Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak być fajnym?

70 432  
333   32  
Dzisiaj gościnnie na łamach Monster legendarny dr Ninja o tym, co spędza sen z powiek ludziom pracującym miast i wsi od zarania dziejów. Mianowicie - jak być fajnym. Temat wiąże się pośrednio ze sławą i jej konsekwencjami, jednak zostanie celebirty to tylko jeden z kilku aspektów zajebistości własnego ja.

Dr. Ninja: Wieloletnie doświadczenie oraz empiryczne sprawdzenie swych teorii, pozwoliło mi na opracowanie, drogie dzieci, dzisiejszego wykładu. Wiem, że wielu z was chciałoby być jednostkami lubianymi, poważanymi, otoczonymi wianuszkiem wiernych słuchaczy i wyznawców, ale mało któremu to wychodzi. Dlatego dziś pierwsza (i być może ostatnia, bo jak każdy normalny człowiek muszę jeszcze zarobić na utrzymanie, a nie cały dzień hodować jaskrę i garba przed monitorem) część lekcji fajności. Notujcie pilnie.

Poniższy obrazek prezentuje pewien wzorzec metra z Sevres, absolut zajebistości. Przeanalizujmy, co tam widzimy:


Zajebistość
Nic nie jest TAK zajebiste
  • Ninja. Czyste apogeum fajności. Nie było, nie ma i nie będzie nikogo, kto przebije wojownika cienia w dowolnej sytuacji. Kropka. Radzę też zwrócić uwagę na Shinobi z gitarą- to już jest metapoziom nie do ogarnięcia dla prostego, ludzkiego umysłu.
  • Dinozaury. Najlepiej uzbrojone i niebezpieczne. Każdy lubi dinozaury i jest w stanie wymienić chociaż trzy gatunki, po tym, jak najbogatszy żyd w Hollywood nakręcił hit kinowy, w którym nie chodziło o nic innego, jak o udowodnienie zajebistości prehistorycznych gadów.
  • Wielkie spluwy. Ostateczny argument w każdej dyskusji, rozwiązujący wszystkie problemy. Atrybut prawdziwych mężczyzn, którzy od czasu rozpowszechnienia się prochu przyspieszali proces ujarzmiania matki natury i szybciej rozwiązywali konflikty (oraz usuwali jednostki słabsze i nieprzystosowane)
  • Ponętne nastolatki w bikini. Tu wyjaśnianie czegokolwiek jest zbędne.

Oczywiście szary, zwyczajny człowieczek może mieć problem z osiągnięciem statusu wojownika Ninja (selekcja twardsza niż do gejowskiego klubu w stolicy), a tym bardziej nie przeistoczy się w dinozaura (jedynym zanotowanym w naturze wyjątkiem od tej reguły są Rolling Stones). Bycie ponętną nastką w bikini także raczej nie wchodzi w grę. Co więc zostaje takiemu zwyczajnemu, acz ambitnemu i aspirującemu wysoko szarakowi?Wielu próbuje własnymi metodami, niestety, bez proper guidance ze strony kogoś, kto się na tym zna, wysiłki takie można o kant dupy potłuc. Przygotujcie długopisy, bo będzie co notować.

Po pierwsze- prezencja. Rzecz oczywista- nie można być fajnym, jeśli wygląda się jak efekt bliskiej zażyłości syberyjskiego drwala z jenotem. Ludzi niefajnych nie stać na operację plastyczne, więc jeśli, niestety, jest się dzieckiem zrodzonym z takowego związku, nie ma już ratunku i nawet markowy ciuch nie pomoże, a poczucie humoru, uczciwość, oddanie, szczerość tudzież ciekawe zainteresowania, jeśli sie takowe posiada, zdadzą się na nic, bo bajki o bogatym wnętrzu można sprzedawać smutnym kurom domowym po sześciu ciążach, z cyckami na wysokości pępka.
Jednak jeśli nie jest z nami aż tak źle, ale wciąż uważają nas za zadżumionego, w grę mogą wchodzić dwie kwestie: odzienie oraz higiena.

*Ubiór- Jesteś dorosły, a mama wciąż kupuje ci ubrania? Nosisz rzeczy po starszym bracie? Chodzisz w sztruksach? Cóż- masz przejebane. Czas pozbyć się ulubionego wełnianego swetra, flanelowej koszuli w kratę i tiszerta Metalliki, pójść do normalnego sklepu i kupić sobie porządne, schludne ciuchy. Oczywiście nie należy przedobrzyć, bo wyglądać się wtedy będzie jak trzy czwarte studentów- apaszki, arafatki, ciasne dżinsy gilotynujące mosznę, koszulki z bełkotliwymi hasełkami i jakiekolwiek pedalskie dodatki w rodzaju koralików, siateczek, rzemyków i onucy (czy jak to się teraz modnie zowie-nadgarstki alias frotki) narażą cię tylko na śmieszność, choć znajdziesz posłuch i poważanie wśród żaków, ale każdy normalny człowiek otwarcie cię wyśmieje. Wystrzegać też należy się chujowych ozdóbek ciała, w szczególności tatuaży z chińskimi znaczkami alfabetu, których nawet się nie rozumie ( i tak oznaczają zapewne “Kurczak w cieście z warzywami”, a nie “wolność” czy inne wyświechtane pierdoły, w które i tak nikt nie wierzy) oraz nadmiernej ilości piercingów wszelakich (bo, po pierwsze oślepiają naszego rozmówcę, gdy słońce jest w zenicie, po drugie zablokujecie kolejkę do wykrywacza metalu na lotnisku, a po trzecie, w większości wypadków, miast zdobić- szpecą okrutnie).

Najprostszym rozwiązaniem są znane i sprawdzone pomysły, bez ekstrawagancji- zwykłe dżinsy, normalne bojówki, trampki, koszula bądź tiszert (bez żadnych gównianych agitek na przedzie, powtarzam po raz ostatni), luźno, łatwo i przyjemnie. Ale bez zbędnej wsi i żenady.

*Higiena- Podstawą, co powinno być oczywiste, jest mycie zębów, o czym jakoś dziwnym trafem, zapomina większość. Zeżre taki kebaba czy jakieś cebulowo-czosnkowe specjały z dworcowej budki i nawet jakiegoś odświeżacza w postaci gumy do żucia nie chapnie, tylko jebie w promieniu dziesięciu metrów nawet, gdy ust nie otwiera. Rozumiem jeszcze stare baby w paltach i jesionkach, które, nie dość, że swoje czterdziestoletnie ciuchy kąpią codziennie w naftalinie, to, gdy tylko temperatura spadnie poniżej piętnastu stopni, zaczynają, dla zdrowia, wpieprzać ząbki czosnku mieszane ze śledziami, co jest niewątpliwą atrakcją podczas podróży miejską komunikacją. Tyle, ze taki stan rzeczy można zwalić na podeszły wiek i demencję. Natomiast człowiek dwudziestoparoletni, którego jama ustna jest zapisana w Konwencji Genewskiej jako zakazana broń masowej zagłady, powoduje, że moja wiara w młode pokolenie umiera w straszliwych męczarniach.

Inną zasadniczą kwestią, także dotyczącą zmysłu powonienia, jest tak prosta czynność, jak kąpiel. Wiem, że w niektórych domach pozostała tradycja, gdy w sobotę cała rodzina celebruje ablucje i wchodzi do wanny do jednej czwartej zapełnionej wodą po kolei, zgodnie z zasadą starszeństwa, ale do chuja, nie mieszkamy w Afryce, gdzie o studnię na środku pustyni mordują się czternastoletnie czarnuchy. Nawet szybki prysznic z rana i uprane majtki dodadzą nam punkty do fajności, choć może to przerastać możliwości tych co bardziej opornych. Do tego dochodzi jeszcze kwestia doboru przyodziewku do warunków atmosferycznych- wbicie się w czarne ciuchy przy temperaturach tropikalnych zamienia człowieka w mokrą szmatę do podłogi.

Ważna zasada numer trzy to fryzura. Mężczyzna nie powinien się nosić za długo, bo raz, że to wyszło z mody w latach siedemdziesiątych, a dwa- utrzymanie w czystości włosów do pasa wiąże się z takim wysiłkiem, ze niektórym po prostu odechciewa się dbać o nie w ogóle, dzięki czemu zaoszczędzają na maśle i oleju do smażenia, ale pozostawiają tłuste plamy w najbliższym otoczeniu. Poza tym posiadacz pióropusza nieustannie linieje niczym pies na wiosnę, przez co trzeba rozkładać pokrowce na kanapy w salonie i siedzenia w samochodzie.

Na dziś to tyle, wkrótce - część druga, w której poruszymy, szanowni słuchacze, tak ważne zagadnienia jak: beznadziejne zainteresowania, chujowe hobby, braki w elokwencji i kulturze oraz, last, but not least, obyczaje kulinarne. Stay tuned.


Oglądany: 70432x | Komentarzy: 32 | Okejek: 333 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało