Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CLXX

42 449  
145   7  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

BUDOWNICZY

Działo się gdy miałem 4 lata. Na osiedlu przed każdym trawnikiem były takie łańcuszki oddzielające go od chodnika. Pech chciał, że z kumplem zauważyliśmy, że jeden słupek jest przekrzywiony. Fascynacja Bobem Budowniczym zrobiła swoje i postanowiliśmy go wyprostować. Za młotek posłużył sporych rozmiarów kamień. Ja miałem prostować słupek i chwile przed uderzeniem "młotkiem" zabierać rękę. Kilka razy się udało. Później był już krzyk, płacz i trochę krwi. A najgorsze, że słupek nadal był krzywy.

WYŚCIGI

Kolejna sytuacja miała miejsce gdy miałem około 6 lat. Tatuś gdzieś zakupił dwie hulajnogi.
Byliśmy akurat z rodzinką u mojej chrzestnej, która mieszkała przy dość ruchliwej drodze. Jednak beztroska dzieci wzięła górę i postanowiliśmy się ścigać właśnie na ww. drodze krajowej. Było już dość ciemno, a my ścigaliśmy się na lewym pasie. Kuzynka odpuściła widząc nadjeżdżający samochód, jednak ja chciałem zdążyć do bramy. Rozwinąłem dość dużą prędkość, jednak nie uwzględniłem, że im bliżej krawężnika, tym więcej piasku. Skończyło się widowiskową glebą. W pierwszej chwili myślałem, że nic mi nie jest. Jednak siostra rozwiała wątpliwości pytaniem "Co masz w nodze?". Okazało się, że dość spory kamyszek tkwi w moim kolanie. Nie był bym sobą gdybym go nie wyciągnął. Polała się krew i to w dość sporych ilościach. Strach przed reakcją rodziców, którzy zawsze prosili żeby nie wyjeżdżać na drogę zaowocował prowizorycznymi opatrunkami z papieru toaletowego robionymi przez kuzynkę. Bliznę mam do dziś.

by Tblejwas @

* * * * *

TAJEMNICZA PRZERWA W BIEGU

W bardzo zamierzchłych czasach brat mój i siostra ganiali się po zmroku wokół bloków. W pewnym momencie moja siostra zauważyła, że brat został z niewiadomych powodów z tyłu i wróciła, żeby zobaczyć dlaczego. Okazało się, że ktoś zawiesił sznurki do wieszania prania na wysokości ust mojego brata i ten nadział się na nie biegnąc z otwartą paszczą. Skończyło się na kilkudniowym jedzeniu przez słomkę, a sznurki zostały z furią poobcinane przez mojego tatę.

CIEKAWA ŚWIATA

Moja siostra mając kilka latek była bardzo ciekawa świata. Właśnie dlatego wychyliła się kiedyś za mocno za barierkę balkonu znajdującego się na wysokim parterze i spadła na betonowy chodnik. Doczłapała się z powrotem do domu, usiadła grzecznie na krzesełku i czekała, aż mój tata sam obudzi się z popołudniowej drzemki, gdyż podobno nie chciała mu przeszkodzić. Istnieją przypuszczenia, że wspomniany rodziciel nigdy tak szybko nie jechał samochodem jak wtedy, gdy wiózł moją pokiereszowaną siostrę na pogotowie ( jedna mleczna jedynka wybita, druga dyndająca, rozcięcie łuku brwiowego i mnóstwo siniaków i stłuczeń).

by Sliwkaklos @

* * * * *

WRZĄCA KAWA

Mając dwa lata, jako że nie odznaczałem się jeszcze wysokim wzrostem, lubiłem sobie chodzić pod wszelakimi meblami. Nietrudno się domyślić, że ulubionym był stół w pokoju gościnnym. Pech chciał, że akurat gdy mi się zdarzyło zawadzić głową o kant stołu podczas wypełzania spod niego, niemal w tym samym miejscu leżała na nim wrząca kawa. Pewnie nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby osoba wówczas goszcząca w naszym domu nie wpadła na wspaniały pomysł: oparzenie trzeba zalać spirytusem. Tak naprawdę jedyne, co pamiętam z tego incydentu, to ból wynikły z kontaktu ze spirytusem oraz późniejsze wnętrze wyjącej karetki. A bliznę na ramieniu mam do dziś.

