Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CLXXI

35 165  
148   7  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

ODWAGA KUZYNA

Mój kuzyn i ja - zwariowani rówieśnicy, mieliśmy kilka razy w dzieciństwie śmierć przed oczami. Któregoś lata, mieliśmy wtedy jakieś 5 lat, postanowiliśmy zrobić sobie wycieczkę do pobliskiego lasu. Znaleźliśmy taką górkę, z której można było zjeżdżać na kartonach lub drewnianych plandekach. Siadało się na takim "wynalazku" pupą i starało nie patrzeć w dół gdy zaczynało się nabierać szybkości. Gdy przyszła moja kolej nie zdołałam utrzymać się na plandece podczas zjazdu, ona została z tyłu, a ja przejechałam w krótkich spodenkach i koszulce parę metrów po nabitej korzeniami ziemi. Kuzynek z kolegą jak to zobaczyli zwiali jak najszybciej na osiedle, a ja wróciłam sama do domu z kolanami pozbawionymi skóry, siniakami i guzami na głowie.

WILKOŁAKI

Innym razem oglądaliśmy sami w domu horror "Wilkołaki" czy jakoś tak. Była noc, a nasi rodzice byli na jakiejś imprezce rodzinnej. Podczas sceny jak wilkołak wdrapuje się po ścianie do czyjegoś okna, zawiał wiatr i otworzyły się drzwi balkonowe.
W mgnieniu oka i bez zastanowienia wybiegliśmy z domu, a za nami zatrzasnęły się drzwi. Środek nocy. Nie ma jak kogoś zawiadomić. I pomysł brata: wdrapał się na balkon przez rynnę, tyle, że nie przewidział, że w czasie wdrapywania zahaczy o jakiś ostry element. Efekt? Upadek z pierwszego piętra na chodnik, szwy na głowie, złamana ręka i wściekli rodzice.

by Saraporius @

* * * * *

CHCIAŁ URATOWAĆ ŚWIAT

A mogłem ci być geologiem. Dawno, dawno temu. Coś koło 1973 roku jako kilkuletni szkrab postanowiłem pomóc światu i wykopać tę ropę o której wszyscy tak mówią. Pierwszy nadający się ku temu teren znalazłem na ścieżce w ogródku... Nie pamiętam jak głęboko udało mi się dokopać, ale ilekroć spotykam się ze starszym rodzeństwem przy procentach to mi wypominają, że w d... dostali za niewinność gdy ojciec wpadł mało nie łamiąc sobie nóg. I tak świat stracił geologa-entuzjastę.

by Sq2fog @

* * * * *

USIADŁ SOBIE

Mając trzy latka uwielbiałem biegać sobie na wsi w samych gumiaczkach. Podkreślam SAMYCH. I wpadłem na genialny pomysł, że sobie usiądę na bronie, no wiecie, tej takiej co się do ciągnika mocuje i po polu jeździ. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, pech chciał, że nie dość, że brona była odwrócona "do góry nogami", to jeszcze odległość między jednym a drugim "bolcem" była taka, że zmieściłem się prawie cały, za wyjątkiem woreczka z klejnotami. Blizna jest do dziś, ale dziewczyny lubią facetów z bliznami.

by Lapaesekr @

* * * * *

NIEZDECYDOWANY

Miałem jakieś 12 lat. Jak to w tym wieku, uwielbiałem kłusować na rowerze po górkach, dolinach itp. U podnóża jednej z takich górek znajdowało się rozwidlenie ścieżek, a między nimi murek o wysokości ok. 70 cm. Zadowolony wiatrem we włosach przy zjeżdżaniu z owej górki nie zawracałem sobie głowy myślą gdzie by teraz pojechać. W chwili, w której już wypadałoby skręcać w moim skromnym umyśle hasały 2 myśli: "Może w prawo", "Może w lewo". Wynikiem tego było pierdyknięcie w murek bez żadnego hamowania. O dziwo mi nic nie było. Ale rower to już tylko zaprowadziłem do domu.

by Sędzia Czesław @

* * * * *

PRZETESTOWAŁ NOWY POMYSŁ

Mając 5 lat (jak w każdy cieplejszy dzień) huśtałem się na huśtawce zamontowanej na starym orzechu. Jako że huśtanie się na siedząco opanowałem do perfekcji i mnie już nie bawiło, to od dawna uskuteczniałem wersję stojącą trzymając się linek. Pewnego dnia postanowiłem pójść o krok dalej i spróbować bez trzymania (ot tak żeby sprawdzić czy się da). Wszem i wobec ogłaszam wszystkim, którzy jeszcze nie próbowali, że się NIE DA! Na czole blizna jest, a orzecha już nie ma.

by Osti

* * * * *

POSKAKAŁA?

Gdy miałam jakieś 6 lat bujałam się z koleżanką (o jakieś 20 kg cięższą) na tak zwanym "koniku". Gdy się tak huśtałyśmy ona chciała zobaczyć czy będę skakać gdy ona mocniej uderzy o ziemię. No i skończyła się zabawa. Ja podskoczyłam tak, że przewinęłam się na drugą stronę i walnęłam twarzą w metalową rurę. Skończyło się na pozbawieniu kilku zębów i musiałam jeździć do okulisty bo miałam coś z okiem.

by Kaska6 @

* * * * *

TYLKO BAWIŁ SIĘ LEGO

Mając lat osiem, pod koniec pierwszej klasy podstawówki oczekiwałem na rodzicieli w świetlicy po lekcjach, swoim zwyczajem olewając większość kolegów i indywidualnie bawiąc się klockami lego. Pech chciał, że jeden z kluczowych elementów spadł ze stolika i potoczył się pod stół z piłkarzykami, stojący blisko ściany. Wpełzłem więc pod rzeczony stół na czworakach, sięgnąłem po klocka i - wyczołgując się tyłem - zostałem przeskoczony przez jednego chłopaka grającego w berka i kopnięty w żebra przez drugiego, który runął jak długi. Przezwyciężając ból wstałem, rzuciłem "kopiącemu" (był z drugiej klasy i posiadał gameboy'a, więc nie chciałem kląć, bo a nuż w ramach rekompensaty dałby pograć!) coś w stylu "Uważałbyś!", na co on złapał mnie "za fraki" i z całych sił pchnął - czy też może rzucił - w stronę środka sali. Jako że z natury jestem dość chudy, a kolega - jak na drugą klasę - na brak masy czy umięśnienia nie narzekał - to przeleciałem całą salę i środkiem czoła zapoznałem się z kantem ławki. Gdy zamroczenie minęło, spojrzałem w dół, a tam - na macie do jazdy samochodzikami, dokładniej - na żółtym fragmencie udającym pole - zaczęła błyskawicznie rosnąć czerwona plama. Efekt? chyba 6 szwów i - w okolicach piątej klasy i początku potteromanii - blizna na czole + okulary + czarne włosy = ksywa "Harry" aż do czasów uzyskania wykształcenia średniego. A kolega na gameboy'u zagrać nie dał.

by -kazzi

* * * * *

NOŻYCZKI

Pierwsza historia dotyczy raczej mojego brata (wówczas miał może z 10 miesięcy), aczkolwiek ja również brałam w niej udział. Mając lat około 3, weszłam w posiadanie pięknych składanych nożyczek. Mama na chwilę odwróciła wzrok, a ja postanowiłam wypróbować sprzęt. Na placu brata. Udaremnił to swoim lamentem, no i na szczęście nożyczki były tępe, więc skończyło się na bardzo sinym paluszku i wizycie sąsiadki, zaalarmowanej krzykiem. Mamy, brata i moim.

ZABÓJCZY FLET

W zerówce któregoś pięknego dnia grałam sobie na flecie. A jak to w zerówce, w pewnym momencie koleżanka wybiegła z innej sali. Prosto na mnie. I tak pozbawiła mnie dwóch jedynek.

STARY A GŁUPI

PLAŻOWI GOLFIŚCI


Ostatnia historia zdarzyła się już dużo później. Aż wstyd się przyznać, że byłyśmy już dorosłe. Pojechałyśmy z koleżanką nad morze. Któregoś wieczora na plaży poznałyśmy kilka młodych osób. Po krótkiej integracji, zaproponowali nam grę w golfa. Tak, w golfa, na plaży. Polegało to raczej na "położę piłeczkę i sobie ją odbiję". Ale i kije, i piłki profesjonalne. Ja w pewnej chwili oddałam komuś kij i stałam rozmawiałam z moją wyjazdową koleżanką. Skończywszy dialog zechciałam odejść. Ktoś źle odmierzył czas, odległość itd. i w efekcie po chwili poczułam porządne uderzenie i trzymając się za nos padłam na piasek. W pierwszej chwili byłam przekonana, że mam połamany nos. Jednak mina mojej kumpelki wyrażała coś innego. Krew zaczęła w ilości bardzo znacznej wręcz tryskać. Świeżo poznani znajomi okazali się studentami medycyny (wszyscy z kampanią wrześniową, ale co tam), więc wśród ogólnego rozbawienia, nawet profesjonalnie opatrzyli rozwalony policzek. Potem taksówka, szpital, zszywanie. Zmiażdżona kość policzkowa (na szczęście wróciła do swoich kształtów), blizna do dziś. Lekarz powiedział, że mam szczęście, że oka nie straciłam. Najlepsze z tego wszystkiego są dwie rzeczy: to, że w ubezpieczalni nie chcieli mi w to uwierzyć oraz relacja od strony koleżanki "ja sobie uderzam i nagle czuję, kij mi się na czymś zatrzymał!"

by Petelka.bez.guzika @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 35165x | Komentarzy: 7 | Okejek: 148 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało