych nysek trafili też zmarznięci panowie, którzy przebrani za śnieżnobrodych świętych zapraszali przechodniów do zapoznania się z asortymentem wrocławskich sklepów.


To tylko mały przedsmak tego, co Pomarańczowa Alternatywa wyczyniała w kolejnych latach swego istnienia. Interesujące jest to, że po tym jak nastały „nowe czasy”, a milicja przestała interweniować, happeningi nie były już tym samym co na początku. To śmiertelnie poważni mundurowi byli główną atrakcją akcji Pomarańczowych. Ba, z czasem funkcjonariusze obsadzani byli nawet w głównych, happeningowych rolach.



Pewnego razu na ulice Łodzi wybiegł tłumek ludzi z tabliczkami, na których widniał napis „Galopująca inflacja”. Happenerzy biegali po ulicy Piotrkowskiej w te i nazad, budząc zaciekawienie obywateli. I wtedy do akcji dołączyli aktorzy, grający pierwsze skrzypce w tym ulicznym szoł. Milicja ganiała Pomarańczowych, którzy brykali sobie w kółko po „Pietrynie”. Każdy złapany donośnie dziękował za zatrzymanie galopującej inflacji. Koniec końców policja nie tylko zatrzymała inflację, ale również i niektóre z jej najbardziej galopujących elementów całkiem poważnie spałowała...

Major F. niegdyś


Źródłowiszcze: 1, 2, 3, 4, 5 oraz księga pt. "Pomarańczowa Alternatywa – Rewolucja Krasnoludków"

Oglądany: 78035x | Komentarzy: 30 | Okejek: 703 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało