Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Szkoła gotowania i przetrwania IX

54 396  
249   11  
Kliknij i zobacz więcej!Akademiki i biwaki zmuszają do improwizacji. Pieczenie ciasta jest nie lada sztuką. A robienie zielarskich mikstur może prowadzić do nieoczekiwanych skutków.

W chwilach kryzysu studenckiego: ryż gotowany podawany z sosem w postaci ketchupu. Można dodać liście z kwiatka drobno posiekane.

by Dalanus89 @

* * * * *

Było to pewnego pięknego dnia, kiedy żona wyjechała w delegacje, a ja zostałem sam w domu. Z racji tego, że jestem leniwy, jedyne co znalazłem w lodówce, a co nie wymagało przed spożyciem większego zaangażowania to gotowa zapiekanka z pieczarkami.
Około 21 wstawiłem jedzonko do piekarnika, otwarłem kolejnego browarka i siadłem przed telewizorem. I tyle.
Dokładnie o 3:25 obudziły mnie tumany dymu i przeraźliwy smród. Efekt był taki, że z około 50cm zapiekanki zrobił się kilku centymetrowy węgielek, a biała kuchenka zyskała nowy kolor - brązowy. W mieszkaniu śmierdziało dobry tydzień, a ja mam zakaz używania piekarnika.

by Linfas

* * * * *

Pewnego razu, mając lat około 8, zostałem zainspirowany jakimś tam programem w tv o ziołach. Był wieczór, rodzinka przy telewizorze, więc ochoczo zabrałem się do tworzenia "eliksiru". Kubeczek 0,5l, woda, maga, pieprz, sól, majeranek, krople żołądkowe i ogólnie dużo rzeczy które znalazłem w owej kuchni. Tak przyrządzony napar odstawiłem na szafkę. Następnego dnia rano spostrzegłem że mikstury nie ma. Pomyślałem, że pewnie udała się do kanalizacji z pomocą mamy. O dziwo, okazało się mój twór spożył przeziębiony wtedy tata, wyruszając wcześnie do pracy. Stwierdził: "Wypiłem bo myślałem że to na przeziębienie!" No i choroba ustąpiła.

by Mysiorex

* * * * *

Kiedyś moja Siostra (była gdzieś na etapie pierwszej lub drugiej klasy liceum) chciała ugotować sobie zupę owocową. Wrzuciła wszystkie składniki, ale jako pierwszy był kawałek... gnata. Tłumaczenie: "No, bo przecież wszyscy mówią, że jak się zupę gotuje, to trzeba najpierw kość wrzucić..." Wyszedł pyszny rosół z owocami.

Mniej więcej w tym samym czasie jej koleżanka również zdobywała doświadczenie kulinarne. Matka prosiła o podanie obiadu ojcu (miał wrócić z jakiejś delegacji i jechać szybko na następną). Wszystko było przygotowane. Ziemniaczki obrane w garnku zalane woda i posolone, suróweczka zrobiona w lodówce, kotleciki też. Kwestia ugotowania/usmażenia i podania.
Ojciec wpada, czeka na obiad. Córka szykuje, gotuje, podaje. Wszystko OK, tylko ziemniaki jakieś dziwne... Płyną po talerzu. Okazało się, że mamusia prosiła o to, aby ziemniaczki potłuc po ugotowaniu. Zapomniała tylko poinstruować Córcię, że przed ich potłuczeniem należy wcześniej odcedzić wodę.

by Mariox

* * * * *

Późny wieczór, rodzice na imprezie, dziecko chce coś słodkiego.
No to dziecko piecze ciasto, biszkopt z bananami i czekoladą. Kuchnia zdewastowana ale ciasto w piekarniku rośnie piękne, rumiane i bosko pachnie. Określony w przepisie czas minął więc wyjmujemy. Doszłam z nim niemal do blatu i w tym momencie odpadło dno od tortownicy na podłogę wylała się jakaś organiczna, pierwotna maź oraz przypalony spód ciasta toczący się przez całą kuchnię.
Spędziłam miły wieczór pogryzając rumiany wierzch biszkoptu i wydłubując maź ze szczelin w mozaikowej podłodze.

by Sreberko1990 @

* * * * *

Pewnego razu kiedy wróciliśmy z kumplem z imprezy na mieście w stanie nie małego upojenia, stwierdziliśmy że jesteśmy głodni. Jako, że w lodówce nie było za wiele, chleba też nie było, to stwierdziliśmy, że ugotujemy żurek z torebki. Więc zabraliśmy się do dzieła... Wstawiliśmy wodę do wody wrzuciliśmy parówki (kiełbasy też nie było), żurek, no i z racji braku chleba dorzuciliśmy makaronu do spaghetti. Na prawdę wszystkim polecam żurek na parówkach z makaronem.

by Mirybi

* * * * *

Organizowaliśmy sobie na studiach imprezy zwane szumnie "imieninami" lub "urodzinami" lub jakoś inaczej - no tak, żeby jakaś okazja była, bo bez okazji tak przyszłej inteligencji pić nie wypada. Polegało to mniej więcej na tym, że do klubu studenckiego schodzili się znajomi, robiliśmy zrzutkę, no a jubilat dorzucał trochę więcej. Nieraz się zdarzyło, że (najczęściej przedstawicielki płci piękniejszej) ktoś przyniósł kwiatka. Żeby się kwiatek nie zmarnował to lądował w kranówie w opróżnionej już flaszce. No a z finansami było jak to na studiach - bywało że na flaszkę było, ale na popitkę już nie. Kiedyś kumpel w akcie desperacji po kolejnej kolejce wywalił kwiatka i popił.

Kiedyś na tego typu imprezie kolega stwierdził, że (podobno) świetne są drinki wódka+Bonaqa (wtedy to nowość na naszym rynku, a że wszystko co hamerykańskie to dobre, to na pewno drinki też). Próbowaliście kiedyś wódki z wodą gazowaną? To spróbujcie. Ja w każdym razie nie polecam.

by Thorn73

* * * * *

Pojechaliśmy w wakacje nad zalew, pod namiot. Było nas 3 chłopa i 2 baby - teoretycznie miały okres - praktycznie miały prawie wszystko w dupie, a my byliśmy od roboty. Pewnego pięknego poranka, znowuż na wielkim kacu zabraliśmy się do zrobienia jajecznicy. Pierwsza niespodzianka to paląca się cała butla turystyczna... Trzeba się obejść bez niej. Brykietu do grilla nie było...
Nazbieraliśmy patyków i szyszek i w ten sposób zrobiliśmy ruszt na którym w menażkach usmażyliśmy jajecznicę z pomidorami... Była strasznie wodnista, zjadły ją dziewczyny. My wpadliśmy na pomysł zjedzenia mięska na ciepło. Jedyne mięsko jakie mieliśmy to były konserwy... Otworzyliśmy 2 (na szczęście tylko 2) i wstawiliśmy w ogień. Po kilku minutach fajnie skwierczało.
Jednak smak ciepłej konserwy turystycznej był nie do zniesienia... Dodaliśmy masę majeranku, papryki chilli (w proszku) pieprzu cayenne... Trochę lepiej, ale nadal nie teges... Dopiero po wkrojeniu do mięska do miski 2 wielkich pomidorów i papryk udało się zabić okropny smak mięsa (które w tych proporcjach stanowiło jakieś 20% potrawy).
Wniosek: nie wszystko co ładnie pachnie, dobrze smakuje...

by Wojciechsnoch @

* * * * *

Jako, że mieszkam w akademiku zdarzało mi się robić jakieś wyroby posiłkopodobne jak i zaobserwować jak inni je robią. Ale do rzeczy pewnej nocy budzą mnie hałasy dochodzące z korytarza. Myślę nic dziwnego, ale po chwili kumpel wpada do pokoju i jakiś 2 typów jeszcze (w stanie mocno wskazującym na spożycie). Biorą mój garnek i sruu do kuchni... Rano idę do kumpla patrzę stoi mój garnek a w środku pływa jakaś breja przypominająca hmm... powiedzmy pomyje, ale widać tam pływające pieczarki (w całości !) jakieś niedogotowane mięso itd. Dwa dni później dowiedziałem się jakie są składniki a mianowicie: Pół garnka wody, majonez (śmietany nie mieli), ketchup, pieczarki, 1 schabowy, trochę makaronu (2 rodzaje skutek-> jeden był rozgotowany, a drugi twardy ), ogórki kiszone razem z zalewą i musztarda dla smaku jak mówił mój kumpel i jak sam później powiedział na trzeźwo niejadalne.

by Cabis

Próbowałeś eksperymentów w kuchni? Robiłeś jakieś dziwne drinki od widoku których innym robiło się mdło? Jeśli tak - to klikaj tu i ślij do mnie. W jako temat wpisz SAM GOTUJĘ!

Oglądany: 54396x | Komentarzy: 11 | Okejek: 249 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało