Rodzynki (z) wykładowców - Politechnika Śląska

... żona na nas krzyczy to trzeba większy kanał.

Prof. G. wykład z TVN-u:
- Jak w układzie są wyładowania niezupełne to trzeba wszystko wyłączyć, albo uciekać bo coś tu zaraz gdzieś dupnie.

Prof. G. wykład z TVN-u:
- Każdy wykład ma swój koniec, a kabel nawet dwa.

Analiza matematyczna, dr KM:
W czasie wykładu, omawiając granice prawo- i lewostronne:
- Z granicami to jest jak z dziewczynami, zanim cokolwiek zaczniesz robić, to dobrze się im przyjrzyj.

ESr:
Na wykładzie o całkach komuś się kichnęło i oczywiście ktoś krzyknął na całą aule "sto lat", na co doktor odpowiedział:
- Co sto lat?? Tak źle pan koledze życzy?? Sto całek jak już, sto lat już minie, a całki nadal będą.

Laborki z fizyki:
Oddajemy sprawozdanie i nawiązuje się taki dialog:
dr:
- Oj, to sprawozdanie jest do kitu, nie byli państwo na konsultacjach, trzeba będzie poprawić
s.:
- Ale oczywiście byliśmy na konsultacjach
dr:
- A to zmienia kolej rzeczy, sprawozdanie jest beznadziejne, ale zaliczyliście nawet na 3,5. Jak widzicie, warto chodzić na konsultacje.

Dr Ciura:
Kupel przychodzi do doktorka oddać sprawozdanie z laboratorium.
S.:
- Dzień dobry panie doktorze. Chciałem oddać sprawozdanie.
Dr:
- A który raz pan do mnie z nim przychodzi?
S.:
- Pierwszy
Dr:
- Uuu to nie ostatni!

Dr Ś. obrabiarki:
Podczas gdy my piszemy niezapowiedziane koło (zapomniało mu się zapowiedzieć) :
- Przy ocenianiu będę brał pod uwagę to, że nie byli panowie przygotowani. Jeśli ktoś napisze dobrze, to pomyślę o zwolnieniu się z pracy.

Dr Ś., obrabiarki:
Doktor na obrabiarkach:
- Czy mówiliśmy już sobie o zataczaniu? Nie? Hmm, no to w związku ze zbliżającym się długim majowym weekendem powiemy sobie dzisiaj.

O łopacie i jej znaczeniu:
Doktor rozwodzi się nad sensem pisania pracy przejściowej u odpowiedniego promotora po czym uświadamia nas że warto ją połączyć z pracą magisterską:
- Bo wiecie jak to jest. Na pracę przejściową zrobicie sobie łopatę, a później tą łopatą na pracę magisterską wykopiecie sobie dołek.

ZPT, dr O.:
Dodam, że rzecz się dzieje na Wydziale Transportu w Katowicach. Doktor O. jest znany jako człowiek dość radosny. Grupa czeka przed salą na egzamin. Chyba pierwszy egzamin prowadzony przez dr O. gdyż nie był przygotowany na to, że studenci się ubiorą w garnitury. Otwiera sale, wchodzimy. W sali zmierzył całą grupę wzrokiem i rzecze:
- Mogę powiedzieć coś brzydkiego?
- Ależ proszę... - odpowiedziała grupa
- Ale żeście się odpier*...

* * * * *

Jeśli jeszcze nie wiecie to powiem Wam, że powinna już być w księgarniach dostępna druga edycja książki (z samymi nowościami oczywiście) z WASZYMI rodzynkami - zajrzyjcie do poprzedniego odcinka rodzynków i doczytajcie szczegóły.

A jak macie ochotę znaleźć się być może w trzeciej edycji książki to podsyłajcie rodzynki już dziś, bo nigdy nie wiadomo na kogo trafi :)

Na koniec dzisiejszego odcinka conieco o zmuszaniu studentów do zakupu książek.

Statystyka, dr W.:
- Ja słyszałem od studentów, że ja jestem jakimś terrorystą i każę kupować wam moje książki. Nieprawda! Wcale ich nie musicie kupować. Tylko, że jak wy będziecie popierać moją książkę to ja na egzaminie będę popierał was.