HUŚTAWKA

Tego samego lata pod czujnym okiem mojej matki hasałem sobie beztrosko z rówieśnikami na niedużym placu zabaw przed moim blokiem. Jedną z atrakcji była dwuosobowa huśtawka - taka metalowa rura wsparta na środku, która się przechyla, raz w jedną, raz w drugą. Wspomniana rura była pusta w środku, więc można było do niej nadstawiać uszy, gdy z drugiej strony ktoś coś mówił. Gorzej było, gdy ktoś chciał z jednej strony coś powiedzieć (w tym wypadku ja), a z drugiej ruszyć gwałtownie w górę. Pamiętam tylko, jak matka potem biegła ze mną na rękach, ale nie pamiętam gdzie. Lekarz mówił, że do utraty kawału języka brakowało około 0,2 cm. Wyrwa w języku pozostała do dziś.

BETONOWA DONICA

Dwa lata później, już w przedszkolu, pewien kolega postanowił bez uprzedzenia popchnąć mnie gdy stałem przodem do betonowej donicy (plac zabaw na terenie przedszkola). Tak z ciekawości, czy ktoś z was zna kogokolwiek, kto w wieku czterech lat nie posiadał już mlecznych zębów?

by Qwertylion

* * * * *

SKARPA

W wieku 5, może 6 lat, uwielbialiśmy bawić się z kompanią na dużej skarpie położonej za ówczesnym blokiem. 20 m wysokości, kąt nachylenia około 30 stopni, a całość zakończona betonowym murkiem na dole. Pech chciał, że przyszło nam bawić się w żołnierzy. Niczym dzielny wojak biegłem na samym szczycie tego cudu natury, gdy moja noga natrafiła na przeszkodę w postaci metalowego drąga (skarpa przysypywała sterty złomu). Z tego co się potem wydarzyło pamiętam turlanie niczym Sonic w dół skarpy, uderzenie górną częścią czoła w betonowy murek, chwilowe zaćmienie, a następnie ciszę spowodowaną przerażonymi, uciekającymi ''kolegami''. Dobiegłem zszokowany do domu (nawet nie płacząc, ha!). Po głębszych oględzinach mamy, wszystko skończyło się na wielkim guzie i zdartej skórze na łydce. Nie ma to jak prawdziwi przyjaciele z dzieciństwa.

by Pawlerski

* * * * *

PAMIĄTKA NA ZAWSZE

Miałam wtedy 5 lat. Ilekroć wychodziłam na podwórko, zarówno schody jak i drzwi klatki schodowej pokonywałam w biegu, wyciągniętymi rękami torując sobie drogę. Pech chciał, że tego dnia w jednych z drzwi nie było szyby. Cóż, tym razem te ostatnie parę metrów pokonałam, a raczej przeleciałam w tempie wręcz ekspresowym. Lądowanie na betonie zakończyło się utratą dwóch zębów i przepięknym sińcem po okiem. Wspomnienie nigdy nie zniknie, bo następnego dnia w przedszkolu robili nam zdjęcia.

by Kati @

* * * * *

STARA A GŁUPIA

PROSTOWNICA


Pewnego dnia, stałą się straszna rzecz. Otóż popsuła mi sie prostownica. Kabel gdzieś nie łączył więc grzała jedna strona. Pomyślałam sobie, że szkoda mi kasy i sobie ją naprawię. Ucięłam kabel od starej suszarki. Wszystko ładnie pięknie taśmą zakleiłam. Podłączam i ... znowu grzeje tylko jedna strona. Wiec wzięłam wróciłam do punktu wyjścia. Pomyślałam, że może jak zetknę kable na odwrót (brązowy do niebieskiego a niebieski do brązowego), to wtedy druga strona zacznie działać. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Skończyło się na tym, że włączając prostownice tak mnie pokopało, odrzuciło z jakieś 4 metry do tyłu, prostownica wybuchła, kontakt się spalił a moje ręce wyglądały jakbym wyszła z kopalni. Całe czarne. Od razu wywaliłam prostownicę i stwierdziłam, że starczy zabaw w elektryka.

by Jamajka_155 @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 42449x | Komentarzy: 7 | Okejek: 145 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało